Sierra pisze:Chyba rzuciła bym do tego "dobrego" człowieka coś w stylu "Oj, Gabi to już wiosny chyba nie dożyje... Tak ciągle w ciąży, to wyniszczona musi być do cna!"
Na niektórych dopiero informacja, że od nadmiaru dobrobytu* zwierzak może umrzeć dopiero działa trzeźwiąco.
*W tym wypadku "dobrobytem" są ciągle kociaki.
Sierra ten młody człowiek był wielokrotnie uświadamiany. Są ludzie do których NIC nie dociera. Żal im z jednej strony kotów z drugiej spokojnie patrzą na nieszczęścia.
Musimy przestawić jednak łapki. Ale sama nie dam rady. Rano nic się nie zmieniło. Gołe stoją. Cały czas jest wsio odsłonięte. Deczko zrezygnowana jestem ale wiem ,że łapanie trwa. Ale emocje opadają i przychodzi zniechęcenie. Kupiłam mięcho. Będziemy zmieniać wystrój.
Dziś ja mam lekarza i mały Ringo też zaliczy swego wieczorem. Mąż nas zawiezie a o powrocie pomyślę w czasie gdy wyjdę z gabinetu. Janusz ma na noc i nie może siedzieć do upadłego.
Niestety, nasz Rudolf ma raka. Przyszły wyniki hispatologiczne wycinka. Ma włókniakomięsaka. Są o dużym stopniu złośliwości. Nie robi gad z reguły przerzutów ale często odrasta. Wetka wycięła mu guzek z wielkim zapasem. Cięcie jest olbrzymie. Trzeba mieć nadzieję ,że szybko wykryty i usunięty nie odnowi się. Rokowania ostrożne. Pojawił się znikąd.W miejscu trudnym do wykrycia. Przypadek spowodował ,że go wymacałam. Był w zagłębiu żeber tuż pod kręgosłupem. Szybko rósł. Szybko też Rudzik trafił do weta i pod nóż. Operację przeszedł dobrze. Dobrze się czuje. To 14 letni kot. Lekko schudł już wcześniej i to wzbudziło mój niepokój. Wyniki miał dobre. Ale oglądałam go bardzo uważnie i któregoś dnia coś wyczułam pod skórą.
Trzeba mieć tylko nadzieję ,że na czas i skutecznie wyrzucono zbędny balast.