Gosiagosia pisze:teraz wstawiam zupkę pomidorową
Nieprawdopodobne
Moja siostra i ja też gotujemy zupę pomidorową
Zmokłam, zmarzłam, ale byłam u bezdomniaczków. Jadzia przyszła, dałam jej tackę z jedzeniem na takim kominie, przynajmniej nie mokła. Trudno, żeby lepiej wyglądała, ale jest jakaś żywsza i ma niezły apetyt. Na pewno jest jej zimno, bo ma łyse placki, ale miejscami sierść odrasta. Oby stronghold zadziałał
Sreberko na mnie czekała, podjadła jak zwykle surowego mięsa, dla pozostałych kotów jedzenia też wystarczy. Po drodze spotkałam Lilę, mała od razu zrozumiała, że ma biec pod podłogę. Wsuwała, aż miło było patrzeć.
Nadia i Wituś najedzeni, dostali na deser serek z żółtkiem. Wituś nie dał rady zjeść wszystkiego, zostawił trochę swojej mamie, która miseczki wylizała. Aha, Wituś zaczął pięknie mruczeć
Jeśli tylko mogę, to trzymam go
za pazuchą i coś robię, na przykład zmywam naczynia. Wituś jest zachwycony. To wyjątkowo proludzki kotek. Dostał nową zabawkę i miał dylemat - wejść mi na kolana, czy się bawić
Fajny jest, naprawdę. A Nadia to złota, spokojna kotka. Jest grzeczna do nieprzyzwoitości. Sporo musiała wycierpieć w swoim życiu i wydaje się być szczęśliwa, pomimo niewątpliwej choroby. To 17 dzień leczenia, nie wiem, czy dużo, czy mało, ale modlę się, aby była wreszcie poprawa. Ona zasługuje na dobry, ciepły dom i długie, szczęśliwe życie.