Oni w ogóle nie mają kasy. To nie jest patologiczna rodzina, to dobrzy, mili ludzie bardzo kochający zwierzęta. Wiele razy pisałam, że pod względem behawioralnym koty są bardzo zadbane. Są przytulane, śpią w łóżku, wolno im wszystko, nigdy nie są karcone.Ludzie finansowo stoją kiepsko, nie będę wchodzić w szczegóły, nie chcę naruszać zbytnio czyjejś prywatności. Zanoszę tam jedzenie, kotom powinno wystarczać to, co daję. Problem jest chyba taki, że uważają, że koty powinny jeść mniej niż tak naprawdę powinny i potrzebują. Słyszę, że koty mają apetyt, że jedzą dużo, ale to, co dzisiaj widziałam temu przeczy. Zapewniam obsługę weterynaryjną, żwirek, karmę, bo wiem, że w żadnym wypadku nie stać by ich było na utrzymanie tylu zwierząt. Sam pies ( też znajda, chociaż nie lubię tego słowa) byłby dużym obciążeniem. Chcą oddać koty, chociaż kochają je bardzo. Koty mają ogłoszenia, nie jest to wspieranie zbieractwa. Bardzo są wdzięczni za pomoc, złego słowa nie powiem, tylko to ograniczanie kotom jedzenia
Nie są roszczeniowi, a ja staram się, aby nie czuli się poniżeni. Nie daję pieniędzy, pomagam rzeczowo zwierzętom. Pani i jej syn mają zdolności plastyczne, ona maluje, on rzeźbi, ale nie mają z tego dochodów. Może wkrótce pojawi się na bazarku obrazek autorstwa pani, oczywiście z kotem.