Dyżur czwartkowy, pomagały Martyna i Basia, młode wolontariuszki.
SZPITAL
Doris caaaaaały dyżur strasznie zawodziła, uspokoiła się dwa razy, raz gdy była głaskana, a drugi raz jak zwymiotowała, czy jej coś nie boli czasem? Dostała najpierw Kitty i to zwymiotowała a następnie Carny i to się jej przyjeło.
Krysia była na kontroli, miała gorączkę, szczegóły zna Olala, w jej kuwecie ładny komplet.
Nosek, wszystko dobrze, komplet, apetyt, wygłaskany przez Martynę.
Kaja i Elsa, również w porządku, uszy do smarowania ma już tylko Kaja.
Tosia nawet grzeczna, trochę na Krysię i Noska syczała.
Pozwoliłam sobie poodpinać te kryjówki, bo sorry ale kręgosłup mój już nie wytrzymuje takiej gimnastyki przy zamiataniu i myciu podłóg
W pralce do rozwieszenia jest pranie, rzeczy po Tosi i zasłonki właśnie.
MALUTKA: wszystko w porządku, dostała Winstona, w kuwecie komplet, spragniona kontaktu z człowiekiem.
LOLA: również ok, fajnie się uspokoiła jak jest sama, w kuwecie komplet, dostała Winstona.
OGÓLNY: nastroje spokojne, nikt nikogo nie bił, nie ganiał.
Maciusiowi podałyśmy z Olą furaginę podajnikiem. W kuwetach całkiem dobrze. Fasolce już rujka przechodzi. Lara ucieka, nie daje do siebie podejść
Pytś ładnie zjadł, Bobiczka też, tylko z Maciusiem nie bardzo, chyba się zraził przez to podanie leku, schował się pod łóżkiem. Krzesło stoi koło kuchni bo Maciusia trzeba delikatnie szczotką zepchnąć z szafy gdyby tam siedział (Oli sposób). Nie dosypywałam suchego do karmików. Bo było, a poza tym nie wiem które.
W pralce pranie do rozwieszenia, w łazience dwa transportery do umycia, jeden nie wiem skąd a drugi po Spotce. Umyłam kuwety które się moczyły, (jeśli mogę prosić o schowanie dużych do składzika a małych do szpitalika) transporterów nie zdążyłam.
Andrzejek =^..^= Ela =^..^= Szarak =^..^= Szajba =^..^= Józefina =^..^= Piegus =^..^=