Moderatorzy: Estraven, LimLim, Moderatorzy
ewar pisze:Dzięki
Czytam o Hugonku i mocno trzymam kciuki
ewar pisze:Czuć jesień, chociaż tak bardzo zimno nie jest. Najważniejsze, że nie pada. Znowu były tylko dwie Kulki, nie było Sreberka Kocia mama już pozwala mi zbliżyć się bardzo blisko. Zrozumiała, że dam jej jeść, że jej nie skrzywdzę. Szkoda, że nie miałam aparatu, bo zrobiłabym jej zdjęcie, ale jechałam bardzo obładowana i eliminowałam wszystko, czego wziąć nie musiałam. Zawiozłam młodemu człowiekowi zapas karmy. To tak na przetrwanie, bo koty zdecydowanie czekają na mięso. Wszystko jednak znika, możliwe, że i później przychodzą na posiłek, albo inne też się załapują, na przykład Atol.
Bratek dostał też stylonową kostkę. Kiedyś moje koty dostały ją od Reni, bardzo im się podobała. Bratek też się nią zainteresował, co mnie cieszy, bo to kocie dziecko zabawek chyba nie miało i nie za bardzo umie się bawić.
Pieska wyprowadziłam, ale jego Duża za kilka godzin będzie już w domu. To dobrze, bo pies tęskni i nie ma nawet ochoty na zabawę. Szkoda mi go. On jednak jest bardzo grzeczny, nie łobuzuje, nie wyje, nie szczeka, tylko jest bardzo smutny.
ewar pisze:Jesteśmy po wizycie w lecznicy, kręgosłup nadwyrężony, bo dwa małe już nie takie małe Henio waży 3,03 kg, a Dosia 2,38 kg. Były dwie wetki i zachwycały się kotami, zwłaszcza Heniem. Koty zostały zbadane, zaszczepione i z Dosi wetka pobrała zeskrobiny, tak na wszelki wypadek, bo wydawało jej się, że to efekt zabaw z pazurkami. Lepiej jednak na zimne dmuchać. Dałam też do badania coś z uszek Lucy. Ona często coś tam sobie wyhoduje. Zapłaciłam 170 zł. Szczepionki są po 55 zł, a badanie zeskrobin po 30 zł i nie chce być inaczej.
Koty wystraszone, Dosia przede mną ucieka na razie, a Henio ukrył się w kanapie. W lecznicy były grzeczne, one naprawdę nie są agresywne, nie gryzą, nie drapią, nic z tych rzeczy. Chyba nawet nigdy nie słyszałam syknięcia. Dosia jest wręcz namolna, Henio na pewno potrzebuje czasu.
ewar pisze:Nad ranem koty miały imprezkę Huczną, nie powiem. Dobrze, że nikt pode mną nie mieszka. Pozrzucały mnóstwo rzeczy, dzień rozpoczęłam od sprzątania. Teraz już najedzone i śpią, na szczęście. Już dawno nie miałam takich kocich alpinistów i takich rozrabiaków.
Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 51 gości