Koty deczko zdziwione były ,że coś innego leży niż góra polaru.
Ale szybko przełamały
niechęć. Najbardziej cieszyli się Teoś i Tami z otwartego okna. Reszta woli jak jest dostępny duży parapet w pokoju. Ale mimo słońca zimno było więc nic nie otwieraliśmy. Przy okazji robi sie porządny przeciąg i zamyka okno w kuchni. Raz już Teoś tak został potraktowany. Kuchenny wykusz jest głęboki i doskonale osłania przed zawiejami
Do tego para leci z garów więc jak w saunie jest.
W sobotę tak sobie się czułam. Ból głowy nie z tej ziemi. Dobrze, że gary ludzkie były naszykowane. Przeleżałam prawie cały dzionek z przerwami na pilną robotę. Janusza nie było to było ok. Z jednej strony fajnie bo nikt mi mózgu nie zawracał. Z drugiej nie fajnie bom musiała podstawowe zakupy przytargać. Miałam zrobić ogłoszenia Sonny ale ...nie wyszło.
Wczoraj było deczko lepiej ze mną to choć planowo kuwety umyłam. I podłogę odskrobałam z gruzu. Poszłam na łatwiznę i żurek z torebki ugotowany został. Nawet na spacer polazłam. Człaputało się mi okrutnie i srogom się spociła. Stara lampucera ze mnie już.
Las jest piękny ale zieleni jeszcze w nim mało. Gałązki dopiero oblekają się delikatną barwą nieśmiałych listków. Ziemi nie przebija jeszcze borówka, barwinek ani inne ziele. Bardzo jest sucho. Ptaków też mało i wcale ich nie słychać. Choć "moje" synogarlice wróciły i jak co roku chodzą po ścieżce w poszukiwaniu dobrych rzeczy. Za to mrówki wyległy i pracowicie nadrabiają straty po zimowe. Wszędzie ich pełno. Delikatne kopczyki widoczne na ziemi świadczą, że mocno pracują udrażniając swe korytarze. Aż szkoda nogi stawiać. Wielkie mrowiska uchowały się i wczoraj tętniły życiem. Zabiedzone ślimaki przełaziły przez ścieżkę ludzką. Przeniosłam je bo zaraz rozjadą malce rowery lub stopa ludzka zdepcze. Na sośnie wyjątkowo rachitycznej nadal wisiały ...damskie gaciorki. Tylko już schłestane minionym rokiem. Musiał być szalony bal skoro na tak wysokiej gałęzi wylądowały
I jak dobrze są umocowane skoro przetrwały prawie rok.
Wracając wlałam jeszcze wodę ptakom. Studnie już czynne są i nie trzeba butelek czy wiaderek z domu nosić. Ledwo doczłapałam się na 4 piętro. Tylko po to by stwierdzić, że ...pralka nam siadła.