Niestety kotka dziś wraca z adopcji. Pilnie potrzebuje domu, na razie idzie do lecznicy.
Trochę nie wiadomo co z nią zrobić. Może macie jakiś pomysł. Ja jej wziąć nie mogę. Nie chodzi tylko o moje koty, ale też o sprawy osobiste, o których tu pisać nie będę.
o co chodzi? Kotka na samym początku była trudna. Bez ostrzeżenia i bez powodu potrafiła ugryźć lub drapnąć. Po tym jak wypuściłam ją z pokoju na cały dom było dużo lepiej, ale z kolei im lepiej się czuła z nami tym bardziej ganiała moje koty. To jest kochany kot, który ma swoje odpały. Moim zdaniem to jest kot wychodzący i taka powinna być. U mnie darła się pod drzwiami wyjściowymi i oknem na ogród. Ponieważ jest mega problem z wyadoptowaniem jej myślę, że tym razem fundacja złamie swoje zasady i zgodzi się na dom wychodzący. Bo nie ma alternatywy.
Też mam trudną kotkę w domu i w dniach kiedy nie może wyjść (bo np. Ruda u nas była i klapka była zablokowana) jest autoagresywna.
Pani u której była oddaje ją, bo się jej boi. W dodatku ma malutkie wnuczę i rozumiem strach. Miałam nadzieję, że jeśli będzie bez innych kotów i z jedną osobą to będzie ok.
To nie jest kot dla małych dzieci. Jest dominująca, więc do innych kotów też trudno... trzeba ją zrozumieć i się jej nauczyć, ale wiedzieć, że drapanie i ugryzienie jest w pakiecie.
To co pisałam w pierwszym poście było na podstawie pierwszych dni, kiedy ona była zupełnie odrętwiała i w szoku.
To co pisałam o kotach i o niej również było zaraz po wypuszczeniu jej. Z dnia na dzień było trudniej...
Jeśli macie jakiś pomysł chętnie przekażę fundacji. Może jakaś stajnia? Jakiekolwiek miejsce gdzie będzie mogła mieszkać... klatka w klinice to kiepskie miejsce
PS: tabo zablokowałam, bo tu chodzi o kota a nie słuchanie kto jest mądry a kto głupi.