czarne znalezisko Noe szuka DS, emerytka na leczeniu

[ASK@]

Jaki mordaś fajny

Fajnie ,że ma testy ujemne.
Gosia, ogłaszaj go już na portalach. Nawet z jedną fotą ale ogłaszaj.

[asigo]

Jeszcze kilka dni mu daję. Ja go nie znam tak naprawdę, bo on jak siedzi w klatce i jest wypuszczany na trochę, to jest nie ten sam kot. Więc nie wiem, co mam napisać o jego charakterze :/. Teraz widzę, że to ADHD do kwadratu, dopiero padł na pysk po 5 godzinach rozrabiania. Pierwszy raz wlazł sam na kolana, więc to duży postęp w ogarnianiu do czego można człowieka wykorzystać . Ma też nieustabilizowany przewód pokarmowy, więc chcę go jeszcze doprowadzić do ładu. Nie ma tragedii, ale bywa że są lekko luźne kupy... także jeszcze chwilkę do ogłaszania.

[ASK@]

Szaleje bo musi wykorzystać czas wolności po wypuszczeniu ze więźnia. Gdy już z klatki wyjdzie na stałe , wyhasa się, to i uspokoi.

Fajny kawaler się zapowiada.

[asigo]

A oto nasza piękna pani

Żałuję, że jest tak jakby bezdomna, bo żyje na dworze i mieszka w nieogrzewanej komórce. To taki przyjazny kot. Nonstop mruczący i potrzebujący czułości





Podobno od kilku dni nie złaziła z dachu, dwa dni nie przychodziła na jedzenie (policzone chrupki w misce nie zniknęły przez te dwa dni). Dziś ma apetyt całkiem ładny. Próbuję dawać na przemian suchą Acanę (którą jej wysyłałam od 3 miesięcy do jedzenia) i mokrego Mac'a. Je jedno i drugie, więc nie wiem skąd przeświadczenie, że ona nie lubi mokrej karmy. Chyba, że koty w klatce zachowują się inaczej niż na wolności??? Hmmmmm... to "mój" jedyny kot wolnożyjący, więc nie mam doświadczenia.

Niestety chwilę u mnie pomieszka w klatce, bo wet dopiero najwcześniej na poniedziałek będzie - zrobimy morfologię, testy na fiv/felv i ogólny przegląd. W innym terminie dopiero USG brzucha, bo tego od ręki się nie uda.

[Gretta]

Śliczna kotunia

[ASK@]

A w tej komórce nie można wstawić budki? Może być nawet z szafki meblowej czy kuchennej.Wycina się otwór w dykcie z tyłu i ociepla na zewnątrz (np kołdrami) . W środku zaś są włożone polary. Zbieram je cały rok.
Choć jak taka fajna to zal ją na dwór wyciepać. Ludzie adoptują "starsze" koty i można ogłosić. Jest śliczna.

[asigo]

A w tej komórce nie można wstawić budki?

ma tam styropianową budkę ale co to za życie....

Nie wiem za bardzo jak ogarnąć temat kuwety. Jaśnie pani w ogóle nie chce się wysikać, o kupie nie wspomnę. Ma żwirek benek posypany grubo piaseczkiem rzecznym z góry - to idealnie działa na początku w przypadku kociąt, nigdy mnie nie zawiodło. Ona z tego co mnie pamięć nie myli nie chciała sikać w kaftanie przez dwie doby.... ech.... Zaczynam się martwić.

[Stomachari]

Może lepiej przynieść piachu z dworu? Żeby w kuwecie pachniało tak jak na dworze, czyli w sposób znany dla kotki. I zero benka na początek.
Mi to się na razie sprawdza z kotami złapanymi na wolności. Sam piach, który znają. Dopiero potem mieszam ze żwirkiem aż do pełnego przejścia na żwirek.

[asigo]

ufff jednak się udało, kuweta opanowana. Chyba parcie na pęcherz zwyciężyło opory psychiczne

a my tu tak śpimy, teraz nawet trochę mniej szalejemy, czym maleństwo przyprawia mnie o zawał, bo skoro nie ma humoru na wieczne harce to oznacza, że chory?

[Stomachari]

Albo że zestresowany.

[meg11]

Kot nie musi 24h się bawić

[asigo]

Kot nie musi 24h się bawić

ja to rozumiem, bo to nawet logiczne, natomiast pierwszego dnia bawił się przez kilka godzin bez przerwy, stąd moje zdziwienie. Teraz pada jak długi i śpi, albo się trochę bawi, czasem jest przylepką i włazi na kolana się poprzytulać i pomruczeć, czasem szuka cycka, ale cyckając potrafi zacząć gryźć moje paluchy, ech... Czasem udaje mu się wciągnąć do zabawy jakiego starucha


Życie.... czasem chciałabym stąd zniknąć.... Wczoraj miałam kłótnię z aktualnymi "opiekunami" emerytki. Oni ją tak strasznie kochają, że się dopytują kiedy wróci do nich (na dwór), bo żyć bez niej nie mogą. Adopcja? Po ich trupie, i ogólnie mam się streszczać z wetami, bo przecież czekają na kota i nie mogą się doczekać. Nie mam siły komentować. Jest mi strasznie, okropnie, niewyobrażalnie przykro. Szkoda mruczącej dziewczyny, ale chyba musi tam umrzeć gdzieś na dachu, bo nikt jej żyć w normalnych warunkach nie pozwoli.

[ASK@]

A powiedz, że to leczenie)wymaga nakładów pieniężnych i jak się czują opiekunami to czy będą partycypować w kosztach? Bo sama musisz czekać aż spłyną jakieś tobie pieniążki a jeśli oni wspomogą to będzie szybciej i kot szybciej do nich wróci. Możesz im przedstawić faktury jeśli sobie życzą. Wpleć wsio w tematy rozmowy. Pomaga. Uwierz.

Koty na poczatku pobytu w domu dostają pierdolca. Albo się ciągle bawią i jedzą. Albo śpią. Potem wszystko się odwraca. Potem wraca do normy.

[asigo]

Oni pokryją koszty badań i leczenia, a dokładnie pokryje to mój kolega a ich syn. Niestety ma on taką samą opinię o tym gdzie kot ma potem być jak jego rodzice. Jednak na tym ich miłość się skończy, bo kotu nie należy się ciepły kąt w zimową noc i już. Bo tak było od dziada, pradziada.... Jak dla mnie to ona nawet po leczeniu długo tak nie pociągnie. Chyba lepiej by było dla niej nie obudzić się po narkozie przy ewentualnym zbiegu....

[mimbla64]

Koteczka śliczna.
Przykro, że mają takie podejście.