MalgWroclaw pisze:Żeby szybko znalazła dobry dom.
Oficjalnie to Mańka jest na tymczasie tymczasowym. Do maja przyszłego roku. Już się martwię bo kocia nabrała swoistych smaków żywieniowych i bardzo do kotów nawykła. "Tam" jest jedynaczką. Może zbyt liczne towarzystwo jej zawadza ale np Precus czy Ulis to jej pasi. Straszna awanturnica z niej i burcząca pannica. Biega i memle sobie przekleństwa pod nosem. Aż wibrysy wirują. Uwielbia spać w wyrku. Już daje się przytulic, włazi na kolana i zajmuje wyrko między nami. Ma lekko skośne, miodowe oczy co nadaje jej buzi fajny wygląd. Są wielkie w stosunku do pysia.
Niestety, już z innej beczki, Wedel i Uliś nie trawią się. Niestety, wczorajszy wieczór skończył się bójką gówniarzy. Wedel trafił do klatki a Uliś do łazienki. Warkolenie i stroszenie ogona bywało i wcześniej. Nawet wczoraj ich pochwaliliśmy za wstrzemięźliwość w uczynkach. A skończyło się klnięciem i łapkoczynem. Może podniecenie i nerwowość spowodowana powrotem Janusza z pracy też miała znaczenie. Ten nie umie wrócić do domu "normalnie".
Krew się nie polała ale i tak zdenerwowałam się. Taką reprymendę dostały ,że biedne maluszki bały się wyjść zza wersalki. Wracamy do trybu klatka na noc i jak nikogo w domu nie ma. Nie wiem dlaczego się tak nie lubią. Wiem,że zawsze jest takie stadium bójek z wybrańcem. Ale obaj są słabi i nie potrzeba mi lejąca się krew. Oby nie.
Rankiem Kropeczka jakaś nerwowa była. Podziękowała za nerki. Za surowe mięsko. Biegała za mną jojcząc. Skusiła się wreszcie na saszetce Felixa. Umilkła i zaczęła ciamkać. Szylunia tez tylko podziabała swoją porcję. Choć u niej to pewnie zmiana jest karmiąca. Reszta normalnie. Czyli biegi, uniesione ogonki i niecierpliwe poganianie służby przy wykładaniu. Moje zagadywanie, podlizywanie się, klęczenie świtem na umordowanych kolanach by do mich się dostać, sypanie suchym i uzupełnianie wody. Aaaa, mycie misek też jest. Dzień jak co dzień. Światek czy piątek zawsze tak samo. Tylko pory roku zmieniają się.