Na razie dalej na lekach i nie wiadomo do kiedy.
Ja dostałam 3 kwietnia kolki nerkowej, ale takie, że nie byłam w stanie iść do lekarza. Poszłam dopiero dzień później i musiałam w szpitalu podpisać papier, że nie wyrażam zgody na hospitalizację. Urolog, który zlecił mi RTG i badanie moczu....zapomniał, że ludzie odczuwają ból i nie zlecił mi nawet leków rozkurczowych. W szpitalu nie ma apteki, żeby sobie kupić. Dlatego stwierdziłam, że nie chcę mieć nic wspólnego z takim kimś. Może jakbym została na oddziale - nie spotkałabym rudego. Na antybiotyku, nospie forte i p/bólowych pojechałam na działkę. A kto tak dobrze zrozumie chorego boroka ? Drugi chory borok
Mam nadzieję, że pasta będzie działała i kot nie będzie miał nawrotów kamieni.
Rudzielec Norris dostaje teraz convenię. Kot, którym zaopiekowała się koleżanka zaraził się Pasteurellą multocid, miał zapalenie uszu, świerzb, a skończyło się stanem zapalnym płuc i zgonem. Możliwe, że zaraził się bakterią przy pogryzieniu przez innego kota. Robili mu wymaz. Mam nadzieję, że Norris się pozbiera.