Moderatorzy: Estraven, LimLim, Moderatorzy
ewar pisze:Chyba za wcześnie pochwaliłam dzień Jest pochmurno i jakby chciało padać. Czarnuszka nie było, a jakaś kobieta nawrzeszczała na mnie, że karmię gołębie, a one jej brudzą parapet. Nawet głowy nie podniosłam, zignorowałam to.
ewar pisze:Mnie najbardziej denerwuje, jak ktoś wrzuca chleb do miski z wodą A tak w ogóle, to zdaniem niektórych, drzewa powinny być tylko w lesie, w mieście beton. Ptaki i owady należałoby wytruć. Przyroda bez ludzi sobie poradzi, my bez niej nie, ale do wielu to nie dociera. Ekolodzy to nawiedzeni ludzie, podobnie z ludźmi podkarmiającymi zwierzęta. To zwichnięci psychicznie, dziwacy...itd. Obszczymur i piwożłop należy do kasty wyższej
Muszę czekać z jazdą do Kulek, bo się rozpadało Prognozy w ogóle się nie sprawdzają.
Michasia dostała mięsko, od razu przyszła do miski. Zostawiłam drzwi otwarte, zainteresowała się, co za nimi, ale zobaczyła Lucy i jak strzała pobiegła do pudełka. Boi się bardzo
ewar pisze:Ziarna może tak, ale olejek ma specyficzny smak. Ważne, aby działał.
Michasia jest niestabilna emocjonalnie. Wczoraj wieczorem chciała wyjść. W porządku, pozwoliłam, ale pilnowałam. Poszła do kuchni, obwąchiwała i oglądała wszystko. Wskoczyła na blat, zobaczyła, że na stole leży spokojna jak głaz Lucy i wpadła w panikę. Nie pozwoliła mi się dotknąć, wrzeszczała i uciekła do łazienki. Długo była zdenerwowana, pacała mnie łapą, ale bez pazurków, przyznaję, chociaż była wściekła. Coś musiało się stać w przeszłości, jakaś trauma, z której trudno jej będzie się wyzwolić. Nie poddaję się łatwo, ale to jest wyzwanie. Kotka w ciągu tygodnia przeżyła przeprowadzkę do nowej siedziby fundacji, stamtąd dwie noce była na działkach, a potem trafiła do mnie. Za dużo tych zmian. Ona nie umie się bawić, na wędkę warczała.
Domowe koty są bardzo grzeczne, mogłaby się z nimi zaprzyjaźnić, ale ....
mir.ka pisze:ewar pisze:Ziarna może tak, ale olejek ma specyficzny smak. Ważne, aby działał.
Michasia jest niestabilna emocjonalnie. Wczoraj wieczorem chciała wyjść. W porządku, pozwoliłam, ale pilnowałam. Poszła do kuchni, obwąchiwała i oglądała wszystko. Wskoczyła na blat, zobaczyła, że na stole leży spokojna jak głaz Lucy i wpadła w panikę. Nie pozwoliła mi się dotknąć, wrzeszczała i uciekła do łazienki. Długo była zdenerwowana, pacała mnie łapą, ale bez pazurków, przyznaję, chociaż była wściekła. Coś musiało się stać w przeszłości, jakaś trauma, z której trudno jej będzie się wyzwolić. Nie poddaję się łatwo, ale to jest wyzwanie. Kotka w ciągu tygodnia przeżyła przeprowadzkę do nowej siedziby fundacji, stamtąd dwie noce była na działkach, a potem trafiła do mnie. Za dużo tych zmian. Ona nie umie się bawić, na wędkę warczała.
Domowe koty są bardzo grzeczne, mogłaby się z nimi zaprzyjaźnić, ale ....
...wszystko w swoim czasie
Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 40 gości