pibon pisze:Wlasnie! Ostatnio malo o Sorrku pisalas. On ten pysio ma do zacalowania
Sorruniu bardzo wydoroślał. Ma "ten" błysk w oku ale jest spokojniejszy. Nie przyłazi też do mnie tak często. Ale lubi się przytulić, szzcególnie nad ranem gdy oboje wracamy z kuwety
Wybiega przede mnie i pcha się na poduszkę. Potem wali jakoś tak bokiem i nadstawia do miziania. Nie wiem jak to robi ale potrafi tak łepinę wielką jak sagan podetkać mi pod sam nos. Potrafi długo tak terroryzować moje umęczone ciałko co by jeszcze oko przymknęło. Strasznie się zrobił drażliwy i warkoli na każdego prawie co podejdzie bliżej niego. Lub mnie gdy spędzamy czas razem. Lubi za to fibunia. Jego chyba każdy kot lubi. I Ritkę. Często ocierają się łebkami.
W obecnej chwili jest bardzo na mnie obrażony za leki jakie dostaje. Niby już łyka je
dobrowolnie wiele miechów ale teraz ma okres buntu młodocianego.
Potrafi wyczuć kiedy napełniam strzykawki i spitala w miejsca gdzie wyciągnięcie go to spora gimnastyka dla mego kręgosłupa
Więc czekam aż wyjdzie i "dzięki" temu ma zaburzone
godziny podawania. Mając na uwadze moją podstępność
woli nie stawiać się na posiłkach. Które do tej pory były łączone z próbą zapodania specyfików. Za to czeka gdzieś ulokowany by miskę mu podstawić. Nie wiem czy martwić się czy śmiać. Bo znając życie takie zachowanie może oznaczać to różne różności.
Onkolog uważa, że ma doskonała opiekę
Badania są bardzo dobre. Waga nie koniecznie bo klocio okrutny z niego.
Pani Ula, wetka, ciągle podkreśla, że jest uroczym kotem i pełnym uroku. Wysyłam jej zawsze zdjęcia podopiecznego. Mamy fakturę do opłacenia i do odebrania leki i receptę. Rita tak nam zajmuje czas ,że nie ma kiedy podjechać. Nawet nie zdajecie sobie sprawę jak obecnie jest trudno o leki dla "takiego" kota. Na skutek kontroli jest zakaz wypisywania recept ba ludzki Bunandol bo jest odpowiednik wetowski. Tylko za 5 ampułek człowieczego płace 50-60 zeta. A tutaj za 1 ml mam zapłacić około 27 złotych.
Bałam się o Interferon. Nie było go w przepastnych magazynach. Sorruś łyka ludzki, tańszy. Zamówiłam więc koci ale pani doktorka wytrzepała jeszcze dla niego pojemniczek. I tak jest ze wszystkim. Braki ogromne.
Wracając do Sorreczka. Nie wiem co jest powodem, może upały jakie były, ale teraz brodzik jest ulubionym miejscem bytowania. Zero kocyków tylko gołe podłoże. gdy chcę postawić miskę z praniem czy skorzystać z prysznica
, to jego wzrok mówi wiele.
Spływaj bom groźny jak rekinio