Telefon dzwoni Nie wyrobiłam się Przyszedł sms W sprawie adopcji Abisia i prośbą o kontakt. Gdyby to nie był Abiniek to palcem bym nie ruszyła. Dzwonię. Odbiera pan o starszym głosie. Tak chce Abcia. Tak prześle maila bym papierki wysłała. Tak miał wiele kotów. Tak dom wychodzący. Tak ruchliwa droga blisko ale on więzienia kotu fundowac nie będzie. No jak pani tak stawia sprawę z wychodzeniem to on rezygnuje z adopcji. Do widzenia
Mija godzina i z tego samego numeru przyszedł SMS z prośbą o przesłanie umowy adopcyjnej. No może się facio pomylił. Wszak sprawa jasno postawiona została. Kota nie dostanie. Minęły ze trzy godziny i przychodzi kolejny SMS z informacją bym już nic nie wysyłała bo sprawa nie aktualna. Inna rzeczywistość?! Załamanie czaso przestrzeni?! Ostatnie słowo musi być jego?!
Jeszcze Uliś. Przekochany kocurek. Ufny i lgnący do człowieka. Dobrze wygląda, chociaż dalej szczupaczek. Pańcia i pańcio coś tam gadają, że niby łobuz, ale ja im nie wierzę. Tak mu dobrze z pysia patrzy.
Żwiruś się jak zwykle załapał na zdjęcie, bo jak tylko się wyciągnie wędkę, to on jest pierwszy do zabawy. Skacze jak sarenka za piórkami, pomimo wagi ciężkiej. Oczywiście, żeby pogłaskać kotka, nie ma mowy. Podobnie Tomiłek. Zabawa tak, głaskanie nie. Można tylko Ich Bure Moście podziwiać. Za to wygłaskałam też jak zwykle Tami, która uwielbia mizianie.
Link do albumu Ulisia: https://photos.app.goo.gl/wpdmjkEOQXcMKcEW2 Nie da się nie robić mu zdjęć, bo on koniecznie musi przy wszystkim asystować. No ale ze względu na jego sytuację zdrowotną, to nie jest na razie do adopcji.