Ależ upał się zrobił
Rano tak nie było, jakaś pani była w kościele w puchowej kurtce.
Dopiero z Dorotą wróciłyśmy spod huty. Płochliwego nie było, a Jadzia pojawiła się po ponad godzinie. Jeździłyśmy trochę w ramach rekreacji po okolicy i dopiero kiedy wróciłyśmy z konwaliami ( ja nie mam ich, są szkodliwe dla kotów) i tak jeszcze na wszelki wypadek podjechałyśmy do Jadzi okazało się, że malutka jest
Doroty się bała, może dlatego, że była w czarnej koszulce? Nie wiem. Mięsa dzisiaj nie miałam, ale dostała za to MAC`s i oczywiście Winstona w sosie śmietanowym. Suchą karmę też zostawiłam. W drodze powrotnej spotkałam swoją ulubioną krówcię. To wychodząca, wysterylizowana kotka. Bardzo jest mądra, ostrożna. Mnie już poznaje, daje mi się brać na ręce. Jest śliczna, puchata, czyściutka. Znam jej opiekunkę. Kotka lubi wyłącznie suchą karmę.
Teoś opala się na leżaczku
Kitek też na balkonie, ale wklejam inne zdjęcie na dowód, że jest kuwetkowy