Zdjęcia nie oddają zniszczeń jakie ma ta noga. Jest wykręcona i mocno poocierana. Trzepiąc się w łapce jeszcze bardziej ją rozwalił. Nie wiem czy amputacja go nie czeka. Siedzi w klatce a ja szukam miejsca dla niego. Rano jest to telefony milczą. TPZ nie wchodzi nawet w grę, choć cudna zbiórka by była.
Zjadł 1/2 miamorka. Nie buczy za mocno. Chyba jest bardziej zszokowany niż wystraszony. Wszystko przed nim.
Nasze są podniecone. Uliś wręcz zazdrosny. Nie mają wstępu do pokoju. Znowu jedno pomieszczenie zajęte.
Muszę podkłady kupić mu dziś. A późno wracam. Będę dopiero po 20 w domu. Przez małego spóźniłam sie do pracy ale to szczegół.
Janusz nic nie zrobi sam. Jedzie obłatwiać Wedzika. A to i tak sukces, że sam.