meg11 pisze:Czyli zasadziliście się chyba czarną nocą
przez te idiotki. Co z resztą ?
Łapałyśmy w weekend od rana. A i tak nie udało się nam wyprzedzić Teresę, której zad widziałam po podejściu do siatki. Najedzone koty nie były zainteresowane zawartością łapic. Stały 3 sztuki sprzęciora. W którymś momencie w mercedesie siedziały 3 maluszki myjąc sobie ryjki. Gabrysia ewakuowała się za płot ale dzieci nie odwołała. Gdy jeden zamknął zapadkę to reszta spitoliła i już ich nie widziałyśmy. Po 2 godzinach dałyśmy spokój. Druga tura była po południu. Gdy przyszłam na zwiady bawiły się więc zwołałam resztę. Niestety, stała i miska świeżo zapełniona w trawie. Musiała postawić któraś tylko jej się nie chciało przełazić drugą stroną. Czyli normalka .Zawsze pchają kotom żarcie gdy wyczują łapankę. A nasza wspólna obecność świadczyła o tym fakcie. Udało się złapać jeszcze dwa maluszki. Tradycyjnie huk łapek wystraszył dwoje pozostałych. Po kilku godzinach stania zrezygnowaliśmy.
Niedzielna powtórka nie przyniosła efektów. Kotów nie było. Stojąca na czatach Gabrysia na widok naszej obsady zwiała. Kilka godzin sterczenia nic nie dało. Gdy przyszłam po południu Gabrynia była. Bez maluszków. Tylko oczy i uszy widziałam zza płotu. Nie było sensu zwoływać brygadę. Zmaterializowała się zaś Teresa Druga za moimi plecami, przeprowadzając wywiad. Znaczy się próbując czegoś dowiedzieć. Oczywiście tłumaczyła ,że NIGDY tych kotów nie karmi. Musiała mnie pilnować.
Hitem dnia było stwierdzenie ,że nie zostawiam już im jedzenia i teraz za swoje muszą kupować!!!
Odpowiedziałam zgodnie z prawdą ,że ja też za swoje kupuję. Że nerek nie ma systematycznie a jak są to takie ilości ,że ledwo swoje koty obrabiam. A puszek nie chcą bo, zgodnie z jej słowami, zostawiałam badziewie. Powiedziałam,że mnie nie stać już na zakup takiej ilości ner przy takich cenach. Że mam nie tylko podwórkowe koty pod opieką o czym doskonale wiedzą. Odwróciłam się i odeszłam. Szła za mną ciągle zapewniając ,że one nie karmią.
Malców nie widać pozostałych. Trzeba dać czas Gabrysi by odetchnęła. Przeszukałam kotłownię sprawdzając jej zakamarki. Miejsca gdzie bytowała wcześniej. Nic.
gusiek1 dziękuję
Jutro do weta na szczepienia. Dwa mruczą. Trzecie kuli się ale nie spitala. Płakały w nocy. Siedziałam z nimi deczko. Mało jedzą. Kuwetka zaliczona.