Miau.PL

Głupie babsko, ja należałoby wytaszyczyc na balkon i zamknąć. mam nadzieję, że nie oddadzą jej tego dzieciaczka kociego juz z powrotem.

Myszorek pisze:Głupie babsko, ja należałoby wytaszyczyc na balkon i zamknąć. mam nadzieję, że nie oddadzą jej tego dzieciaczka kociego juz z powrotem.

Na pewno go nie dostanie.

Nie wiem, po co ktoś bierze zwierzaka, żeby go potem wystawić na balkon. Po co? Przecież sam nie wpadł oknem, trzeba najpierw skądś wziąć.
Służby też się „popisały” Jak zwykle


Najważniejsze, że kotek już zabezpieczony I że udało się, zanim stała się większa krzywda I że wyjaśniło się, kto tak wyje i że to nie z utknięcia w oknie

Ja tez zawsze się zastanawiam, po co komuś kot, pies, jak nie dba o niego, odpowiednio nie karmi, tylko to zwierzątko tak sobie wegetuje. Przecież nigdzie nie jest napisane, ze kazdy powinien miec kota, psa....Dobrze, ze zareagowałyście, bo pewno kociak nie miał by lekkiego zycia u tej kobiety.

Opowiem Wam historię mojego powrotu z "ratowania" malca.
Było już ciemno mocno. Wiadomo, zeszło na pogadaniu. Na poszukiwaniu kota nowego, który się pojawił. Na sprawdzeniu Gabrysiowego miejsca bom zobaczyła Teresę Drugą wracającą do domu. Wreszcie ruszyłam do się. Idę chodniczkiem. Spokojnie jest. Ptaki śpiące jeszcze coś sobie memłają pod dziobem. Słabo oświetlone miejsca przysłaniają dodatkowo korony drzew. Moją uwagę zwrócił ruch przede mną. Znad gęstego żywopłotu coś się pokazywało. Byłam sama wiec stanęłam lekko wystrachana. I ciekawa. Zerkam, zerka...Oczy wytrzeszczam. Latarnia umocowana do ściany bloku rzuca słabe światło. Zgaszone jeszcze cieniem tui jaka tam rośnie. Wtem pojęłam co widzę. Nad szeregiem zieleni unosiła się łysa głowa. Ktoś klęczał i kiwał się nie monotonnie. Łysa pała bujała się w tył i przód. Zamarłam. Cholera, ja to mam szczęście. Albo jakiś pijak padł na kolana przed blokiem. Albo ktoś zasłabł. Albo jedno i drugie. Pierwsza myśl, zawracam i idę inną drogą. Druga myśl, a jak ktoś pomocy potrzebuje? Nawet jak zagazowany procentami? Ale ciemno i pusto. Jam sama. Co robić? Co robić? Postanowiłam podejść jednak. Bo gdyby kiedyś bliskiej mi osobie coś się stało też bym chciała by ktoś sprawdził choć co zacz! Ostrożnie zbliżam się do bujaka. Wypatruję i wypatruję. Gotowa spierniczyć jakby trzeba było. Wrzeszczeć też potrafię. Dam radę! Dam radę!
Blisko , coraz bliżej jestem.
Coraz lepiej widzę.
Już widzę...
I szok...

Nad zaroślami unosiła się łysa pała , która była tym...



Balon w kolorze skóry bujany delikatnymi powiewami powietrza.

A spodziewałam się pary ludzi podczas stosunku.

Asia , a Ty nie krótkowidz przypadkiem jesteś?, ja jak nie mam okularów to dziwne rzeczy z oddali widzę Gabrynia sie nie pojawiła ?

Ten balon wygląda tak, jakby go ktoś tam specjalnie umieścił.

Ale historia przednia

Myszorek pisze:Asia , a Ty nie krótkowidz przypadkiem jesteś?, ja jak nie mam okularów to dziwne rzeczy z oddali widzę Gabrynia sie nie pojawiła ?

Jestem krótkowidzem. Noszę okulary. Ale to było późno już. Ciemność i słabe oświetlenie osiedla dołożyły. Łysa, bujająca się głowa była z daleka mocno realna

Gtabrysię widziałam wtedy w nocy, gdy poszłam sprawdzić czy TD nie zadziałała w ich miejscu bytowania. Wyszła sprawdzić co robię. Czy co przyniosłam. Ania wróciła do domu i przyniosła tacki. Niestety, rano nie były ruszone.

ASK@ pisze:Nad zaroślami unosiła się łysa pała , która była tym...



Balon w kolorze skóry bujany delikatnymi powiewami powietrza.

O mamo, Aśka! Dawno się tak nie chichrałam! Jestem w pracy, ale o mało co z krzesła nie spadłam ze śmiechu...

no i zrobiona zostałaś w balona...
---

Asiu, zabiłaś nas tym balonem