Fakty:
*rocznik 2015
*kastrat
* 6 kilo misia
*szczepiony
*wysoki, muskularny z lekką nadwagą
*zielonooki
*można głaskać wszędzie
*kuwetkowy, ale nie zasypuje goowna
*je wszystko: mokre, suche, surowe i brokuły.
*od kociaka niewychodzący
Charakter:
+ mieszka z kocicą, dostaje od niej po dupie
+sympatyczny
+uwielbia gości
+miziaty
+lubi się zakopywać
+potrafi zrobić dobre wrażenie
+czarujący
+towarzyski
- nie lubi psów - być może uda się go jakoś przyzwyczaić. Przez rok zrobił postęp z moją psicą - może stać 1,5 m-2 m od niej i jej nie bić. Przy mniejszej odległości trzeba interweniować.
- mocno wygadany i roszczeniowy
- nie zdaje sobie sprawy ile ma siły co w połączeniu ze swojego rodzaju bezmyślnością nie jest dobrym połączeniem - kategorycznie nie do domu z dziećmi czy ze starszymi osobami
- ze względów bezpieczeństwa trzeba go zamykać na noc. Nie jest agresywny - jest niezdarny, szczególnie gdy jest rozbawiony.
Odkąd go mam jest bohaterem moich wszystkich wpisów na wątku wnerwionych
Główny problem polega na tym, że on jest chyba ode mnie uzależniony - prześladuje mnie całe dnie i zawodzi. Jest to zachowanie ukierunkowane tylko na mnie. Z relacji eks wynika, że kot cały dzień potrafił być grzeczny, a wuwuzele włączał z chwilą mojego powrotu z pracy. Dochodzi do tego, że nie mogę pójść do WC bo wyjec dobija się do drzwi i wrzeszczy. Ok 1,5- 2 lata temu został kompleksowo przebadany, poradzono mi tutaj, że taka nadmierna wokalność może mieć związek z tarczycą . Kot okazał się okazem zdrowia fizycznie.
Próbowałam ignorowania, nie reagowania na ciągły miauk. Zakupiłam ostatnio stopery do uszu - ale wszak nie o to chodzi.
Druga sprawa - wydaje mi się, że moje mieszkanie(jakieś 57 m) na niego za małe. Jak dostaje kociej szajby to trzeba się kryć
Nie zważa na to co, lub kogo ma na drodze.. Może większy metraż byłby rozwiązaniem?
Kiepska to reklama kotewcia, ale mówię jak jest... może zmiana środowiska wyszłaby mu na dobre i ogarnąłby się wreszcie? Jest piękny i potrafi być kochany. Może do kogoś pasowałby bardziej. Ja wyprzęgam.
---
Dlaczego nie jesteśmy razem szczęśliwi? Ano, z tego powodu, że kot coraz większą ilość czasu spędza zamknięty w pokoju. Albo ja nie wytrzymuję już jego nachalności i wycia, albo coś mi zrobi(niechcący).
Podkreślam - kot
NIE JEST AGRESYWNY, to po prostu pierdoła o niewielkim rozumku co w połączeniu z dużą siłą i przyspieszeniem daje takie właśnie efekty.
Trzy koty moje. Czwarty tylko ze mną mieszka.