Ufff....Moje Kochane....chyba już mogę odsapnąć... w nowej diagnostyce od razu wyszło kilka rzeczy...było bardzo ciężko...zapalenie pęcherza + mnóstwo kryształów, mega zapchane jelita= straszny ból, inwazja robali ...jedna masakra , przerażony kot nie jedzący przez tydzień i nie pozwalający do siebie dojść...behawiorystka, nowy wet, nowe badania, codzienne wyjazdy do kota do Bielska...kot jest happy, ciocia Stasia zakochana w Fuji (ze wzajemnością), je , pije, załatwia się (na karmie urologicznej + RC Fibre response), wyleguje się na kolanach nowej Pani, śpi z nią i....TADA!!! nie bierze już psychotropów...udało się zejść z nich i kot jest prawdziwym, rozpieszczonym kotem
jesteśmy mega szczęśliwi...jeszcze długa droga przed nami, aby doprowadzić jej zdrowie do porządku, ale możemy ją odwiedzać, zabierać ją do fajnego, mądrego lekarza (i super behawiorystki z Bielska) i patrzeć jak rozkwita
Trzymajcie kciuki, w niedzielę jedziemy ją odwiedzić (dwa tygodnie nie byliśmy) i zobaczymy jak nasza lady opanowała swoje terytorium. Wrzucę kilka fotek Jaśnie Pani...kurczę...udało się?! żeby tylko nie zapeszyć...