Kot nie musi 24h się bawić
ja to rozumiem, bo to nawet logiczne, natomiast pierwszego dnia bawił się przez kilka godzin bez przerwy, stąd moje zdziwienie. Teraz pada jak długi i śpi, albo się trochę bawi, czasem jest przylepką i włazi na kolana się poprzytulać i pomruczeć, czasem szuka cycka, ale cyckając potrafi zacząć gryźć moje paluchy, ech... Czasem udaje mu się wciągnąć do zabawy jakiego starucha
Życie.... czasem chciałabym stąd zniknąć.... Wczoraj miałam kłótnię z aktualnymi "opiekunami" emerytki. Oni ją tak strasznie kochają, że się dopytują kiedy wróci do nich (na dwór), bo żyć bez niej nie mogą. Adopcja? Po ich trupie, i ogólnie mam się streszczać z wetami, bo przecież czekają na kota i nie mogą się doczekać. Nie mam siły komentować. Jest mi strasznie, okropnie, niewyobrażalnie przykro. Szkoda mruczącej dziewczyny, ale chyba musi tam umrzeć gdzieś na dachu, bo nikt jej żyć w normalnych warunkach nie pozwoli.