Moderatorzy: Estraven, LimLim, Moderatorzy
ewar pisze:Znajoma, młoda dziewczyna się nimi zajmuje. Matka kotów zginęła, a te kruszynki są przecudne. Dwa rude kocurki i dwie pręgowane koteczki. Wszystkie mają białe pyszczki. Pomagam tej dziewczynie trochę, bo nie ma wielkiego doświadczenia, ale bardzo się stara.
ewar pisze:Wiesz, czasami wystarczy rozmowa, parę słów pocieszenia...itd. Nigdy nie odmówiłam pomocy, jeżeli chodzi o opiekę nad kotem/kotami, jeśli ktoś np.wyjeżdża, albo tak jak sąsiadka idzie do szpitala. Psy też wyprowadzałam. Żaden problem. Finansowo nie pomagam, ale bardzo się cieszę, jeśli mogę jakimś kotom wysłać parę szmatek. Miło mi, jak potem dostaję pw, że koty zadowolone, że lubią moje posłanka.
Pogoda dzisiaj brylantowa Nareszcie cieplutko, słonecznie, nawet pelagronia zakwitła. Na razie ma jeden kwiatek, ale na pewno wkrótce będzie tego więcej.
Ptaki nakarmione, wody mnóstwo, bo trzy duże miski, ale czarnuszek zaspał Może się pojawi, jak będę jechała do Kulek.
mir.ka pisze:A u mnie z ptaszkami nieszczęście sie przytrafiło Mąż chciał jak zawsze przyciąć forsycję bo wypusciła juz długie pędy , które zaczęły wychodzić na jezdnię i przycinając w jednym miejscu gałązki zobaczył jakąś folię. Najpierw myślał, ze worek zaplatał się pomiedzy gałęziami, a to jak się okazało gniazdo, chyba kosa z 5 jajeczkami Zrobiły sobie przy samej ulicy
ewar pisze:mir.ka pisze:A u mnie z ptaszkami nieszczęście sie przytrafiło Mąż chciał jak zawsze przyciąć forsycję bo wypusciła juz długie pędy , które zaczęły wychodzić na jezdnię i przycinając w jednym miejscu gałązki zobaczył jakąś folię. Najpierw myślał, ze worek zaplatał się pomiedzy gałęziami, a to jak się okazało gniazdo, chyba kosa z 5 jajeczkami Zrobiły sobie przy samej ulicy
Przykre Nieszczęścia się zdarzają.
Gosia, bardzo mi miło
Byłam u Kulek, ale tylko Lila się pojawiła. Nakarmiłam i pojechałam do siostry, bo miałam jej coś zawieźć i coś odebrać. Pomyślałam, że jeszcze raz podjadę do Kulek wracając i dobrze zrobiłam Była Sreberko. Podjadła sobie, ale mięsa już nie było. Dostała więc dubeltowo, musiałam jednak ją pilnować, bo Lila, złośnica jedna ją przegania. Czarnuszek zjawił się dopiero jak podjeżdżałam pod dom, siedział na dachu Dostał sporo jedzenia, głodny w żadnym wypadku nie będzie, a mnie jest lżej, bo zwierzaki nakarmione.
Kociaki-sierotki u znajomej dziewczyny jedzą jak smoki i nareszcie same się załatwiają. Był z tym problem, musiały mieć wcześniej robioną lewatywę u weta
mir.ka pisze:ewar pisze:Wiesz, czasami wystarczy rozmowa, parę słów pocieszenia...itd. Nigdy nie odmówiłam pomocy, jeżeli chodzi o opiekę nad kotem/kotami, jeśli ktoś np.wyjeżdża, albo tak jak sąsiadka idzie do szpitala. Psy też wyprowadzałam. Żaden problem. Finansowo nie pomagam, ale bardzo się cieszę, jeśli mogę jakimś kotom wysłać parę szmatek. Miło mi, jak potem dostaję pw, że koty zadowolone, że lubią moje posłanka.
Pogoda dzisiaj brylantowa Nareszcie cieplutko, słonecznie, nawet pelagronia zakwitła. Na razie ma jeden kwiatek, ale na pewno wkrótce będzie tego więcej.
Ptaki nakarmione, wody mnóstwo, bo trzy duże miski, ale czarnuszek zaspał Może się pojawi, jak będę jechała do Kulek.
A u mnie z ptaszkami nieszczęście sie przytrafiło Mąż chciał jak zawsze przyciąć forsycję bo wypusciła juz długie pędy , które zaczęły wychodzić na jezdnię i przycinając w jednym miejscu gałązki zobaczył jakąś folię. Najpierw myślał, ze worek zaplatał się pomiedzy gałęziami, a to jak się okazało gniazdo, chyba kosa z 5 jajeczkami Zrobiły sobie przy samej ulicy
ewar pisze:Wczoraj było tak ładnie, słonecznie, a dzisiaj ponuro, chociaż dość ciepło. Kotom jakoś bardziej taka pogoda pasuje, bo wszystkie wyległy na balkon. Dzisiaj wolny dzień, jest wcześnie rano, mały ruch, więc im się podoba. Pelargonie podrosły, ale kwieciem nie są obsypane Trzeba na to poczekać. Zaraz ruszam na weekendowe zakupy, muszę kupić przede wszystkim mięso dla kotów. Wczoraj w południe dałam jak zwykle trochę, głównie dla Beni. Na jednej misce. Kotka podeszła, ale i Nadia miała na mięso ochotę. Benia jednak już jadła, Nadia podeszła i zaczęła Benię lizać po główce, po uszkach, nie odgoniła jej od miski. Było to urocze, zaskoczona byłam, bo Nadia nie jest wylewna, trzyma się z boku. Oczywiście dostała swoją porcję i jadła ze smakiem.
O, słońce nieśmiało wychodzi zza chmur
ewar pisze:Już powinien być na miejscu, ale ja nie mam kontaktu z domkiem
Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 156 gości