Noe uczy się, że na końcu patyka z piórkiem jest ręka ludzia. A dokładnie, że fajniej jak jest, więc zaczyna przynosić i kłaść mi pod nogi patyczek
. Mruczymy pięknie na dzień dobry i nawet chwilę się poprzytulamy.
Dziś jedziemy robić FIV/FELV koło południa, także trzymajcie kciuki.
A emerytka, którą próbujemy zgarnąć na jutrzejszą wizytę niestety dziś nie przyjechała do mnie. Nie jest problemem ją wziąć na ręce, bo jest proludzka i lubiąca głaskanie. Problem jest ją namierzyć, bo czasem nie przychodzi na wołanie. No i dziś rano się nie udało. A rano to jedyna możliwość, bo wtedy mamy transport do Wawy (kolega jedzie do pracy). Ostatnia szansa to jutro o świcie. Jak się nie uda, to będzie mega problem, bo następny termin USG możliwy jest w przyszłym tygodniu, a ja już nie mam urlopu w przyszłym tygodniu, żeby na poranne wizyty się umawiać