OTW21- czas Sorrunia :(

Koty i kotki do adopcji

Moderatorzy: Estraven, LimLim, Moderatorzy

Post » Wto cze 15, 2021 8:08 Re: OTW21- czas Sorrunia :(

meg11 pisze:Wiesz Asiu, ja też lubię nowości jedzeniowe :mrgreen: :ryk:

Temat roślin strączkowych został zachowany. Ostra zieleń pięknie komponuje się ze złotym groszkiem łuskanym i miedziano-brazowym mięskiem. Gdzie nie gdzie łyska się wstążka cebuli. Komponuje się wsio cudnie z makaronem typu nitki co to ciepłym beżem rozświetlają wywar.
Nic tylko ... żreć :mrgreen:
Obrazek

Dla naszych Słoneczek [*] Kochamy i tęsknimy.

ASK@

Avatar użytkownika
 
Posty: 55353
Od: Czw gru 04, 2008 12:45
Lokalizacja: Otwock


Adopcje: 11 >>

Post » Wto cze 15, 2021 12:09 Re: OTW21- czas Sorrunia :(

Spoko - mówią, że je się przede wszystkim oczami.... :ryk:

IrenaIka2

 
Posty: 874
Od: Czw lut 11, 2016 18:19

Post » Wto cze 15, 2021 12:28 Re: OTW21- czas Sorrunia :(

Mniej mięsa dla człowieka, lepiej dla niego!
Obrazek
Obrazek

MalgWroclaw

Avatar użytkownika
 
Posty: 46710
Od: Czw paź 15, 2009 17:39
Lokalizacja: Wrocław, stolica Śląska :)

Post » Wto cze 15, 2021 12:42 Re: OTW21- czas Sorrunia :(

Opis zupy bez próbowania to zachęta do jedzenia.
Obrazek

muza_51

 
Posty: 2263
Od: Pon paź 04, 2010 10:04
Lokalizacja: Jarosław

Post » Wto cze 15, 2021 15:18 Re: OTW21- czas Sorrunia :(

ASK@ pisze:Obie mają okna oklejone świętymi obrazkami. Biegaja do kościoła. Jak to nic nie znaczy.

Właśnie że znaczy: koty to tylko zwierzęta. :?
Kiedyś moja mama w rozmowie z "kościółkową" znajomą wspomniała o naszych staraniach o wyleczenie kota, bo też się o niego martwiła, i wylała się na nią fala oburzenia: "Jak można leczyć kota?!". To się tylko ludziom należy.
:cat3: Kot. Nie dla idiotów!

Gretta

Avatar użytkownika
 
Posty: 34246
Od: Wto lip 18, 2006 12:53
Lokalizacja: "wesołe miasteczko" ;-(

Post » Wto cze 15, 2021 16:16 Re: OTW21- czas Sorrunia :(

Niestety, starsze pokolenie, wszyscy ludzie wychowani na wsi, ktorych znam, maja takie podejscie. Niegdys, moim rodzicom nigdy na mysl nie przyszlo, by pojsc do weterynarza. Bedac jeszcze w podstawowce prowadzalam psa do weterynarza i placilam ze swojego kieszonkowego(!)
Teraz sie troche zmienilo ich podejscie ale keidys to bardzo niefajne to bylo.
Zapisz sie do newslettera PETA i pomagaj zwierzetom wysylajac email!
https://www.peta.org/about-peta/learn-a ... -to-enews/

pibon

 
Posty: 4232
Od: Pon lip 09, 2012 10:26

Post » Wto cze 15, 2021 16:53 Re: OTW21- czas Sorrunia :(

Pani o której pisałam, akurat jest z miasta średniej wielkości. To raczej kwestia mentalności niż pochodzenia, tak myślę.
:cat3: Kot. Nie dla idiotów!

Gretta

Avatar użytkownika
 
Posty: 34246
Od: Wto lip 18, 2006 12:53
Lokalizacja: "wesołe miasteczko" ;-(

Post » Śro cze 16, 2021 7:48 Re: OTW21- czas Sorrunia :(

Gretta pisze:Pani o której pisałam, akurat jest z miasta średniej wielkości. To raczej kwestia mentalności niż pochodzenia, tak myślę.

Zawsze uważam ,że tzw "wieś" to stan umysłu.

To zastałam dziś
Obrazek
Schowane za murek. W miejscu jakie jest dla mnie teoretycznie nie widoczne. Co dzień sprawdzam. Choć wczoraj rano widziałam Drugą idącą od rodziny strony. Może miski zbierała. Byłam wczoraj świtem spóźniona.
Wracaliśmy z Warszawy z Sorka wizyty u onkologa. Było strasznie późno. Strasznie zmęczeni wszyscy byliśmy. Zajechaliśmy tylko ogarnąć dzieciaki czyli sprzątnąć ew żarcie bo dziś z łapką miałam stanąć. Choćby tylko pudło postawić by oswoiły się. Skoro jesteśmy tak późno to szkoda żarcie dawać. Lepiej wykorzystać moment. Nawet za mocno kręcić się nie mogłam po terenie, bo ludzi pełno było. Janusz przestawił auto tak by grupa piwoszy nie widziała jak tyłek obciągnięty krótką kiecą pod drutami przeciskam. Zmartwiło mnie to ,że poranne śniadanie nie jest zjedzone. Much od diabła. Wyrzuciłam, omiotłam wzrokiem palety, zawołałam koty... na daremno i wróciłam tą sama drogą to przyszłam. Pod parkanem.
Sorruniek był umęczony i ledwo żywy z gorąca. Nie było czasu i ochoty na dokładne oglądy. A i pijacy podnieśli się z krawężnika i zerkali ciekawie co robimy.
Mówię już w aucie do Janusza, że chyba Gabryśka się wyniosła bo ona nigdy nie zostawia żarcia rannego. A zawsze tak robi gdy lokal zmienia. Mówiłam, że jednak coś mi nie pasi, tylko nie wiem co. Powoli w domu zaczęłam kojarzyć fakty. "Dach" przesunięty został. Zabrany kamień trzymający kartkę z prośbą o nie karmienie. Brak zapasowego kartonu jaki został zostawiony. Teresa spitalającą rano z tego kierunku (zbierała miski?) . Jeśli dostały dodatkowe żarcie to normalne ,że nie zjadły mojego.
Jednak nie mogąc wykluczyć przenosin, umówiłam się z Januszem ,że przywiezie sprzęt jeśli koty będą. Koty były. Znaczy się Gabrynia i jedno młode. Wcale nie zainteresowane moim przybyciem. Obejrzałam więc teren dokładnie i wszystko się potwierdziło. Folię na tzw dachu poprawiały. Rozciągając tak ,że cegły i kostka brukowa są widoczne ze strony podwórka sklepowego. Karton został zabrany ale torba malarska w którą był owinięty została. A w rogu "podwórka" stały 3 pojemniki. Jeden znalazłam na macanego. Zebrałam je wszystkie w stosik i włożyłam moją karteczku jaką zostawiły olaną. Zawiera prośbę by nie karmić bo próbujemy łapać. Zresztą wiecie ,że taka została położona. Niech wie ,że ja wiem. Choć ja wiem ,że nic to nie da.
Ja NIE mam szans na ich wyłapanie. Żadnych!!! Dzieci podrosną. Rozejdą się. Umrą albo przeżyją i ... rozmnożą. Zaraz będzie kilkadziesiąt kotów. I wtedy te dwie deb..i stracą zainteresowanie koteczkami jak im przyjdzie stado obrabiać. czy dziesiątki malców karmić.
Aż się we mnie gotuje.
Obrazek

Dla naszych Słoneczek [*] Kochamy i tęsknimy.

ASK@

Avatar użytkownika
 
Posty: 55353
Od: Czw gru 04, 2008 12:45
Lokalizacja: Otwock


Adopcje: 11 >>

Post » Czw cze 17, 2021 7:27 Re: OTW21- czas Sorrunia :(

Cicho u nas. Upał. Gorąc i duchota. Ludzi wywiało na plażę i nie siedzą na wątkach :mrgreen:

Taką uroczą foteczkę dostałam z domku Maczusia. Futerkowa rodzina w komplecie. W tle widać Różyczkę przy biurku. Była malunia gdy kota adoptowano a teraz to już panna.
Obrazek

Nic nie pisałam bo nie chciałam zapeszyć. Sorruś był na wizycie u onkologa. Strasznie się jechało. W dwie strony. Choć powrót był okropniejszy bo sznur aut większy. Duszno było. Korki. Koła toczyły się powoli a my gotowaliśmy się z niepokoju i strachu. Ale jakoś kocio wsio zniósł. Choć zawziął się w gabinecie i strasznie warczał na doktor. Potem postanowił nie oddać krwi. Gdy zmienił zdanie to zachlapał okolicę i nas. Schudł deczko i dobrze, bo przystojniejszy jest. Pani ula była bardzo z jego kondycji zadowolona. Uważa (ja też) ,że uszkodzona łaputka jest bardziej "ruchliwa" . Nie odstaje mu tak okropnie w barku. Może to zasługa leków a może i deczko moja. Wróciłam do masowania mu jej. Choć raz dziennie. Gdy przychodzi na przytulanki to wtedy mogę go pościskać mięśniowo i pokręcić zastałymi kośćmi. Muszę też regularnie podcinać mu pazurki w tej kończynie bo wrastają w opuszki. Oraz smarować same opuszki bo robią się suche i odchodzą. Myślę,że mogą mu sprawiać dyskomfort. Podzieliłam się doktor swymi uwagami i spostrzeżeniami. Zmienione zostało podawanie leków. Choć wszystkie są zachowane. I najważniejsze... Przyszły wyniki krwi. Tak pięknych to on nigdy nie miał! Aż bałam się cieszyć. Rozmaz ma odchylenia ale w "normie".
Gdy czekaliśmy na recepty wyjęłam smaczki by nakarmić gnoja. Wcześniej podaną wodę zignorował patrząc na mnie jak na głupią. W trzepał 4 kiełbaski rózniste. Po zerkał na okolice. A w momencie gdy przyborniki wkładałam do plecaka on postanowił też w niego wejść. Tak miał dość tej wizyty :mrgreen: trudno mi było go wyciepać na powrót. Podstawiłam transporterek i tam szybciusio ulokował tyłeczek. Pchając się na sam koniec. Byle dalej. Gdy nic nie działo się zaczął się uspokajać. Zagadywać do mnie. Mruczeń. Nawet się przesunął by go po łepinie pomiziać. Raptem otwarte drzwi wyrwały go z błogiego spokoju. Błyskawicznie dokonał cofnięcia z równoczesnym warkiem. Zrobił to tak gwałtownie ,że kontener uderzył w ścianę. Taki odważny straszniście.
W domku zjadł. Unika mnie do tej pory obrażony ale to NIC!
Najważniejsze ,że są efekty leczenia.
Obrazek

Dla naszych Słoneczek [*] Kochamy i tęsknimy.

ASK@

Avatar użytkownika
 
Posty: 55353
Od: Czw gru 04, 2008 12:45
Lokalizacja: Otwock


Adopcje: 11 >>

Post » Czw cze 17, 2021 7:54 Re: OTW21- czas Sorrunia :(

Super... :ok: :ok: :ok:

IrenaIka2

 
Posty: 874
Od: Czw lut 11, 2016 18:19

Post » Czw cze 17, 2021 8:07 Re: OTW21- czas Sorrunia :(

Ekstra :)
Jaki następny krok?
Obrazek*Obrazek*Obrazek*

Stomachari

 
Posty: 10655
Od: Sob kwi 16, 2016 21:29
Lokalizacja: Nieopodal Sochaczewa.

Post » Czw cze 17, 2021 11:04 Re: OTW21- czas Sorrunia :(

ASK@ pisze:
Alienor pisze:
Myszorek pisze:Naprawde dziwne te kobiety, czy one nie wiedzą, że brak kastracji pogarsza zycie tych kotów, a ich dziec skazuje bardzo często na pewną śmierć. Niereformowalne baby, że się tak wyrażę. Dobrze , że sa takie osoby jak Ty, to sytuacja tych kociaków staje się lepsza.

One to mają w ... Mają być małe koteczki, żeby sobie mogły pokarmić i oczy nacieszyć. Co będzie potem nieważne, tylko ich przyjemność się liczy. No takie raszple niereformowalne, co dalej własnego nosa nie widzą. Oby im dzień po dniu los takim samym bezmyslnym, przypadkowym okrucieństwem odpłacał.

Obie nie mają łatwego życia. Szczególnie Pani Teresa Pierwsza. Bardzo jej współczuję i współczułam. Życie ją nie rozpieszczało.
Pamiętam jak Ania nie raz mówiła mi ,że się na niej przejadę. Że to wszystko fasada. Że gdy poznamy się bliżej przekonam się. Bym się naszykowała na kopy i krętactwa. Patrzyłam na nią jak na idiotkę herezje gadającą. Byłyśmy w miarę blisko PTD. Zbagatelizowałam pierwsze oznaki "zmian". Tłumaczyłam,że to tylko człowiek i ma prawo do pomyłek czy potknięć. Choć w miarę czasu zaczęłam dostrzegać celowe działanie. Tym bardziej jest mi przykro bo przez te lata chyba mogła się przekonać ,że o dobro kotów mi chodzi przede wszystkim.

Ale właśnie "kościółkowi" (nie mylić z wierzącymi), którym życie nie wyszło są bardziej skłonni do czerpania chorej pociechy z tego, że komuś gorzej. Bardziej skłonni do tego, by zwierzęta traktować jako przedmioty i środek na poprawę humoru a nie żyjące, czujące stworzenia. Nie raz to widziałam. Z kulminacją w postaci sąsiada, żądającego żeby do schroniska dla zwierząt wywieźć jeże, bo mu bobki zosawiają za altanką, w której trzyma wózek dla niepełnosprawnego syna. Który kombinował w kierunku wytrucia kotów wolnożyjących (nic raczej nie zrobił, koty posterylizowane oprócz jednej cholery, młode wyłapane i ogranięte, ogłaszane do adopcji). Bo ma świadomość, że oboje z żoną mocno wiekowi i zbliża się chwila gdy ich syn z porażeniem 4-kończynowym trafi do DPSu.
“To co robimy dla nas, umiera wraz z nami. To co robimy dla innych i dla świata zostaje po nas i jest nieśmiertelne.” -A. Pine
nasz wątek: http://forum.miau.pl/viewtopic.php?f=1&t=159694

Alienor

Avatar użytkownika
 
Posty: 24225
Od: Pt mar 19, 2010 14:48

Post » Czw cze 17, 2021 12:42 Re: OTW21- czas Sorrunia :(

No nareszcie super wieści. jeszce jakby Teresy gdzies wyjechały na wczasy tak ok dwumiesięczne było by naprawdę pięknie :ryk:
Żadne niebo nie będzie niebem, jeśli nie powitają mnie w nim moje koty.

Myszorek

 
Posty: 4807
Od: Czw sie 08, 2019 8:34

Post » Pt cze 18, 2021 10:09 Re: OTW21- czas Sorrunia :(

Myszorek pisze:No nareszcie super wieści. jeszce jakby Teresy gdzies wyjechały na wczasy tak ok dwumiesięczne było by naprawdę pięknie :ryk:

Ja ich nigdy nie złapię. Wczorajszy dzień po południu był koszmarem. To durna historia jaką napisała organizacja z moją "ulubioną" panią. Zaś ranek został poprawiony. Jakbym żyła w równoległej rzeczywistości gdzie głupota ludzka jest gloryfikowana i powszechna.
Maluszki są chore. Przynajmniej te co widziałam. Napisałam kartkę kolejną ( a nawet dwie), że MUSZĄ być złapane . Jak krowie na rowie opisałam. By nie karmić! Muszą być głodne by weszły do łapki czy wzięły leki. Wczoraj przed 21 z Anką zgarnęłyśmy pojemniki 800 gramowej Smilli i tyle samo suchego dostarczone przez w/w organizację. O ich wyczynach opowiadała pani co obserwowała ich z 4 piętra i dała znać.
Dziś rano zgarnęłam pojemniki z czymś tam i mleczkiem. A kartka została wyrzucona. To PTD działała.
Swoją drogą kto zostawia tyle żarcia gdy jest upał? To na tydzień miało być? Do tego jeszcze na terenie sklepu? By muchy oblazły zwierzaki? A insektów obecność i smród zwróciły uwagę różnych ludzi. Toż to zwabi się sroki i inne ptactwo, które jest nie przyjazne kotom małym.
Najfajniejsze jest to ,że tam stoją pojemniki z wodą. Kilka. Po to by jak jedno koty czy ptaki wywalą było inne do wypicia. W taki upał to ważne. Delikatne, nie rzucające się w oczy. Dostawiono ordynarny żółty ".
No i to mleko. Gotowy kłopot przy temperaturach.
Koty dziś wystrachane bo tyle osób się kręciło.

W lesie wreszcie pojawił się Czaruś. Był głodny. To nie to ,że go nie widziałam. Ale nie podchodził. Chodzę od kilku dni z transporterem. Tak na wszelką wszelkość. A on jakimś cudem go zauważa. Czeka jak idę drogą i widzi. I za diabła nie podejdzie. Dziś zaryzykował (postawiłam kontenerek daleko przy ścieżce) i zmartwiałam. Ma krwawiącą ranę na szyi. W taki upał to bardzo niebezpieczne. Much się boję. Albo sobie rozdrapał to co było. Bo coś się jednak robi ciągle pod zagojona skórą. Albo o coś zahaczył jak właził/przełaził gdzieś. Jest tam plac budowy.
A ja bez antybiotyku. Zawsze mam tylko teraz zostało w kocim polarze. Dziś poszłam bez. Muszę przerzucić do plecaka. Jest dylemat. Próby wcześniejsze odłowienia go łapką skończyły się nie obecnością kota kilkanaście dni. Na jej widok odwraca się, ucieka i nie ma zwierzaka. Czy dawać mu antybiotyk w żarciu byleby przychodził? Czy ryzykować ze sprzętem? Janusz za pierwszym jest. Byleby jadł i otrzymał pomoc. Nawet w takiej formie. Ja mam mieszane odczucia. Przypomniał mi jednak co było jak się zaparłam kilka razy ,że uda się go jednak odłowić. Jak się zamartwiałam czy przeżył. On niepokoi się wszelkimi zmianami. Nawet to ,że przychodzimy razem ( zawsze jest tylko jedno z nas) powoduje w nim strach i prowokuje zwianie. Nie wiem. Nie wiem...

Sorrek, jak to nie ma co się cieszyć, zrobił się dziwny. Chowa się. Sierść jakoś mu odstaje. Nie wykluczam, że to stres po wizycie u weta. Plus droga. Długa i uciążliwa. Choć biega, je i gada. Tylko te krycie się w ciemnej dziurze. Janusz mówił, że wczoraj wcale zza wersalki nie wylazł do momentu przyjścia mojego z pracy.

Głowa nie taka u mnie. Wraz z nawałem kłopotów rozumek wyłącza się. Dziś rano zostawiłam w sklepie, pod gaciami XXL :placz: , telefon komórkowy :roll: Taka byłam zajęta rozpaczą nad rozmiarem (kiedyś tam kupowałam eseczkę i luzy były 8O ), że wyszłam z pantalonami ale bez komórki. Skończyłam rozmowę z Anką i ...odłożyłam na ciuchy sprzęt miast do torby. Zajęta rozciąganiem i zastanawianiem się czy poślady me wejdą. Szybko się zorientowałam. Uff... Musiałam do Janusza zadzwonić by pranie wywiesił. A tu nie ma jak. :mrgreen: Biegusiem wróciłam. Był przykryty gustowną koronką w kolorze blue. Dla mnie nie pasującą bo za mało materiału użyli. :placz:
Obrazek

Dla naszych Słoneczek [*] Kochamy i tęsknimy.

ASK@

Avatar użytkownika
 
Posty: 55353
Od: Czw gru 04, 2008 12:45
Lokalizacja: Otwock


Adopcje: 11 >>

Post » Pt cze 18, 2021 10:22 Re: OTW21- czas Sorrunia :(

AAA i wczoraj 'wyłączyli" mi fb bo ponoć ktoś nie uprawniony miał chęć zalogować się. Nie potrafię i nie potrafiłam uruchomić. jak mi się wreszcie "udało" to okazało się ,że założyłam sobie cudem jakimś... nówkę sztukę :placz: A ja chcę stare, by kontaktów nie utracić!!!
Obrazek

Dla naszych Słoneczek [*] Kochamy i tęsknimy.

ASK@

Avatar użytkownika
 
Posty: 55353
Od: Czw gru 04, 2008 12:45
Lokalizacja: Otwock


Adopcje: 11 >>

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 11 gości