pibon pisze:Jaki piekny Burasek sie zlapal, cudny! Gratulacje!
Tak, jest wyjątkowo piękny.
Do tego, daj KociBoże, dziki.
Jak wszystko dobrze pójdzie dziś wróci na stare śmieci.
Malutka Igunia dziś siedziała przy "dziurze" i czekała na jedzenie. Czyli oswaja się z sytuacją. Srebra nie widać. Choć, jak ona się złapała, to ten siedział razem z nią pod podłogą. Może dalej tam dulczy tylko nochala nie wystawia.
Wczoraj wieczorem Lewusek pojechał do dermatologa. Wykończą nas te co 2-tygodniowe wizyty. Finansowo również. Przede wszystkim. Za każdym razem to co najmniej 2 setki. Żeby to jeszcze natychmiastowy efekt jakiś był. Ale nie ma nic łatwo. Niestety, nie daje rady zjechać ze sterydu, gdyż jego zmniejszenie spowodowało ponowne zaognienie narośli. Kichanie, swędzenie...Zaczął się drapać i ponownie rozkwasił gule. Szkoda mi bardzo chłopaka. To cudny kocio z paskudnym nosem. Mądrala wyczuł ,że coś się dzieje gdy transporter został wyjęty. Pół godziny go szukaliśmy. Nie wiedzieć jak przemykał w tym ":tłumie" czarnych kotów. Co to wystrachane naszym namiętnym pełzaniem i zaglądaniem w dziury , rozpierzchły się w wielkiej panice. Wreszcie udało się go "nakryć". A za 14 dni...kolejna podróż. Trzymajcie kciuki by się udało wreszcie wstrzelić.
Malutka Ritunia ma zapalenie spojówek. Woda z nosia leci ale nie wiem czy zaziębiona czy tłukła się z futrami i patrzałki uszkodziła. A łzawią jej przez to oczka i ścieka kanalikami. Dostaje kropelki i oby pomogło. Po lekach na wstrzymanie rujki jest "ogłupiała". Za spokojna. Za kilka dni (8 maja) będzie miesiąc od operacji. Nie wyzbyłam się lęku o nią. Biedna nie może dłużej spać bym nie zaczęła martwić się o dziecko. Ma apetyt. Ciągle jednak na to samo
Sorruniek zaś przytył. Sterydy swoje robią. Łaputka biedna robi się coraz bardziej sucha. Przypomina sobie "o mamusi" bladym świtem i z impetem skacze na mnie. Łapy ma mocne więc przemieszczają mi się organy w kałdunie. Potem wali się na mnie lub obok i wyczyniając wygibaśne figury każe się głaskać i całować. Straszny dyskutant z niego. I miluch. Gdy stoję w kuchni i szykuję coś, przychodzi i robiąc słupek po swojemu grucha. Nie, nie żebrze o żarcie. Chce by go na ręce wziąć lub wycałować oczka i nosek. A potem zadowolony leci popędzić kota
Niedługo badania i już się martwię.