Dyżur dzisiejszy z Adamem, 17/02 (celebracja Dnia Kota w najlepszy sposób
)
Na ogólnym Matylda schowana pod narzutą na kanapie. Przy mizianiu się rozluźniła i wyszła, barankowała, kochana jest
niestety zołzy ją chyba terroryzują. Widać, że średnio się odnajduje
Gratka i Łatka ciekawskie, chętne do zabawy, Lola w standardowym humorze
Wszyscy dostali wg rozpisek na tablicy, Matylda, Łatka i Gratka dodatkowo
zylkene (
zapomniałam im dopisać na tablicy, Iza, jakbyś mogła jutro ) Kuwety w porządku.
U Krysi i Tosi kuwety ok, dziewczyny były ciekawe, co się dzieje na ogólnym, ale Lola często podchodziła i próbowała je bić, więc Adam zamknął się z nimi w pokoju i je solidnie wymiział
Spotka była na pobraniu krwi (dzięki, Ola!), po powrocie dostała feringę z bioprotectem. W kuwecie bez zastrzeżeń.
W szpitalu Bahamy, a przynajmniej jakieś Władysławowo - chłopaki (podejrzewam, że głównie Edi i Model) zasypali żwirkiem całą podłogę, tylko szumu morza brak. W kuwecie trójkołowców kupy jakby minimalnie miękkie, pozostałe ok. Modelowi wyczyściłam uszy i zaaplikowałam oridermyl. Nie był najszczęśliwszy, ale zaraz potem znów chciał się bawić
wariat z niego, zaraz po tym, jak posprzątałam mu w klatce, zaczął szaleć z myszką, potem kopać w kuwecie, więc podejrzewam, że jutro będzie podobny sajgon
Malutka zawodzi, jakby jej człowieka brakowało, ale jak u niej sprzątałam, to parę razy chciała mi przywalić. Karmel dostał zastrzyk od Anety (dziękuję!) i też śpiewał jak nakręcony
w misce miał jakieś ciastka/smaczki, nie był zainteresowany mokrym (podobnie jak Malutka).
Edi pozwiedzał trochę ogólny, bo strasznie się tam pchał
Adam obserwował, jak się tam dogada z dziewczynami. Był raczej ciekawski, ale dziewczyny podejrzliwie syczały, więc nie było większego kontaktu. Na noc wrócił jeszcze do szpitala, żeby nie miał za dużego szoku. Lara ma potencjał, pomiziałyśmy się sporo i dała się wziąć na ręce i się wtuliła
myślę, że z czasem może się ciut bardziej otworzyć. Oboje dostali Feringę (Lara z zylkene), ale apetyty były takie sobie. Może przez noc dojedzą?
Pranie złożyliśmy i schowaliśmy do składziku. Jeden transporter złożyliśmy do drugiego, żeby zwolnić jedną półkę, bo nie ma gdzie chować rzeczy po praniu. I chyba nie ma sensu trzymać wszystkich gotowych do użytku, a i tak sporo ich jest w gotowości.
Żwirek po siku do pobrania wyparzyłam wrzątkiem i rozłożyłam na tacy na pralce, żeby wysechł przed włożeniem do torby. Nie zlokalizowałam też torebki strunowej, w której wcześniej był - ktoś kojarzy? Sama kuweta jest w wannie, dołożyłam do transportera, który się moczył (nie zajęliśmy się tym, za późno się skapnęłam, że tam jest). Zakręciłam się też i koniec końców nie odkaziłam klatki po Łatce.
Na szafce pod wieszakami była koperta podpisana "Kasia J. Kotylion" - schowałam ją do szuflady z prawej strony, żeby ktoś jej przypadkiem nie zrzucił i nie zniszczył.
Podłogi zamiecione. O lampach przepływowych przypomniałam sobie już w trakcie dyżuru, więc chodziły tylko przez jakąś godzinę - dopisałam na tablicy.