Dopiero weszłam po przerwie, przepraszam.
magdabytom93 pisze: pH spadło do 7, więc dalej zalecane jest podawanie jej suplementów na zakwaszanie moczu.
Koniecznie mierzcie pH moczu w domu paseczkami! I to takimi z jak najdokładniejszą skalą - co 0,2 albo 0,3.
pH w ciągu doby się zmienia i może być tak, że co jakiś czas oscyluje wokół 6,5 i 6,0, a przy pH 6,0 mogą się już wytrącać oksalaty, które są nierozpuszczalne i odkładają się w nerkach. Jeśli przez całą dobę jest pH 7,0, to warto zmniejszyć ilość zakwaszaczy.
Mam struwitowce w domu. Podstawą jest dobre nawodnienie (ciężar właściwy moczu mierzony refraktometrem, nie paskami). Wtedy pH traci na znaczeniu.
magdabytom93 pisze:Mamy już wynik badania i wyszła Chlamydia. Plan jest taki, żeby podawać Kazi, Zosi i Dexterowi doksycyklinę (u Tereski i Morta nie ma objawów) przez 7-10 dni.
Chlamydie doksycyliną leczy się nie mniej niż 4 tygodnie, czasem więcej. Niekiedy trzeba włączyć też azytromycynę.
Jest nadzwyczaj mało prawdopodobne, żeby udało się w 2 tygodnie wyleczyć z bakterii wewnątrzkomórkowej doksycyliną. Z naukowego punktu widzenia wprost niemożliwe. Tylko niesłychane szczęście mogłoby to zagwarantować.
Potwierdzeniem wyleczenia jest zrobienie ponownego PRC. Dopiero jeśli wyjdzie negatywny, kończy się podawanie antybiotyku.
Nie kończcie leczenia! Żeby bakterie się nie uodporniły. Kontynuujcie i zróbcie PCR.
Od szczepionek przeciwko chlamydiom obecnie się odchodzi. Są mało skuteczne. Niepotrzebnie obciążają organizm. Nie ma też podstaw by sądzić, że szczepienie przyspieszy leczenie. Podstawą jest długotrwała antybiotykoterapia, którą należy zakończyć dopiero po pełnym wyleczeniu, nigdy wcześniej (u ludzi wprowadza się specjalne protokoły leczenia z rotacją antybiotyków. U kotów wystarczą w sumie te dwa: doksycylina i azytromycyna.) Potem odkazić otoczenie kotów. Leczenie musi objąć wszystkie osobniki, które złapały bakterie. Jeśli u jakiegoś kota nie widać objawów, ale miał styczność, warto zrobić PCR i potwierdzić, aby nie stał się po jakimś czasie źródłem wtórnego zakażenia.
Brak pełnego wyleczenia, brak odkażania i rezerwuar choroby w postaci innych zwierząt to główne przyczyny nawrotów choroby oraz obiegowej opinii, że z chlamydii wyleczyć się nie da.
Mam bardzo mieszane uczucia co do weterynarza, który zakańcza leczenie po tak krótkim czasie i jeszcze proponuje szczepionkę. Nie podoba mi się to. Źródła nie potwierdzają takiej metody leczenia.