OTW22- Ritunia po operacji ...

Koty i kotki do adopcji

Moderatorzy: Estraven, LimLim, Moderatorzy

Post » Wto wrz 21, 2021 9:23 Re: OTW22- bo życie to mało fajne jest ...:(

Śliczna Marion :1luvu: a koledzy bardzo przystojni. :)
:ok: :ok: :ok: Za szybkie dogadanie się stadka.
:cat3: Kot. Nie dla idiotów!

Gretta

Avatar użytkownika
 
Posty: 34251
Od: Wto lip 18, 2006 12:53
Lokalizacja: "wesołe miasteczko" ;-(

Post » Wto wrz 21, 2021 10:06 Re: OTW22- bo życie to mało fajne jest ...:(

Sama słodycz. Niech jej się wiedzie!
Obrazek
Obrazek

MalgWroclaw

Avatar użytkownika
 
Posty: 46710
Od: Czw paź 15, 2009 17:39
Lokalizacja: Wrocław, stolica Śląska :)

Post » Wto wrz 21, 2021 10:08 Re: OTW22- bo życie to mało fajne jest ...:(

Gratuluję i niech się kotce wiedzie :ok:
Obrazek*Obrazek*Obrazek*

Stomachari

 
Posty: 10664
Od: Sob kwi 16, 2016 21:29
Lokalizacja: Nieopodal Sochaczewa.

Post » Wto wrz 21, 2021 12:25 Re: OTW22- bo życie to mało fajne jest ...:(

Super wieści, oby kociczce sie dobrze mieszkało z nowa rodziną.
Żadne niebo nie będzie niebem, jeśli nie powitają mnie w nim moje koty.

Myszorek

 
Posty: 4808
Od: Czw sie 08, 2019 8:34

Post » Śro wrz 22, 2021 8:47 Re: OTW22- bo życie to mało fajne jest ...:(

Mam nadzieję, że Marion dopasuje się z całą resztą. Uczulam Ole, Dużą kociczki, że czasu potrzeba. Ona jest dobrej myśli. Choć ma czas i zwątpienia. Marion to charakterna kocica i nie da sobie dmuchać w kaszkę.

Zimno. Wtelepałam się cichcem na kotłownię wczoraj. Gabrysia spokoju mi nie daje. A ponoć lis grasuje na terenie rumowiska. A dzieciątka malunie. Jak one przetrwają? Zaczęłam zostawiać nie pokrojone kawałki nerki i wątróbki by mogła zanieść maluszkom. One już chyba zaczynać mogą jeść stałe pokarmy. mamunia może być za mało.
Wlazłam więc by posłuchać czy gdzieś pisku dzieci nie usłyszę. Liczyłam, że pusto będzie. Cicho. Taka godzina... Ostatnio ciągle tam na kogoś się natykam. Pisałam już.
Więc oblazłam teren co i raz stając i nasłuchując. Nie wołałam. Obłazić zaczęłam teren.
Ktoś tam nocuje. A przynajmniej poleguje. Materac zawleczony przeze mnie pod schody (dla ew kotów) został wyniesiony i położony za wyłomkiem muru. To samo "moja" kołdra i poduszki. Akuratnie na latrynie poprzednich spoczywało wszystko ale to nie moje zmartwienie. Na podmurówce leżała zapalniczka. Tak jakby przed chwilą jakiś palacz wstał i odszedł. Poszłam zobaczyć miejsce pod wspomnianymi schodami. Tam był jeszcze karton z polarami i drugi materac. W stojącym, ukrytym transporterze starym jest schowany pojemnik na żarcie. Chciałam dosypać chrupek. Kiedyś obok tego miejsca bytowała w stercie gałęzi Gabrysia z dziećmi i tam miała stołówkę. Może przychodzi.
Więc idę sobie piaskową drożyną wśród krzalunów widoczną i ...wlazłam na siedzącego faceta co to kapturek miał na głowie. I piwko obok. Palił se petka i wydmuchując dymek ku niebu zauważył mnie. Dopiero. Zresztą jak i ja jego. Dygłam grzecznie. Powiedziałam "dzień dobry" . Zapytałam czy kota nie widział czarnego. bez nogi. Milcząc o maluszkach. Odpowiedział na pierwsze i drugie (odmownie) a ja podziękowałam i spierniczyłam. Pokonałam rekord szybkości przełażąc przez mur. Znaczy się dziurę w nim.
Bardzo się denerwuję myśląc o rodzince Gabrysi. Tyle prób. Tyle podchodów. Ciągle coś i coś co nie pozwala na ogarnięcie jej tematu. Jakiegoż "pecha" ma ta kotka. Z ludzkiego punktu widzenia. Ona dąży do odchowania dzieci. A ,że chorują, umierają, nie dożywają dojrzałości...Tego już nie odczuwa.
Wcale jej nie widuję. Nieźle się wystraszyła całą akcją ostatnich miechów. Jaka musiała być przerażona gdy facet ją ucapił. Potem wypuścił. A ona znikła. Nawet mu się nie pokazuje choć przychodziła na wołanie. Na moje też nie przychodzi. Co rano wzywam ją. Ostrożna i mądra. Skąd ma wiedzieć, że wszystko co robi się ma jej i dzieciom pomóc. Choć czy pomocą może być np kastracja aborcyjna? Z innego punktu widzenia. Jej, gdyby mogła patrzeć w "ludzki" sposób. Z drugiej strony, gdyby taki miała ogląd ,jej serce pękło by na kawałki gdy kolejne dzieci traciła w okrutny sposób.
Nie wiem czy pisałam ale na wszelki wypadek przygotowałam siedlisko w paletach. W plastikowym pojemniku nałożyłam polarowych ścinków. Wysoki. Winien zabezpieczać choć troszkę. Wyłożyłam na dnie kocyki. Zabezpieczyłam przed deszczem. Nie chcę by tam się wyniosła (jeśli ma bezpieczne gniazdo) ale gdyby miała w palety trafić, to lepiej niech będzie naszykowane. Jak nie ona to inny kot skorzysta w zimne dni.
Podobny pojemnik, stał w ruinie w lesie. Koty cały rok w nim przebywały. Część przykryłam deską tworząc daszek i siedziały nawet w mrozy. Choć miały ciepłe siedliska w środku.
Obrazek

Dla naszych Słoneczek [*] Kochamy i tęsknimy.

ASK@

Avatar użytkownika
 
Posty: 55358
Od: Czw gru 04, 2008 12:45
Lokalizacja: Otwock


Adopcje: 11 >>

Post » Śro wrz 22, 2021 10:47 Re: OTW22- bo życie to mało fajne jest ...:(

Niejeden lis tam pewnie mieszka.Trudno się nie bać. Takie małe koty :(
Obrazek
Obrazek

MalgWroclaw

Avatar użytkownika
 
Posty: 46710
Od: Czw paź 15, 2009 17:39
Lokalizacja: Wrocław, stolica Śląska :)

Post » Śro wrz 22, 2021 11:41 Re: OTW22- bo życie to mało fajne jest ...:(

MalgWroclaw pisze:Niejeden lis tam pewnie mieszka.Trudno się nie bać. Takie małe koty :(

Gdy chodziłam jeszcze karmić koty w środku ruin widywałam bytujące tam lisy. Zimą miały ciepły kąt i jadły suche kocie. O lisie stołującym się wiele zimnych miesięcy obok jedzących futer pisałam. Rano i wieczorem widziałam przebiegające zwierzaki. Teraz to wyjątkowa okoliczność ujrzeć rudą lisią kitę. To co było normą jest świętem. Było ich więcej niż teraz. Chyba ,że kryją się teraz dobrze. Ogólnie zauważam ,że "wszystkiego" jest mniej. Jeży, ptaków, niektórych roślin... Człowiek wszystko zniszczy, wykopie, wykosi...
Nie mam złych doświadczeń z lisami. Ale mały kot jest łatwym kąskiem gdy zwierzak jest słaby.
Obrazek

Dla naszych Słoneczek [*] Kochamy i tęsknimy.

ASK@

Avatar użytkownika
 
Posty: 55358
Od: Czw gru 04, 2008 12:45
Lokalizacja: Otwock


Adopcje: 11 >>

Post » Czw wrz 23, 2021 8:11 Re: OTW22- bo życie to mało fajne jest ...:(

:ok: :ok: :ok:

IrenaIka2

 
Posty: 875
Od: Czw lut 11, 2016 18:19

Post » Czw wrz 23, 2021 11:29 Re: OTW22- bo życie to mało fajne jest ...:(

Dziś siedzę u ortopedy. Wizyta 2 razy przełożona. Nie z mojej winy. Ciekawe, ile jeszcze się mi zejdzie. Musiałam wziąć dzień w pracy wolny na okoliczność lekarską :mrgreen:
Może uda się zaszczepić dziś Fibaka. Termin do 26 mamy.
Poranna łapanka Rudej nie udana. Kolejna. To durnowata kotka. Neurotyczka. Nie mogę trafić na przysmak, który by ją zwabił. Lata od auta do auta, drze mordę i nie jest zainteresowana łapką.
Obrazek

Dla naszych Słoneczek [*] Kochamy i tęsknimy.

ASK@

Avatar użytkownika
 
Posty: 55358
Od: Czw gru 04, 2008 12:45
Lokalizacja: Otwock


Adopcje: 11 >>

Post » Czw wrz 23, 2021 13:43 Re: OTW22- bo życie to mało fajne jest ...:(

Za dobrą wizytę u ortopedy potrzymam.
Obrazek
Obrazek

MalgWroclaw

Avatar użytkownika
 
Posty: 46710
Od: Czw paź 15, 2009 17:39
Lokalizacja: Wrocław, stolica Śląska :)

Post » Pt wrz 24, 2021 6:55 Re: OTW22- bo życie to mało fajne jest ...:(

MalgWroclaw pisze:Za dobrą wizytę u ortopedy potrzymam.

Jakoś przebiegła zmyślnie. Choć ciśnienie mi podniosła pewna sytuacja pod okienkiem rejestracji. Pani pielęgniarka wepchła, na polecenie doktorka jakiegoś, kogoś po znajomości przede mną. Mojego numerka (306) :mrgreen: nikt nie przejął. Pan znajomościowy nie ogarnięty był więc schodziło się. Nikt nie chciał mnie przejąć. Dopiero gdy był 312 to nie zdzierżyłam i sama polazłam do zwalniającej się pani, na cały głos mówiąc co o tym myślę. Gdy dostałam bana od swego lekarza za późne przyjście to łaskawie mi się ulało i powiedziałam co myślę. Ponad pół godziny straciłam na te "gierki". Lekarz jest kierownikiem poradni więc zobaczymy. ostateczni reszta spokojnie przeszła. Obadana, ze skierowaniem na rehabilitację ruszyłam się na nią zapisać. Lekarza od rehabilitki mam "już" w listopadzie :twisted: Kiedy same zabiegi? Zobaczymy. Wizyta u ortopedy kolejna za pół roku. Udało się mi zapisać bardzo wcześnie by mieć czas na się obfocenie się.
W domu byłam, jak na te klimaty ortopedyczne, wcześnie. Wyrobiliśmy się też z Fibakiem i Rudolfem do weta. Obaj wyjce doskonali napsuli nam krwi i nerwów. Fibaka 2 x łapałam bo prawie mnie zeżarł. Wetkę też. Próba zajrzenia do paszczy skończyła się szybką ewakuacją palców z okolic kłapającej szczęki.
Niestety, moja zawrócona głowa wysiadła i dałam Rudzikowi jeść gdy wróciłam z wojaży medycznych. Choć miałam podejrzenie ,że krew może być pobierana. Moja wina. Bo powinna być zrobiona przed zabiegiem. Rudzik wyhodował sobie guzki za żebrami (szybko rosną)i nasza Asia zdecydowała ,że usuniecie i hispatologia są konieczne.

Dziś wieje. U mnie na 4 piętrze to pizdoli jak cholera. Całe szczęście, że po zejściu na dół aż tak nie wariuje to wietrzysko. Martwię się o koty. Nie znoszę zimy z wiadomych powodów. W lesie w takiej pogodzie i o takiej porze jest dziwnie i strasznie. jak w horrorze. Światło z jedynego słupa porusza się w takt powiewów rozświetlając mrok upiornie. Drzewa huczą nad głową. Poruszające się, dziwne cienie straszą. W mroku słychać popiskiwanie Buni i cienie kocie mknące przy ziemi. Pod ich łapkami pękają drobne gałązki. Dziś niebo było osnute chmurami więc żadna gwiazdka ni księżyc nie rzucał nawet iskierki. zwiewane powiewami krople rosy strzelały po policzkach. Tyle lat chodzę ale dziś jakoś dziwnie mi było.
Obrazek

Dla naszych Słoneczek [*] Kochamy i tęsknimy.

ASK@

Avatar użytkownika
 
Posty: 55358
Od: Czw gru 04, 2008 12:45
Lokalizacja: Otwock


Adopcje: 11 >>

Post » Pt wrz 24, 2021 8:10 Re: OTW22- bo życie to mało fajne jest ...:(

:ok: :ok: :ok:

IrenaIka2

 
Posty: 875
Od: Czw lut 11, 2016 18:19

Post » Pt wrz 24, 2021 13:24 Re: OTW22- bo życie to mało fajne jest ...:(

ASK@ pisze:
MalgWroclaw pisze:Za dobrą wizytę u ortopedy potrzymam.

Jakoś przebiegła zmyślnie. Choć ciśnienie mi podniosła pewna sytuacja pod okienkiem rejestracji. Pani pielęgniarka wepchła, na polecenie doktorka jakiegoś, kogoś po znajomości przede mną. Mojego numerka (306) :mrgreen: nikt nie przejął. Pan znajomościowy nie ogarnięty był więc schodziło się. Nikt nie chciał mnie przejąć. Dopiero gdy był 312 to nie zdzierżyłam i sama polazłam do zwalniającej się pani, na cały głos mówiąc co o tym myślę. Gdy dostałam bana od swego lekarza za późne przyjście to łaskawie mi się ulało i powiedziałam co myślę. Ponad pół godziny straciłam na te "gierki". Lekarz jest kierownikiem poradni więc zobaczymy. ostateczni reszta spokojnie przeszła. Obadana, ze skierowaniem na rehabilitację ruszyłam się na nią zapisać. Lekarza od rehabilitki mam "już" w listopadzie :twisted: Kiedy same zabiegi? Zobaczymy. Wizyta u ortopedy kolejna za pół roku. Udało się mi zapisać bardzo wcześnie by mieć czas na się obfocenie się.
W domu byłam, jak na te klimaty ortopedyczne, wcześnie. Wyrobiliśmy się też z Fibakiem i Rudolfem do weta. Obaj wyjce doskonali napsuli nam krwi i nerwów. Fibaka 2 x łapałam bo prawie mnie zeżarł. Wetkę też. Próba zajrzenia do paszczy skończyła się szybką ewakuacją palców z okolic kłapającej szczęki.
Niestety, moja zawrócona głowa wysiadła i dałam Rudzikowi jeść gdy wróciłam z wojaży medycznych. Choć miałam podejrzenie ,że krew może być pobierana. Moja wina. Bo powinna być zrobiona przed zabiegiem. Rudzik wyhodował sobie guzki za żebrami (szybko rosną)i nasza Asia zdecydowała ,że usuniecie i hispatologia są konieczne.

Dziś wieje. U mnie na 4 piętrze to pizdoli jak cholera. Całe szczęście, że po zejściu na dół aż tak nie wariuje to wietrzysko. Martwię się o koty. Nie znoszę zimy z wiadomych powodów. W lesie w takiej pogodzie i o takiej porze jest dziwnie i strasznie. jak w horrorze. Światło z jedynego słupa porusza się w takt powiewów rozświetlając mrok upiornie. Drzewa huczą nad głową. Poruszające się, dziwne cienie straszą. W mroku słychać popiskiwanie Buni i cienie kocie mknące przy ziemi. Pod ich łapkami pękają drobne gałązki. Dziś niebo było osnute chmurami więc żadna gwiazdka ni księżyc nie rzucał nawet iskierki. zwiewane powiewami krople rosy strzelały po policzkach. Tyle lat chodzę ale dziś jakoś dziwnie mi było.


Jesli bys mieszkała w moich rejonach, to reh. na fundusz za 1,5 roku, u Ciebie większe miasto, to i terminy na pewno szybsze.Biedny Fibaczek, on taki strachliwy, a tutaj jeszcze musiał weta zaliczyc. pewno znów sie bardziej nerwowy zrobi, bynajmniej moje po wizytach u weta, przez jakiś czas mnie unikaja, jak tylko zaczynam sie wybierac z domu.
Żadne niebo nie będzie niebem, jeśli nie powitają mnie w nim moje koty.

Myszorek

 
Posty: 4808
Od: Czw sie 08, 2019 8:34

Post » Pt wrz 24, 2021 18:07 Re: OTW22- bo życie to mało fajne jest ...:(

Fibaczek strasznie syczy na mnie. Bardziej niż zwykle. Ale i Rudolf daje mi odczuć nie zadowolenie z wizyty. Obaj tak się wydzierali, że cała klatka wiedziała, że my idziem :mrgreen:
Postawa Fibusia martwi mnie. Straszny strachulec. Czasem daje mi nadzieję, że może będzie lepiej. Ale szybko to mija. Kocha głaski, buziaki, wywalanie brzuszka... Jak już go dorwe i zignoruję klątwy i groźby. By za chwilę biegać ze strachu prawie pod sufitem.
Przez pogodę i inne łapanki zaniedbałam dokończenie ogarnięcia terenu Fibusia. Jestem tam z michą na co dzień ale kotów praktycznie nie widuję.
Może chłopak zmieni się. Cudu potrzeba.
Obrazek

Dla naszych Słoneczek [*] Kochamy i tęsknimy.

ASK@

Avatar użytkownika
 
Posty: 55358
Od: Czw gru 04, 2008 12:45
Lokalizacja: Otwock


Adopcje: 11 >>

Post » Sob wrz 25, 2021 7:36 Re: OTW22- bo życie to mało fajne jest ...:(

:ok: :ok: :ok:

IrenaIka2

 
Posty: 875
Od: Czw lut 11, 2016 18:19

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 64 gości