Było to tak, że zabiedzona, maleńka, chuda przeraźliwie kotka łasiła się do chłopaka. Wziął ją do domu ( mieszkają z matką, chłopak to młody mężczyzna, 19 lat? ) .Kotka wyglądała na kociaka, nie zauważyli, że jest w ciąży i 20 maja urodziła cztery kociątka. Kotce pozwalali wychodzić i któregoś dnia ją spotkałam. Kupiłam whiskasa ( tylko to było w pobliskim sklepie), zjadła łapczywie, potem drugą saszetkę. Śmietanki nie chciała. Zatrzymała się przy mnie jakaś pani i zaczęła płakać, bo tak nędznego stworzenia jeszcze nie widziała.Młoda dziewczyna pobiegła do domu po transporterek, miała kotkę zabrać do fundacji, ale zauważyłam, że kotka ma mleko i trzeba było ją wypuścić. Szłam za nią, chciałam, aby mnie zaprowadziła do kociąt. Wtedy wyszła pani, mama tego chłopaka i tak się dowiedziałam co i jak. Zaraz przyniosłam trochę karmy, conva, jakieś kocyki, zabawki..itd. Potem ta pani zadzwoniła, że kotka zniknęła, że jej szukają. Trafiła do fundacji, tam się trochę nią zajęli, ale wróciła do domu. Postanowiłam, że zajmę się tą rodzinka, pomogę, bo w domu się nie przelewa, łagodnie rzecz ujmując. Ludzie przemili, jest tam jeszcze starszy kundelek. Pod względem behawioralnym koty zadbane bardzo. Odważne, łagodne, przekochane. Resztę już wiecie. Trzeba je odkarmić, odrobaczyć raz jeszcze, wyleczyć świerzb, zaszczepić i szukać domków. Kotkę oczywiście też trzeba wysterylizować, ale musi przytyć. Możliwe, że ma anemię, czekam na wynik morfologii.
Pod hutą byłam, tylko Jadzia czekała. Zjadła sporo fileta z kurczaka, poprawiła saszetką i odrobiną suchej karmy i bez pożegnania pobiegła do siebie
Uzupełniłam wodę i ruszyłam w rejs. Wstąpiłam do Kulek. Była tylko kocia mama, też przeraźliwie chuda. Wołałam ją na jedzenie, ale uciekła. Mam nadzieję, że trafi do misek.
Zdjęcia z daleka, kotka jest malutka, bardzo, bardzo chuda