Wituś ma zadatki na alpinistę. Wdrapał mi się po spodniach, wsadziłam go do kieszeni kuchennego fartucha, co mu się bardzo podobało
I Wituś w "kuwetce"
Kuchnia jest mała, zagracona, doszedł koci kosz i budka, nie ma się jak ruszyć
Cały czas się boję, że rozdepczę malca, bo włazi to pod nogi, jest ruchliwe. Nie wiem, co będzie dalej, jak podrośnie. Chyba totalna demolka. Takie są uroki tymczasowania
Nakarmiłam bezdomniaki. Jadzia była, nawet miała niezły apetyt. Mam nadzieję, że stronghold podziała. Na pewno kleszcz zniknął. Sreberko była, najadła się, pilnowałam, bo przyszedł Atol, a on odgania koty od misek
. Jest ładny
Sreberko to prawdziwa piękność
Pod podłogą była Lila i jej mama, biała koteczka. Zdjęcie kiepskie, z daleka, ale nie chciałam ich płoszyć. Były bardzo głodne.
Obraziłam się na czarnego bezdomniaka, tego, co to codziennie eight o`clock pm się pojawia. Dałam michę dobrego jedzenia, widziałam, że się pojawił. Po pół godzinie zajrzałam i NIC nie zostało zjedzone. Było surowe mięso, garstka purizonu i tacka winstona. Rano znowu tam poszłam i tylko winston zniknął. Dałam resztę ptakom, zjadły wszystko. Prosię, nie kot, prawda?
waanka, bardzo Ci dziękuję za pomoc