Moderatorzy: Estraven, LimLim, Moderatorzy
Myszorek pisze:Ty to masz szczęście do kotw bez łapki, już kilka takich miałaś. Kocio piekny, dostojny
MalgWroclaw pisze:Ona na bank wie!
ASK@ pisze:MalgWroclaw pisze:Ona na bank wie!
Mam nadzieję. Dziś deczko źle się czuje. Niby bawi się ale też wiele sie tuli. Gdy wychodziłam spod prysznica już Ritka siedziała na pralce i wspinając się, wdrapała mi w ramiona. Tuliła się, ocierała, podgryzała...A ja stałam mokra, z wiszącym brzuchem i cycamigadając do niej. Wymiotowała też .Właściwie ulewało się jej. Jak to przy IBD. Biedna namęczy się. Podałam leki.
IrenaIka2 pisze:Zdrowia![]()
![]()
ASK@ pisze:IrenaIka2 pisze:Zdrowia![]()
![]()
Dzięki![]()
Bardzo się zda.
Za pomoc też olbrzymie dzięki![]()
Odebrałam 2 paczki gerberków. Uff. Ritka zabezpieczona.
Wiecie ,ja to chyba nie mam już sił. Muszę ogłosić korka i Berni. Nie mogę się zabrać.
Mam pytania o koty. Ale te "pytania" to dla mnie płachta na byka. Ledwo powstrzymuję rozdrażnienie. Ostatnio stwierdziłam Januszowi ,że ja chyba wpadłam w transnie wydawania kotów. Skwapliwie potwierdził. na swoje nieszczęście
Sam nie zgodził się na oddanie Sonneczki.
Pani dzwoniła w sprawie adopcji Środusia. Dla kolegi. Który ma problemy z telefonem. Niby przeczytała ogłoszenie. Kolega niby też. Z autem nie miał kłopotów bo już na kolejny dzień chciał przybyć. Poznać kota, zobaczyć czy Środek go "pozna", i od razu zabrać. Nie będzie zabezpieczał okien bo zimą nie otwiera. A do lata to wyrobi się (albo i nie). Była mocno oburzona , gdy odmówiłam wizyty. Nie dotarło do niej ,że my już mamy plany i nie możemy ich przełożyć. A wszak nie muszę tłumaczyć (co chciała) dlaczego odmawiam. Umowy nie podpisze. Nie zapozna się więc bo nie musi. osobiście nie musi dzwonić. czekać. Już, teraz, natychmiast. W ogóle nie docierało ,że mały nie musi być przyjaźnie nastwiony. Ludzie nie mają pojęcia o kotach. I nie chcą mieć. Coś sobie ubzdurają i na tym poprzestają. Odganiając się od słów "znawcy" jak od upierdliwej muchy. Najlepiej kot ful wypas, siedzący grzecznie na półce, przychodzący na zawołanie, srający fiołkami...i bezwzględnie wyprawka w pakiecie i karnet do weta.
tabo10 pisze:Najgorzej,że część tych trudno edukujących się idzie dalej i...dostaje kota bez problemu. Teraz,zaraz,bez zobowiązań,na ulicy,dowiezionego na adres jak pizza itd. Oddanego przez pożalsieboże "fundacje i fundacyjki" .A potem np.ja znajduję takiego "dobrze wyadoptowanego" również na ulicy,w piwnicy ,na cmentarzu,na wakacjach, w gruzach rozbieranych budynków, z połamaną miednicą,bo wypadniętego z okna , kotkę niewysterylizowaną ,w ciąży, karmiącą, z kilkoma już chorymi małymi itd,itp. Co kto woli
Użytkownicy przeglądający ten dział: pibon i 27 gości