OTW20- Angelek(*)... a życie musi toczy się dalej!

Koty i kotki do adopcji

Moderatorzy: Estraven, LimLim, Moderatorzy

Post » Wto lis 12, 2019 22:25 Re: OTW20- Angelek(*)... A życie toczy się dalej

Dzielny Florek :ok: :ok: :ok: Oby tak dalej :ok: :ok: :ok:
Swoją drogą jak do mnie przyjechała Susu, to w jej rzeczach była wędka do zabawy. Myślałam "Kogo tak pogięło, przecież ślepy kociak w życiu nie będzie się bawił wędką" Szybko wyprowadziła mnie z błędu :D . Okazało się, że zabawa wędką musi być, że na szafę to ślepe kociątko włazi i złazi po drapaku jak małpka, że wszystko co chce zrobić - zrobi. Teraz u Grażynki jest naczelną łowczynią wszelkich muszek i komarów, jej widząca kotka ledwie załapie, że coś wleciało jak Susu już ciamka złapanego latacza :ryk:
“To co robimy dla nas, umiera wraz z nami. To co robimy dla innych i dla świata zostaje po nas i jest nieśmiertelne.” -A. Pine
nasz wątek: http://forum.miau.pl/viewtopic.php?f=1&t=159694

Alienor

Avatar użytkownika
 
Posty: 24225
Od: Pt mar 19, 2010 14:48

Post » Wto lis 12, 2019 22:37 Re: OTW20- Angelek(*)... A życie toczy się dalej

Skoro już się zalogowałam, żeby coś napisać to i tutaj napiszę. No bo to jest tak, że ja każdy dzień zaczynam od sprawdzenia, co się dzieje w Otwocku u Ask@i... I jak nic nie ma, to się denerwuję. Przepraszam, że nie piszę... ale czytam, czytam, zawsze czytam... I to niemożliwe, że na tym wątku jest pusto i cicho. To złudzenie. Naprawdę... Bo takich podczytywaczy leniwych jest całe mnóstwo... i oni (my) tworzą taki wirtualny szmer dobrej energii nad tym wątem… I czekamy na wieści o trójłapnym Fluorku, o Wedelku już nie podsamochodowym ale podfotelowym… no i o Tobie... Dzielna Waleczna Kobieto... co to nery krojone w zimną noc/świt bezdomniakom wynosi. :)

amcia

 
Posty: 244
Od: Czw lis 01, 2007 19:23
Lokalizacja: Warszawa - Anin

Post » Wto lis 12, 2019 22:47 Re: OTW20- Angelek(*)... A życie toczy się dalej

ASK@ pisze:Florek siedzi na drapaku 8O

ZDJĘCIE :mrgreen:
Dobro raz dane, wraca z podwójną siłą.
Kacperku[*]przepraszam Cię za to, co musiałam Ci dziś zrobić. Dziękuję Ci za 16,5 roku bycia razem.
05-1995-27-12-2011.:( :(
Rysio-16-02-2013 [*] :( :( Przecinak-Synuś-13-12-2016[*] :( :(
ObrazekObrazek

Hieny na pokład.
Dążymy do szczęścia, nie zadeptując trawników innym.
“Człowiek, który nie ma się czego bać, to człowiek, który nie ma czego kochać.”

meg11

 
Posty: 19461
Od: Wto sty 11, 2011 15:22
Lokalizacja: Radom

Post » Śro lis 13, 2019 7:05 Re: OTW20- Angelek(*)... A życie toczy się dalej

U Was na pewno zimniej, niż tu. Deszcz. Kotów nie było. Mam strasznie mizerne zabezpieczenie jedzenia przed opadami.
Obrazek
Obrazek

MalgWroclaw

Avatar użytkownika
 
Posty: 46710
Od: Czw paź 15, 2009 17:39
Lokalizacja: Wrocław, stolica Śląska :)

Post » Śro lis 13, 2019 8:50 Re: OTW20- Angelek(*)... A życie toczy się dalej

Wita się podczytywacz leniwy :piwa: i popieram przedmówczynię - prosimy zdjęcie Florka na wyżynach 8O
no i kciuki za wszystkich :ok:

IrenaIka2

 
Posty: 874
Od: Czw lut 11, 2016 18:19

Post » Śro lis 13, 2019 9:15 Re: OTW20- Angelek(*)... A życie toczy się dalej

amcia pisze:Skoro już się zalogowałam, żeby coś napisać to i tutaj napiszę. No bo to jest tak, że ja każdy dzień zaczynam od sprawdzenia, co się dzieje w Otwocku u Ask@i... I jak nic nie ma, to się denerwuję. Przepraszam, że nie piszę... ale czytam, czytam, zawsze czytam... I to niemożliwe, że na tym wątku jest pusto i cicho. To złudzenie. Naprawdę... Bo takich podczytywaczy leniwych jest całe mnóstwo... i oni (my) tworzą taki wirtualny szmer dobrej energii nad tym wątem… I czekamy na wieści o trójłapnym Fluorku, o Wedelku już nie podsamochodowym ale podfotelowym… no i o Tobie... Dzielna Waleczna Kobieto... co to nery krojone w zimną noc/świt bezdomniakom wynosi. :)

Witam serdecznie i dzięki za miłe słowa. Nie zasłużenie w dużej częśći te pochwały są.
Czasem brakuje mi reakcji na to co piszę. jakby w niebyt sie wysyłało słowa.

IrenaIka2 pisze:Wita się podczytywacz leniwy :piwa: i popieram przedmówczynię - prosimy zdjęcie Florka na wyżynach 8O
no i kciuki za wszystkich :ok:


Irenko, Małgosiu trudno o fotki będzie bo nie latam z telefonem po domu. A Florek zaskoczony moim wejściem szybko się wyniósł z hamaczka. Więc trudność podwójna.

Wczorajszy dzionek po południowy był pod znakiem kota. Poproszona o pomoc pojechałam z gusiek1 łowić kota co to przypętał się na podwórku u ludziów. Ciemno już było. Nie reagował na łapkę. Niespokojny bo kręciło się sporo ludzi tzn my i gospodyni. Udało się go ucapić. Jakoś za kark chwyciłam i wspólnie zapakowałyśmy do transportera. Zwierzę zamarło z oburzenia więc nie wyrywało się. A mnie jeszcze długo "po" ręce się trzęsły. Nie lubię łapanek! Nie swoich tym bardziej. Już podejmując próbę wsadzenia kota w transporter zorientowałam się ,że jest trefny. Więc szybka zmiana planów była z jego układem. Gdyby się wyrwał... Pojechał na już zaklepaną miejscówkę do Koterii. Potem ma DT zapewniony. Śliczny, dorodny kot. Czarny. Ponoć dziewczynka.
Gdy wróciłam las głodnych gąb z wymalowanym na pysku oburzeniem, zaprowadziło mnie do kuchni. Wedelek i Mila czekali w starterach. Na nery czas już dawno minął. Wtedy, włażąc do domu, stwierdziłam że drzwi od pokoiku Florka są zamknięte. Domyśliłam się, o ja bystra!, że chłopak został wypuszczony. Zajrzałam a on na drapaczkowym posłanku polegiwał. Zwiał gdy tylko spojrzałam na niego. By mu nie mącić nerwów tylko Janusz wchodził, gadał, głaskał i michę zaniósł.
Potem tylko leki i poszłam spać.

Dziś ciepło rano było. Ale deszczowo. Szyla nie przyszła choć ją widziałam. Zasłuchana w plotkująco-palące towarzystwo, co przed sklepem stało, nawet uchem nie ruszyła. Zostawiłam jedzenie. Ale idąc do pracy i tak do niej zaszłam. Od razu przyszła na zawołanie i awanturkę mi trzepła ,że z takim opóźnieniem śniadanie jest. Głucha pierdoła.
Zjawił się i rudy właścicielski. Żal kota bo głodny chodzi. I często zmarznięty. Dostał swoją porcję.
Dużo ostatnio żarcia idzie.
Obrazek

Dla naszych Słoneczek [*] Kochamy i tęsknimy.

ASK@

Avatar użytkownika
 
Posty: 55353
Od: Czw gru 04, 2008 12:45
Lokalizacja: Otwock


Adopcje: 11 >>

Post » Śro lis 13, 2019 15:32 Re: OTW20- Angelek(*)... A życie toczy się dalej

Na zimę się szykują, to i tłuszczyk z czegoś zbudować muszą by od zimna chronił :)
“To co robimy dla nas, umiera wraz z nami. To co robimy dla innych i dla świata zostaje po nas i jest nieśmiertelne.” -A. Pine
nasz wątek: http://forum.miau.pl/viewtopic.php?f=1&t=159694

Alienor

Avatar użytkownika
 
Posty: 24225
Od: Pt mar 19, 2010 14:48

Post » Czw lis 14, 2019 7:26 Re: OTW20- Angelek(*)... A życie toczy się dalej

Zwykle idzie dużo jedzenia, dużo pracy, a mało dobrego człowiek widzi. Spokojnego dnia dla Was.
Obrazek
Obrazek

MalgWroclaw

Avatar użytkownika
 
Posty: 46710
Od: Czw paź 15, 2009 17:39
Lokalizacja: Wrocław, stolica Śląska :)

Post » Czw lis 14, 2019 8:53 Re: OTW20- Angelek(*)... A życie toczy się dalej

Pada. Deczko zimno jest ale koty były. Prócz Szyluni. Nawet plot nie słuchała mimo ,że pracownicy sklepu peciska kurzyli. Idąc do pracy zawołałam ją ale nie przyszła.

Tak pomyślałam,że dziś napiszę o twardej babie czyli ... mnie :wink: Skłoniły mnie do tego ostatnie wydarzenia i zdziwko koleżanki. Co we wstrząsie ciągle jest :wink: po łapaniu kota i mojej reakcji "po".
Każdy o tym wie, że łapię. Uważam się za względnie dobrego łapacza. Mam przede wszystkim cierpliwość, pewną rękę. Nie boję się ucapić kota i mimo jego walki nie puścić. Wadliwego sprzętu boję się bardzo. Mam też względnie dobry refleks. Bywało ,że łapałam w locie zwierzę co wystrzeliwało z transportera czy łapki.Gdy łapię jestem skupiona, uważna i bardzo spokojna. Ale tylko wtedy. Przed, gdy mam plany, potrafię nie spać całe noce denerwując się bardzo. W głowie wtedy układam wszelkie scenariusze. Szykuję się na nie. Myślę co bym zrobiła. To mi pomaga bo mam wrażenie, że jestem naszykowana. Zawałem z bezsenności prawie przypłaciłam próby zgarnięcia Wedla i Florka.
Ale gdy stawiam sprzęt, uzbrajam go, to w środku mnie panuje spokój już. Nie lubię łapać z kimś. Jestem samotnikiem. Dlaczego? Bo ten drugi bywa niecierpliwy. Nudzi się. Kręci się, pali peta na przykład, ciągle zagląda czy kicia, gada ... Ja czekam spokojnie i płynące minuty czy godziny nie dłużą się jakoś bardzo. Najgorzej nie lubię gdy kot wchodzi i wychodzi robiąc złudną nadzieję. Gdy złapie się już, gdy go ucapię w rękę, gdy już jest w transporter zapakowany to... odpadam. Puszczają mi nerwy i najchętniej usiadłabym i poryczała się. Zdarza mi się to czasem. Idąc z upakowanym futrem łykam łzy i siorbię nosem. Robię to też czasem w zaciszu nocy. Sama, leżąc i patrząc w mrok pozwalam łzom cieknąć na poduszkę. Czuję jeszcze futro kota gdy go w ręku trzymałam. Przerażenie w sztywnym ciałku. Czy strach motającego się w łapce zwierza, które wystraszone na maksa podejmuje nie równą walkę ze mną. Gdy zwierzak jest zabezpieczony zaczynają mi się też trząść ręce. Czasem tak bardzo ,że nie mogę tego opanować. Nawet nie chcę. Bo to już należy do rutyny :wink: Wiem ,że powoli uspokoję się. Czasu trzeba przed kolejną batalia, czyli wetem. Bo jak wiadomo, często muszę pomocy szukać w zabezpieczeniu lecznicy dla biedaka.
Łapię już wiele, wiele lat. Teraz zdecydowanie mniej. Ale nie jest to dla mnie coś nowego. Jednak nigdy nie nawykłam do tego. zawsze mam stresa. Przed i po. Nie nawykłam do tego uczucia ulgi, która wręcz obezwładnia, gdy futro już jest moje. Do tego strachu przed. Czasem się zastanawiam czy nie wolałabym gdyby kot nie wszedł. Szczególnie przy łapankach aborcyjnych. To paskudne uczucie ulgi ,że sam kot zdecydował. Ale i złości ,że mam takie myśli. Pzecież wiem, że gdzieś tam urodzą się skazane za życia nieszczęścia. Więc wracam, wracam... Mimo ,że znajomi mówią bym sobie odpuściła. Jak przy Wedelku czy Florku. Bo nie uda mi się. Bo po co mi kolejny kłopot. I to jest prawda. Po co samemu sobie kopać w brzuch? Dokładać kłopotów? Jak złapałam Florka to usiadłam na murku bo mnie ścięło. Poryczałam się w głos. Gdy w garść drapnęłam Wedla to w domu słabo mi się zrobiło. A transporter z kotem niosłam ściskając do bólu drżące palce.
Czy było warto? tak. Głaszcząc dziś rano Wedelka wiem ,że tak. Mając w dłoni głowinę mruczącego Florka wiem ,że tak.
Ostatnio edytowano Czw lis 14, 2019 9:57 przez ASK@, łącznie edytowano 1 raz
Obrazek

Dla naszych Słoneczek [*] Kochamy i tęsknimy.

ASK@

Avatar użytkownika
 
Posty: 55353
Od: Czw gru 04, 2008 12:45
Lokalizacja: Otwock


Adopcje: 11 >>

Post » Czw lis 14, 2019 9:07 Re: OTW20- Angelek(*)... A życie toczy się dalej

Asiu, warto :) Nie umiem z taką konsekwencją zaangażować się w te kwestie, z braku czasu, ale i charakteru, po prostu muszę mieć kawałek swojego zycia, bo nie umiałabym funkcjonować.
Ale tak to już jest, że od 3 lat regularnie wciągana jestem w takie akcje łapacze i efekt jest taki, że koty lądują u mnie. I wiem, ze zanim zostaną złapane, bo czasem trwa to jakiś czas, choć zwykle chodzi o maluchy, wiec nie tygodniami, sen z oczu mi spędzają myśli o tych bidulkach siedzących w zimnie i głodzie. I jaką ulgę daje świadomośc, że mają wreszcie ciepło, pełne brzuszki i nic im się nie stanie. I jak tkwią mi w głowie koty, które gdzieś minęłam na swojje drodze i nie zdązyłam pomóc, jak ten który zainstalował się w mojej budce i którego nieświadomie przepłoszyłam- nigdy nie wrócił. Ale myślę, że szybko odszedł :(
I to samo można było wyczytać z Twoich postów, gdy próbowałaś Wedelka i Florka złapać i ten spokój, gdy już były u Ciebie, spokój, mimo, że koty chore. Bo coś idzie do przodu. Bo zaopiekowane.
Jeśli nie potrafi się przejść obojętnie, nie widzieć, wyrzucić z głowy, gdy już się zobaczyło- to warto.
Obrazek

maczkowa

 
Posty: 7102
Od: Pon gru 03, 2018 16:47

Post » Czw lis 14, 2019 13:36 Re: OTW20- Angelek(*)... A życie toczy się dalej

My nie mamy innego wyjścia niż zaangażowanie się, kosztem życia prywatnego również. Ja nie muszę latać po okolicy by kota trafić. Kota, któremu należy pomóc spotykam na swej drodze. U siebie. One same się zjawiają z jakiegoś niebytu. By mieć oddech, więcej czasu dla siebie, odpoczynek, nie bujać się z kasą ... każde z nas, domowników, musiałoby udać ,że nie widzi tego spotkanego nieszczęśnika. Tych maluszków tulących się do krawężnika czy wiszących na sośnie... Łapanie to "atrakcja" dodatkowa. Do której nie nawykłam. Zawsze mnie kosztuj wiele nerwów. Czy to kot jest wyłapywany na kastrację czy też jest to łapanka ratująca życie. Wiele kotów przynosimy na rękach. Ot tak, zwyczajnie.
Mam Florka i Wedla. Jestem spokojniejsza. To prawda. Ale mamy też wiele kłopotów z tego powodu. To dodatkowe, wieczne tymczasy, generujące środki. Taka jest prawda. Ogarnia mnie strach, że gdyby nam się coś stało to dom kotów pełen jest. I co dalej? Coraz częściej o tym myślę. Choroby nas nie oszczędzają. Kłopoty także. Jest ciężko. Można powiedzieć nie bierz, odżyjesz, czasu zyskasz, nerwy odzyskasz . Całkowita prawda. Tylko musiałabym się naumieć nie widzieć. Musiałabym też przestać karmić wolno bytujące, wtedy nawet oślepnięcie nie będzie potrzebny. :mrgreen: Wiele przykrych spraw by mnie ominęło. A wtedy..... zero ner, wydawania, chodzenia na kateringi, godziny dłużej spania, wieczory wolne... Nic tylko piwo ,chipsy i orzeszki. :ryk:
Ostatnio edytowano Czw lis 14, 2019 14:27 przez ASK@, łącznie edytowano 1 raz
Obrazek

Dla naszych Słoneczek [*] Kochamy i tęsknimy.

ASK@

Avatar użytkownika
 
Posty: 55353
Od: Czw gru 04, 2008 12:45
Lokalizacja: Otwock


Adopcje: 11 >>

Post » Czw lis 14, 2019 13:50 Re: OTW20- Angelek(*)... A życie toczy się dalej

Asiu :1luvu: . Bo fyfnaście osób nie miało problemu by przejść obok i nic nie zrobić. Dlatego jesteście warci swej wagi w brylantach oprawionych w platynę :201494 :201494

Edit: i jeśli nie daj bogi Cię przeżyję/będziesz wymagała pomocy w kwestii zabrania kotów, to mogę przytulić Florka i jeszcze jednego (jak najstarszy/sza , cukrzyca odpada, ale poza tym każde inne może być).
Ostatnio edytowano Czw lis 14, 2019 19:20 przez Alienor, łącznie edytowano 1 raz
“To co robimy dla nas, umiera wraz z nami. To co robimy dla innych i dla świata zostaje po nas i jest nieśmiertelne.” -A. Pine
nasz wątek: http://forum.miau.pl/viewtopic.php?f=1&t=159694

Alienor

Avatar użytkownika
 
Posty: 24225
Od: Pt mar 19, 2010 14:48

Post » Czw lis 14, 2019 18:38 Re: OTW20- Angelek(*)... A życie toczy się dalej

ASK@ pisze: Można powiedzieć nie bierz, odżyjesz, czasu zyskasz, nerwy odzyskasz . Całkowita prawda. Tylko musiałabym się naumieć nie widzieć. Musiałabym też przestać karmić wolno bytujące, wtedy nawet oślepnięcie nie będzie potrzebny. :mrgreen: Wiele przykrych spraw by mnie ominęło. A wtedy..... zero ner, wydawania, chodzenia na kateringi, godziny dłużej spania, wieczory wolne... Nic tylko piwo ,chipsy i orzeszki. :ryk:

Wiesz, że nieprawda to jest. Nawet gdybyś się nauczyła nie widzieć i iść dalej, to gdybyś przyszła do domu to pewnie byś nie była spokojna - nie byłoby wieczorów z chipsami i orzeszkami.
Wlaśnie w pracy rozmawiałam z psychologiem na temat zmiany - nadbudowywania nowych nawyków (myślenia, patrzenia, zachowania, reagowamia emocjonalnego) nad matrycę, którą wynosimy z domu . Jest możliwe wyuczenie nowego - ale są ograniczenia w postaci działania matrycy i je trzeba zaakceptować.
Z jakiegoś powodu angazujesz się w pomoc zwierzętom, kotom. Gdzieś w Tobie w czymś ma to swoje źródło. I nawet gdybyś się nauczył nie widzenia,, nie zabierania to istnienie tego źródła sprawia , ze nie byłabyś szczęśliwa.
Wymądrzam się, przepraszam, mam nadzieję, ze w miarę zrozumiale.
ObrazekObrazekObrazek
"Nigdy nie wiemy, kiedy widzimy kogoś PO RAZ OSTATNI..."
"Kiedy się kogoś kocha to ten drugi ktoś nigdy nie znika"
Moja Rodzina w Niebie:Tata(*),Mika(*),Mama(*),DeeDee(*), Adas(*), Lapcio(*),Kosiniak(*),Milenka(*), Nusia (*)..Nie wierzę...

Marzenia11

 
Posty: 35338
Od: Sob lut 28, 2009 21:24

Post » Czw lis 14, 2019 19:34 Re: OTW20- Angelek(*)... A życie toczy się dalej

Mądrze i prawdziwie napisane.
Dobro raz dane, wraca z podwójną siłą.
Kacperku[*]przepraszam Cię za to, co musiałam Ci dziś zrobić. Dziękuję Ci za 16,5 roku bycia razem.
05-1995-27-12-2011.:( :(
Rysio-16-02-2013 [*] :( :( Przecinak-Synuś-13-12-2016[*] :( :(
ObrazekObrazek

Hieny na pokład.
Dążymy do szczęścia, nie zadeptując trawników innym.
“Człowiek, który nie ma się czego bać, to człowiek, który nie ma czego kochać.”

meg11

 
Posty: 19461
Od: Wto sty 11, 2011 15:22
Lokalizacja: Radom

Post » Pt lis 15, 2019 8:22 Re: OTW20- Angelek(*)... A życie toczy się dalej

Wszystko ma swoje ziarno prawdy. Ale marzę o czasach gdy byłam ślepa.


Florek zaskakująco dobrze sobie radzi na trzech łapkach. Wypuszczamy go powoli z klatki. By mięśnie nie zastały się.I jelitka lepiej pracowały. Wczoraj śmigał z parapetu na posłanka drapaka. Sprawnie bardzo. Nie powinno mnie to dziwić. Wszak już tak się poruszał od wielu miesięcy. Tylko zbędny "balast" zawadzał mu i przysparzał bólu. Teraz, wraz z upływem czasu, wszystko ustępuje. Ranka pięknie się goi. Zarasta futerkiem. Można już go po niej głaskać. Dotyk go nie drażni. Syczy na nas ciągle by za chwilkę rozpływać się w mruczeniu. Dziś ma szczepienie. Janusz zawiezie go. Nawet się nie buntował facet bo Florek jest zadziwiająco grzeczny w gabinecie. Bylebym nie zapeszyła :wink:

Wedzik okupuje, z małymi przerwami, swoje miejsce pod fotelem. Co rano głaszczę go. Różnie to przyjmuje. Nie mruczy ale pazurki chodzą. Czasem zagaduje. Ma apetyt a futerko się poprawiło. Drobny jest. Nożynki ma jak zapałki. Koty go omijają. Nawet w miski nie zawsze mają chęć zajrzeć. Nie znoszę ich podjadania z cudzesów więc szybko zabieram.

Żwirek jaki mamy jest fatalny. Agrafka postanowiła bunt zrobić i rżnie kupala co któryś raz za kuwetę. On szybko "brudzi się", capi i wypełnia... Trudno go też porządnie wybrać bo szybko przykleja się do dna a grudki rozpadają. Wczoraj byłam zmuszona zamówić "dobry". Z bólem serca to uczyniłam ale nie ma sensu wprowadzać złe nawyki. Nas też ten nabytek denerwuje. Chciałam zaoszczędzić bo prawdziwie nie fajnie jest i doopa.
Obrazek

Dla naszych Słoneczek [*] Kochamy i tęsknimy.

ASK@

Avatar użytkownika
 
Posty: 55353
Od: Czw gru 04, 2008 12:45
Lokalizacja: Otwock


Adopcje: 11 >>

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 44 gości