Myszorek pisze:Oby kociaki przeżyły,.Jak już osiągną swój wiek, bedziesz próbowała je złapac?
Będę je łapać.Teraz miały być podjęte próby uchwycenia matki i dzieciejstwa. Miałam wyobrażenie ,że zarzucimy n budkę z "ochroniaczami" wielką siatkę. Tak by zablokować matkę w środku. A potem wybrać towarzystwo. Bez matki nie mają szans takie maluszki. Teraz nie ma szans na ew ich wychwycenie. Jeśli Gabryśka zechciałaby wleźć do łapki.
Nie wiem jak długo w tym miejscu zostanie. Martwię się bo nie widuję wszystkich dzieci. Jest jedno malunie. Słabsze zdecydowanie.Ono często płoszy się. Późno wychodzi. Miejsce w paletach jest nie bezpieczne. Gdy zaczną się rozłazić będą w niebezpieczeństwie. Nie tylko przez zagracenie sprzętem ale tam są auta i ludzie.
Zgodnie z poprzednimi doświadczeniami zakładam, że Gabrynia może przenieść się jeszcze wiele razy. Akuratnie w obecnej sytuacji to chyba bym wolała by przerzuciła rodzinę na kotłownię. Tam jest wiele miejsc do skrycia. Bezpieczniejszych , ogaconych.
Dziś kocia mamcia złapała pokrojone grubo miękkich kawały skór i tłuszczu targając malcom. Muszę zacząć nosić większe okrawki mięsa/nerek/wątróbki by mogła im zanosić. Tak robiłam w tamtym roku. Staram się dawać różne rzeczy rodzicielce. Nie tylko ulubioną wątróbkę. By miała urozmaicone posiłki.
Źle się stało,że urodziła. Tyle,że przysłowiowe mleko się rozlało.
Nosze ze sobą transporter by przyzwyczaić Czarusia z lasu,że coś mam ze sobą. On bardzo płochliwy jest a chciałabym go złapać na przegląd medyczny. Gabryśka widząc mnie z nim nawet nie podchodzi do miski. Mimo, że stoi ona za płotem. Dopiero je gdy schowam za auto. Stara cholera.
Z innej beczki
Dziękuję Natalii za paczkę dla kocisk.
Bardzo, bardzo...
Sorruś. Oczywiście na stole.