Mały to chłopczyk. Jest bardzo chory. Bardzo osłabiony i odwodniony. Zalany ropą, którą podobno czuć wszędzie. Ania mówi ,że transporter, auto, gabinet... czuć ropą. Waży połowę mniej od braci. Grzeczny bardzo był u weta. Dostał antybiotyk, tolfinę, kroplówkę z duphalaytem. Po południu pójdę dać mu Fosprenil. Obym miała. Tak mi się wydaje ,że jest w lodówce. Jak nie to może moja wetka ma. Przejrzę smakołyki, może coś mu się trafi. Boże, oby ten ostatni dał radę. Został sam. Ponoć też ma oczki takie sobie. Widział go ktoś z balkonu na przeciwko.
Ja nie nadaję się do tej roboty. Te kilka dni łowów na chorego malca bardzo dały mi w kość. Spać człek nie może bo ma przed oczami widok dziecka , który nie może opanować drgawek.Do tego nie można nawyknąć. Nie kryję, przegoniłam Anię i Janusza w łowach. O ile ta pierwsza szła na ustępstwa. O tyle Janusz okazywał jawne zdziwko ,że coś chcą od niego
Na moje słodkie,
kochanie z ty jeszcze nie ubrany? idziem przecie koty łapać! rozdarł się ,że on NIGDZIE nie łazi! Fanaberie mam jakieś. Po czym wyszedł już ogacony z łazienki popędzając mnie.