Alienor pisze:Myszorek pisze:Naprawde dziwne te kobiety, czy one nie wiedzą, że brak kastracji pogarsza zycie tych kotów, a ich dziec skazuje bardzo często na pewną śmierć. Niereformowalne baby, że się tak wyrażę. Dobrze , że sa takie osoby jak Ty, to sytuacja tych kociaków staje się lepsza.
One to mają w ... Mają być małe koteczki, żeby sobie mogły pokarmić i oczy nacieszyć. Co będzie potem nieważne, tylko ich przyjemność się liczy. No takie raszple niereformowalne, co dalej własnego nosa nie widzą. Oby im dzień po dniu los takim samym bezmyslnym, przypadkowym okrucieństwem odpłacał.
Obie nie mają łatwego życia. Szczególnie Pani Teresa Pierwsza. Bardzo jej współczuję i współczułam. Życie ją nie rozpieszczało.
Pamiętam jak Ania nie raz mówiła mi ,że się na niej przejadę. Że to wszystko fasada. Że gdy poznamy się bliżej przekonam się. Bym się naszykowała na kopy i krętactwa. Patrzyłam na nią jak na idiotkę herezje gadającą. Byłyśmy w miarę blisko PTD. Zbagatelizowałam pierwsze oznaki "zmian". Tłumaczyłam,że to tylko człowiek i ma prawo do pomyłek czy potknięć. Choć w miarę czasu zaczęłam dostrzegać celowe działanie. Tym bardziej jest mi przykro bo przez te lata chyba mogła się przekonać ,że o dobro kotów mi chodzi przede wszystkim.
Obie mają okna oklejone świętymi obrazkami. Biegaja do kościoła. Jak to nic nie znaczy.
U nas groteskowo-grochówkowo. Gotuję dzieciom udźce kurakowe. Co zrobić z tak znamienitym wywarem? Ano, zupki gotuję.
A to kalafiorowa. A to kapuściana. A to pomidorówka. My
żrem wodę one mięcho. Ale na zdrowie niech będzie im wychodziło.
Wczoraj mając mało czasu postanowiłam grochową ugotować. Kupiłam wcześniej łuskany i szybko się gotujący. Nawet za szybko. To pomyślałam ,że może być. Wrzuciłam jeszcze kosteczkę wędzoną by inny smak był. Janusz zapomniał o ziemniakach. Trudno, makaron będzie. Ale zapomniał o włoszczyźnie. No trudno, mam mrożonej pół paczki w lodówce. Groch się rozgotowuje. makaron się wypipczył. Czas na warzywka umrożone. Szybkie otwarcie drzwi lodówki. Szybki ruch ręką po woreczek. Oceniłam ilość dochodząc do wniosku ,że to co jest wrzucę. Jeszcze oskubane z kosteczki mięsko trafiło do wywaru. Mieszam wsio. Mieszam...Mieszam...I coś mi zaczyna błyskać w rozumku maleńkim. Nabieram łyżką to co pływa nie wierząc oczom swym modrym. Wśród grochowej, mętnej brei łyska żywa zieleń. Zielony groszek i fasolka szparagowa.
Pomyliłam opakowania
Do zupci trafiły ... warzywa na patelnię, strączkowe.
Szybkość blondynki
Nic to, zjemy!