Koty kichają mała Rita musi się źle czuć bo spała z nami i jest bardziej "nachalna" niż zwykle. Strasznie jej w nosku furczało. Biedna jest.
Maximek strasznie fluczy. To samo Tami i Uliś. Nie wiem skąd im się wzięły stany zapalne. Podać coś Maximkowi to tak jakby księżycowi aplikować leki. Dobrze ,że ma apetyt to mu przemycę w żarciu. Może się uda.
Kilka dni temu zadzwoniła do mnie Teresa Pierwsza. Podobno dzwoniono do niej by karmę wzięła. Dopytując przy okazji ile jest kotów w okolicy karmionych. Ona karmy nie może zabrać bo ...syna nie ma. Może ja? Pytam jej po co karma skoro nie karmi od wielu tygodni? Po co synowi skoro on też nie karmi osiedlowców? Mówię, by prawdę gadała,że nie chodzi do kotów, nie zostawia jedzenia i nie wie ile ich jest. Czy ma być to samo, pytam, co w tamtym roku gdzie wydało się ,że brał syn żarcie od miasta i nic do naszych nie trafiało? Afera się zrobiła wtedy. Po co syn ma tę karmę brać? Jeśli będą chcieli to zadzwonią do mnie bo numer mają. Ale zastanowiło mnie, że urząd wydzwania po godzinach pracy. To nie mogli być oni. Skontaktowałam się z Anką i miała
iść na przeszpiegi co się dzieje. Bo na pewno coś się kluje skoro taką aktywność wykazują 'darczyńcy". No i nie pomyliłam się. Karmę rozdzielała moja ulubiona Lucynka. Miastu wykazała ,że karmionych jest 600 kotów bezdomnych. Na skutek skarg i różnych "przecieków o defraudacji" miasto postanowiło przejąc rozdawnictwo. Od każdego karmiciela zażądano...fotografii wszystkich podopiecznych
Paranoja goni absurd. "Troskliwość" o nasze osiedlowe koty wynikała, wszystko na to wskazuje, z chęci uzbierania do puli tych kilkuset kotów. Łatwiej podpuścić p.Teresę niż ode mnie uzyskać jakieś wieści. Tym bardziej ,że nie karmię "darami" miastowymi tylko za swoje. I nikt i nic nie będzie mi nakazywało robienie fot. Choć wczoraj jedna mocno się martwiła jak ja sobie poradzę. Anka wyśmiała ją za dwulicowość, bo paniusia doskonale wie ,ze miasto grosza na "moje" koty nie wydaje.
Swoja drogą już widzę te starsze karmicielki cykające kotom fotki. Najlepiej pozowane. Przyczajone w krzalunach by zrobić płochliwcom. A najważniejsze pytanie, czy umieją posługiwać się telefonem z aparatem. i czy go mają.
Skąd one wzięły 600 kotów? To jest pytanie!