Miau.PL

OGŁOSZENIE GRZECZNOŚCIOWE
Kontakt w sprawie kotki wyłącznie z lecznicą w Kampinosie:
od poniedziałku do piątku w godzinach: 13.00. – 19.00 oraz w sobotę: 9.00 – 13.00.
tel.: 22 245 43 54

Kicia po przejściach szuka domu!
Ma czas tylko do 27 czerwca, bo potem lecznica będzie zamknięta
Kitka kompletnie nie będzie miała, gdzie się podziać


Około dwuletnia koteczka, maści dymnej z białymi „płatkami śniegu” na karczku. Kicia jest o wiele ładniejsza w rzeczywistości niż na zdjęciach

Kicia jest kontaktowa, „gadająca”, pieszczotliwa i mrucząca. Jak każdy kot, miewa własne zdanie, czasem bardzo lgnie do człowieka, innym razem nie narzuca się.
Bez problemu załatwia się do kuwety.

Trafiła do lecznicy w Kampinosie na sterylizację aborcyjną, po której została wydana do domu.
Osoba, która miała opiekować się kotką, naraziła ją na wypadek: kotka została pogryziona przez psy. To spowodowało konieczność kolejnej operacji, po której kicia została już w lecznicy, dotychczasowy „opiekun” zrezygnował z niej – straciła (i tak marny!) dotychczasowy dom.

Szukamy dla niej domu BEZ PIESKÓW (po pogryzieniu bardzo boi się psów), bezpiecznego, raczej bez możliwości wychodzenia na zewnątrz.



Ja prawie nic więcej o kotce nie wiem - zostałam tylko poproszona o ogłoszenia.
Obecnie przebywa w lecznicy i jest leczona na koszt gminy (kastracja również była na gminę) - gmina nie ma umowy na koty ze schroniskiem, zresztą dla tej kotki szczególnie schronisko byłoby potworną traumą.

Prawdopodobnie jest możliwość zaszczepienia i przetestowania.
Może być dowieziona do Warszawy.
W grę wchodzi także dom tymczasowy, ale warunki tymczasowania są do ustalenia z lecznicą.

Kicia ma od prawie miesiąca ogłoszenie na OLX wyróżnione przez Dobrą Duszę, dodatkowo ma włączone odświeżanie, post na fb sponsorowany (skromnie, bo na więcej mnie nie stać). I nic, cisza, ani jednego telefonu


Proszę o podrzucanie wątku i udostępnianie postu na FB.
https://www.facebook.com/KotFort/posts/2412786802286307

pilne!
śliczna koteczka!

Dzięki Asiu

Bardzo pilne

Ojej, niechby ktoś dał jej tymczas. Taka jest cudna

Taka kocia to nie tylko ozdoba domu. Ale i skarb. Młoda jeszzce ale już ze znanym charakterem. Będzie pociechą. Nie wiem dlaczego ludzie maluszki chcą. Czort wie co z nich wyrośnie. Nawet kolor nie musi sie zgadzać.

Niestety, to nie jest dobry czas na adopcje Jakiś tymczas by się przydał.

Może się uda jednak. Choć wakacje i tabun maluchów mogą namieszać. Nie wolno się poddawać.
Olga, ona ma inne ogłoszenia? Fb i miau to mało.

Ma na olx, wyróżnione prawie od miesiąca i prawie non-stop odświeżane
Z innych portali pies z kulawą nogą nigdy nie zadzwonił.

OKI pisze:Ma na olx, wyróżnione prawie od miesiąca i prawie non-stop odświeżane
Z innych portali pies z kulawą nogą nigdy nie zadzwonił.

popatrz, a u mni dzwonią. Z FB nigdy nie miałam adopcji. Chyba ,że ktoś trafił na portalu i przypadkiem potem na fb. Nawet z adopcje.miau miałam

ASK@ pisze:

OKI pisze:Ma na olx, wyróżnione prawie od miesiąca i prawie non-stop odświeżane
Z innych portali pies z kulawą nogą nigdy nie zadzwonił.

popatrz, a u mni dzwonią. Z FB nigdy nie miałam adopcji. Chyba ,że ktoś trafił na portalu i przypadkiem potem na fb. Nawet z adopcje.miau miałam

No u mnie fb ostatnio zaplusowało
Koty Wandy poszły z fb (prócz Kropki, która poszła z miau).

No widzisz. Łaska adoptującego działa jak grom z jasnego nieba. Nie wiadomo gdzie trafi. Ważne by trafił

Różnica taka, że na fb i tak jestem, a trochę mi szkoda czasu na wrzucanie ogłoszeń na inne portale, z których i tak nikt nie korzysta

A w ogóle, to mi się teraz uleje
Ostatni raz wrzucam takie ogłoszenie za kogoś.
Bo jest źle, bo napisałam, że lecznica będzie zamknięta i pretensja, bo w jakim świetle to stawia lecznicę
Panie doktorki takie wrażliwe.
Lecznica będzie zamknięta, bo jedna wetka leci na jakieś szkolenie czy inny z dawna zaplanowany wyjazd, a druga ma pilny zabieg ortopedyczny.
Tak bywa...
Nie spotkałam ani jednego słowa zdziwienia, że lecznica będzie zamknięta.
Ostatnio zaczęły kombinować, że ktoś może raz dziennie podejść i nakarmić, sprzątnąć kuwetę.
Tylko że to parterowy budynek typu prawie barak, co przy obecnych temperaturach, wiadomo, jak działa w środku, jeśli całą dobę stoi zamknięty.
Zresztą dowiedziałam się o tym wczoraj (o tym dokarmianiu i że kotka może tam w ostateczności zostać).
Ale i tak źle, że napisałam, że lecznica zamknięta
Przez ponad 2 tygodnie zanim dałam to info zerowy odzew i zainteresowanie, bo wakacje.
Mimo promowania ogłoszeń, za które przecież nikt nikomu nie zwróci
Nikt nie zwróci czasu poświęconego na ogłoszenia, komentowanie komentarzy i informowanie każdego pytacza, że należy dzwonić, bo ja nic nie wiem - też nie.
Bo to zajmuje czas wbrew pozorom.
One palcem nie kiwnęły, bo foty i tekst też zrobili moi znajomi - klienci tejże lecznicy.
I to im się osobiście oberwało.
Bo komuś korona z głowy spadła i foch z pretensjami
Zamiast podziękowań.
Zrobisz komuś dobrze, a potem alimenty płacisz
W doopie mam. Następnym razem niech sobie same ogłaszają

Podobno jednak ktoś wczoraj zadzwonił i może dzisiaj przyjedzie po kotkę.
O ile panie w ramach naprawy zepsutej przeze mnie reputacji nie wytłumaczą, że przecież kotce nic nie grozi i może się nie ugotuje w tym baraku.
Mam dostać info.
I mam nadzieję szybko zapomnieć.

Ale co w tym złego ,że lecznica ma być zamknięta? Ja to roumiem. Życie! Nie ma co być wrażliwszym od kwiatka. Kot domu potrzebuje bo jest taka a nie inna sytuacja. Wszystko napisane zgodnie z prawdą. Kłamać miałaś? Nikt na gabinet nie jedzie z negatywnymi tekstami.

Mnie też się odechciewa nie raz pomagać. Skutecznie mi wybito pomoc jednej pani Basi. Sama się o to postarała. Na prośbę wetki ogłosiłam jej koty. Oczywiście czasu nie ma na nic. Emerytka. Na zdjęcia choć byle jakieś, kilka słów o zwierzakach, na kogo namiary... doczekać się nie mogłam. Tylko jojki ,że koty są bez domu. A jak wreszcie wydusiłam i umieściłam wszystko w necie, to zapanował żal, że ludzie oczekują jakiś ustaleń, odpowiedzi a ona...czasu nie ma. W tej kwestii ostro zprotestowałam gdy padła "propozycja" bym ja pilotowała adopcje. Ostatecznie jednak koty znalazły DT. Wetka przeprosiła. Ja wrzuciłam pani tel w ignory- zaczęła go wykorzystywać.

Jakież było moje zdziwko, gdy leżąc w szpitalu na głowę (zapalenie opon mózgowych) dostaję maila z tekstem pełnym nerwów. Pani Basia ma koty. Nie ma co z nimi zrobić. Wetka ją pogoniła nie godząc się na nachodzenie mnie. Powiedziała o moim stanie zdrowia. Znalazła baba mego maila i życzy sobie natychmiastowego dania ogłoszeń. Miałam nie reagować ale głupio jakoś tak. Troszkę trwało zanim szum opanowałam w mózgu, zebrałam oczy do kupy i odpisałam, że nie jest to możliwe. Jestem w szpitalu chora jak cholera i nie jestem w stanie bawić się w te klocki. Odpowiedź była godna empatii płynącej z pozostałych słów. Bo... mogę sobie ogłoszenia powoli robić gdy lepiej się poczuję. Bo czasu mam duuuużo. Bo mąż czy ktoś może mi lapka przytargać jeśli nie mam. Wszak to nie problem. A jak siedzę w wyrku darmo ,to mogę i gadać z ew chętnymi na koty.
Kurtyna

Koszmar