Kazia i Zosia proszą o pomoc...
Napisane: Wto sty 11, 2022 9:59
Od lat nie proszę o pomoc, od lat czynnie działam i radze sobie świetnie
Nie zliczę już ile istnień w tym czasie udało mi się uratować, straciłam rachubę, ale dzięki mojej pracy i rodzinie, byłam w stanie ogarnąć sama. Tak się jednak stało, że zupełnie przypadkowo na mojej drodze stanęły dwie fajne dziewczyny - Karolina i Magda, z Kazią i Zosią i paroma innymi kotkami. Dziewczyny to początkujący DT, mający ogromną miłość do zwierząt i świetne warunki, jednak sytuacja zaczyna je przerastać, a mnie jest osobiście przykro, jak widzę, że niebawem może stracić się dobrze rokujący dom tymczasowy, który w swoim życiu mógłby naprawdę wiele zdziałać....
Nie proszę więc o pomoc dla siebie, a dla nich.
Kazia i Zosia to dwie siostry, uratowane z wiejskiej zagrody, gdzie właściciel jako malutkie kociątka chciał wywieźć je do lasu twierdząc, że sobie poradzą, a mu "srają na gospodarstwie". Dziewczyny nie jechały tam celowo, ale jak widać, Los chciał, że właśnie tam były i ich decyzja o zabraniu dziewczyn jest pewnie dla nas wszystkich tutaj zrozumiała Niech pierwszy rzuci kamieniem kto tego nie zrobił?
To urocze damy teraz:
I zaczęło się, okazało się, że siostry mają spore problemy zdrowotne - wynicowane spojówki, koci katar, biegunki, wzdęty brzuch.
Oczywiście głowie kociarza od razu kołacze FIP... FeLV, FIV... Z powodu braku funduszy zdecydowano o badaniach gorszego kotka - negatywne, bez cech charakterystycznych dla FIP.
Giardia wykluczona, badanie kału wykluczyły pasożyty, a biegunki jak są tak były.
Był royal gastroby, obecnie Feringa i WildFreedom. A biegunki nadal. Weterynarz sugeruje rozszerzenie badań na profil biegunkoy i wirusowy Ideexu. Oraz rozszerzenie diagnostyki drugiej kotki, gdyż czynnik może być czynnikiem zakaźnym i powodować zakażenia wtórne i ciągły nawrót objawów.
Dziewczyny wymiękają, w momentach desperacji ściany obklejały folią malarską, aby po przejściu z pracy móc poznać swoje własne M. Już na tym etapie twierdzą, że jak Kazia i Zosia szczęśliwie znajdą dom to będą musiały odpocząć. Jednak problem jest zasadniczy - diagnostyka i leczenie trwa już kilka miesięcy, Zosia i Kazia są coraz starsze i kompletnie nie gotowe do adopcji. Ich obecność dodatkowo szkodzi kotce rezydentce - wraz z pojawieniem się kocią pojawiło się nietrzymanie moczu, a to nie jedyne chore koty w domu. Dużo nie?
Będę wdzięczna za tropy diagnostyczne, może ktoś przerabiał taki temat i może wie, jaką diagnostykę zaproponować.
Serdecznie zachęcam i błagam tez o wsparcie zbiórki
https://zrzutka.pl/fv5rm6
- wiem, że wydaje się niekompletna, ale dziewczyny po prostu nie mają doświadczenia. Niestety żadna fundacja nie wyraziła chęci pomocy, ale wynika to nie złej woli, a tego, że w tym roku kocia sytuacja na Śląsku była potwornie trudna. Pracujemy nad tym, żeby zbiórka nabrała odpowiedniej formy. Wiecie - w dobę ciężko mi wszystko ogarnąć A naprawdę chcę im pomóc i sprawić, aby Kazia i Zosia poszły do domu, a moje dwie młode koleżanki mogły dalej realizować misję DT.
Bardzo walczę o każdy dom tymczasowy
Każda złotówka się liczy Dziewczyny są bardzo zdołowane, że od ponad tygodnia nie udało im się nic nazbierać.
Kto wie, może tak miało być, że przypadkowo i Los mnie postawił na ich drodze?
Nie zliczę już ile istnień w tym czasie udało mi się uratować, straciłam rachubę, ale dzięki mojej pracy i rodzinie, byłam w stanie ogarnąć sama. Tak się jednak stało, że zupełnie przypadkowo na mojej drodze stanęły dwie fajne dziewczyny - Karolina i Magda, z Kazią i Zosią i paroma innymi kotkami. Dziewczyny to początkujący DT, mający ogromną miłość do zwierząt i świetne warunki, jednak sytuacja zaczyna je przerastać, a mnie jest osobiście przykro, jak widzę, że niebawem może stracić się dobrze rokujący dom tymczasowy, który w swoim życiu mógłby naprawdę wiele zdziałać....
Nie proszę więc o pomoc dla siebie, a dla nich.
Kazia i Zosia to dwie siostry, uratowane z wiejskiej zagrody, gdzie właściciel jako malutkie kociątka chciał wywieźć je do lasu twierdząc, że sobie poradzą, a mu "srają na gospodarstwie". Dziewczyny nie jechały tam celowo, ale jak widać, Los chciał, że właśnie tam były i ich decyzja o zabraniu dziewczyn jest pewnie dla nas wszystkich tutaj zrozumiała Niech pierwszy rzuci kamieniem kto tego nie zrobił?
To urocze damy teraz:
I zaczęło się, okazało się, że siostry mają spore problemy zdrowotne - wynicowane spojówki, koci katar, biegunki, wzdęty brzuch.
Oczywiście głowie kociarza od razu kołacze FIP... FeLV, FIV... Z powodu braku funduszy zdecydowano o badaniach gorszego kotka - negatywne, bez cech charakterystycznych dla FIP.
Giardia wykluczona, badanie kału wykluczyły pasożyty, a biegunki jak są tak były.
Był royal gastroby, obecnie Feringa i WildFreedom. A biegunki nadal. Weterynarz sugeruje rozszerzenie badań na profil biegunkoy i wirusowy Ideexu. Oraz rozszerzenie diagnostyki drugiej kotki, gdyż czynnik może być czynnikiem zakaźnym i powodować zakażenia wtórne i ciągły nawrót objawów.
Dziewczyny wymiękają, w momentach desperacji ściany obklejały folią malarską, aby po przejściu z pracy móc poznać swoje własne M. Już na tym etapie twierdzą, że jak Kazia i Zosia szczęśliwie znajdą dom to będą musiały odpocząć. Jednak problem jest zasadniczy - diagnostyka i leczenie trwa już kilka miesięcy, Zosia i Kazia są coraz starsze i kompletnie nie gotowe do adopcji. Ich obecność dodatkowo szkodzi kotce rezydentce - wraz z pojawieniem się kocią pojawiło się nietrzymanie moczu, a to nie jedyne chore koty w domu. Dużo nie?
Będę wdzięczna za tropy diagnostyczne, może ktoś przerabiał taki temat i może wie, jaką diagnostykę zaproponować.
Serdecznie zachęcam i błagam tez o wsparcie zbiórki
https://zrzutka.pl/fv5rm6
- wiem, że wydaje się niekompletna, ale dziewczyny po prostu nie mają doświadczenia. Niestety żadna fundacja nie wyraziła chęci pomocy, ale wynika to nie złej woli, a tego, że w tym roku kocia sytuacja na Śląsku była potwornie trudna. Pracujemy nad tym, żeby zbiórka nabrała odpowiedniej formy. Wiecie - w dobę ciężko mi wszystko ogarnąć A naprawdę chcę im pomóc i sprawić, aby Kazia i Zosia poszły do domu, a moje dwie młode koleżanki mogły dalej realizować misję DT.
Bardzo walczę o każdy dom tymczasowy
Każda złotówka się liczy Dziewczyny są bardzo zdołowane, że od ponad tygodnia nie udało im się nic nazbierać.
Kto wie, może tak miało być, że przypadkowo i Los mnie postawił na ich drodze?