Coś Sorrek dziś dziwny.
Zobaczymy, obym się myliła.
Wczoraj Lewusek zaliczył dermatologa dowieziony, dzięki uprzejmości Roberta-męża gusiek1
, pod same drzwi.
Bardzo dziękuję
Pani Marta bardzo zadowolona z postępów małego (dużego). Lekko zostałam zganiona za rozmiary kota
Dostaliśmy leki na kolejne 2 miechy. Zero szczepień. Zapłaciłam ponad 290 zeta
za 10 minut rozmowy + leki. To młoda lekarz i w rozmowie z nią nie zawsze się zgadzam z jej teoriami na temat futer. Dlaczego? Bo "moje" koty przeczą jej tezom jakie wyniosła. Wczoraj "spięłyśmy" się o tarczycę i o to ,że młode koty jej nie maja. Chodziło o badania Lewska jakie mam zrobić za 2 miechy. Mówię ,że zawsze robię geriatrię. A ona ,że nie ma potrzeby aż tak szeroko badać, bo młode koty np. T4 nie mają podwyższonego. Ona takiego nie spotkała. Więc wywiązała się dyskusja o 3 letnim Sorrku i wysokim T$. Krótko zdałam jej relację o sorrkowych dolegliwościach. Nie wiem czy przekonana (miała własne "pomysła") został ale stwierdzenie ,że o badaniach, zabiegach i lekach decyduje onkolog uciął rozmowę.
Jest biało. Już w nocy wiedziałam ,że pada, bo bardzo jasno było. Na śniegu doskonale widać było kocie ślady. Czekają. W oddali ,w lesie błyszczały obce oczy. Miski puste.
Wśród ciszy niosło się szuranie łopat panów odgarniających śnieg. A pod nim lód. Strach iść czy wejść na ulicę by przejść. Woda częściowo w miskach zamarzła. Umęczyłam się okrutnie łażąc jakbym kij połknęła.
Zima, okrutny czas.