Strona 7 z 11

Re: Harry nie ma w życiu szczęścia... Czy ktoś go pokocha?

PostNapisane: Nie sie 11, 2019 21:31
przez zuzia96
MalgWroclaw pisze:Może ma podsłuch i nic nie mówi.

może szepczą do siebie, żeby podsłuch nie wyłapał :lol:

Re: Harry nie ma w życiu szczęścia... Czy ktoś go pokocha?

PostNapisane: Nie sie 11, 2019 21:45
przez zuzia96
i jeszcze na dobranoc oczyska Harrutka :wink:
Obrazek

Jest ładna pogoda to Haruś przesiaduje cały dzień na balkonie. I tak go sobie przywłaszczył, nie wiem jak on to robi, ale wystarczy że wywali te swoje oczyska i wszystkie koty zawracają z balkonu.
A przed chwilą musiałam się na niego zaczaić, bo się wycwanił i dokładnie wie, kiedy będzie dostawał lekarstwo i wtedy wieje przede mną. Muszę używać różnych forteli, żeby go przechytrzyć :mrgreen: Jak go już mam to łyka grzecznie :D

Re: Harry nie ma w życiu szczęścia... Czy ktoś go pokocha?

PostNapisane: Pon sie 12, 2019 6:22
przez MalgWroclaw
Czarodziejski kotek.

Re: Harry nie ma w życiu szczęścia... Czy ktoś go pokocha?

PostNapisane: Nie sie 25, 2019 20:38
przez zuzia96
To jest nieszczęśliwy Harrutek
Obrazek
Nieszczęśliwy bo na śniadanie był Mac's. A był Mac's (czyli nie jemy nic :evil: ) bo jechaliśmy na badania kontrolne. I stąd podwójne nieszczęście Harusiowe - nie dość że głodny, bo przecież nie będziemy jeść czegoś tak niejadalnego :201416 to jeszcze będą kłuć koteczka :201435

Ale wieści po badaniach mamy dobre :dance2: wyniki Harrusiowych nerek ładnie się poprawiły :ok: :ok: Kreatynina jest już w granicach normy, co prawda w górnej granicy, czyli 2,4 (norma 0,8 - 2,4), ale po tym jak było wcześniej jest to olbrzymia poprawa. Mocznik jeszcze jest powyżej normy - 55 (norma 16 - 36), ale też poszedł w dół od ostatnich badań.
Czyli nie jest źle :ok: Ale dalej walczymy, pani doktor nie zwolniła nas z podawania/przyjmowania leków. Harrutek dalej dostaje te same leki, 3 sztuki dziennie :201461 które przyjmuje z godnością :D bo nie ma wyjścia :mrgreen:

Re: Harry nie ma w życiu szczęścia... Czy ktoś go pokocha?

PostNapisane: Nie sie 25, 2019 21:06
przez MAU
Brawo Harrutku.Tak trzymaj cudny Kocie !
Najmocniejsze i nieustające :ok: :ok: za to, żeby najlepszy na świecie dom stały Cię wypatrzył wyjątkowy i wspaniały Kocurku :1luvu: :201461 :201461 :201461 :1luvu:

Re: Harry nie ma w życiu szczęścia... Czy ktoś go pokocha?

PostNapisane: Nie sie 25, 2019 21:40
przez MalgWroclaw
Harry, jaki ten piękny jesteś i dzielny.

Re: Harry nie ma w życiu szczęścia... Czy ktoś go pokocha?

PostNapisane: Wto lis 26, 2019 13:17
przez zuzia96
:oops: Sto lat nas nie było :oops:
Ale jakoś żyjemy. Jeszcze... bo chwilami było ciężko. Ostatnio naraz pochorowała się i Lilusia i Maksiu, nie wiedziałam które pierwsze wozić do weta. Do tego wszystkiego ja też się pochorowałam, dopiero wyszłam ze szpitala po operacji. Za to teraz siedzę w domu, to może będzie odrobinę lżej. I więcej czasu. Byle koty nie chorowały, bo wtedy to już kicha...

Ale Harrutek ma się dobrze i z tego się bardzo cieszę. Jest ciągle na lekach, ale jest ładnie ustabilizowany. Mam wetkę, która jest dobrym diagnostą i ona bardzo często przy leczeniu kotów stosuje leki ludzkie. Wie jakie można i chyba ma do tego dobrą rękę, bo naprawdę widzę dużą poprawę u swoich kotów. Harruś na przykład bierze codziennie 3 leki, z tego 2 weterynaryjne (Nefrokrill i DiReNe) i jeden ludzki który kupuję w aptece. Jest to Vivomixx, który pięknie obniżył Harremu mocznik. Jest to co prawda suplement diety, ale przecież dużo preparatów przy leczeniu pnn to suplementy (Azodyl chyba też). Ten Vivomixx zawiera 112 miliardów liofilizowanych, żywych kultur bakterii w jednej kapsułce (przepisałam to z opakowania) i ma za zadanie niszczyć bakterie mocznikowe. Jest łatwy do podawania i Harry bierze go już niemal rok (będzie w grudniu) i naprawdę z Harrutkiem jest bardzo dobrze :ok:

Piszę o tym Vivomixxie, bo nigdzie (nawet na wątkach kotów nerkowych) nie znalazłam żadnej wzmianki, że jakiś kot to zażywa. A u nas się naprawdę pięknie sprawdza.


Zaraz zgram z aparatu jakieś nowe zdjątka Harrusia, to wstawię :D

Re: Harry nie ma w życiu szczęścia... Czy ktoś go pokocha?

PostNapisane: Wto lis 26, 2019 14:47
przez mimbla64
Fajne wieści. :ok:
A ten Vivomixx to na receptę?
Teofil je florę balance, ale ona dość droga jest.
Może będzie taniej podawać ten ludzki?

Re: Harry nie ma w życiu szczęścia... Czy ktoś go pokocha?

PostNapisane: Wto lis 26, 2019 16:10
przez zuzia96
mimbla64 pisze:Fajne wieści. :ok:
A ten Vivomixx to na receptę?
Teofil je florę balance, ale ona dość droga jest.
Może będzie taniej podawać ten ludzki?

Vivomixx kupuje się bez recepty. Tylko trzeba szukać apteki z dobrą ceną, bo jest ona bardzo różna w różnych aptekach. Do tej pory płaciłam ok. 42 zł za opakowanie 10 kapsułek (mnie to starcza na 20 dni, bo Harry dostaje pół kapsułki dziennie). A teraz odkryłam aptekę, gdzie jest cena 33 zł za opak. i ostatnio tam kupowałam.

A właściwie tę aptekę odkryła znajoma kociara, która też ma kotkę nerkową i po mojej rekomendacji zaczęła jej podawać ten preparat. Długo prosiła swoją wetkę czy mogłyby przejść na Vivomixx, ta jej wetka nie znała tego, ciągle nie miała czasu poczytać, a z kotką było coraz gorzej, mocznik windował w górę mimo ciągłego kroplówkowania. W końcu się zgodziła i od sierpnia kicia zaczęła brać Vivomixx. Różnica jest niesamowita, ja tę kotkę widziałam wcześniej, stan jej był fatalny, futerko posklejane, nawet już brana była pod uwagę eutanazja, bo parametry nerkowe tragiczne i nic nie szło w dół. Ale znajomej strasznie było szkoda kici, znalazła taką bidę na ulicy i chciała żeby kicia choć troszkę zaznała ciepła domowego. Teraz kicia gania i wygląda zupełnie inaczej, futerko ma ładne, nie ten kot. I mam nadzieję, że tak będzie jak najdłużej

Re: Harry nie ma w życiu szczęścia... Czy ktoś go pokocha?

PostNapisane: Wto lis 26, 2019 22:48
przez zuzia96
Coś mi się podziało z aparatem fot. i nie mogę zgrać zdjęć :201416

Wstawiam fotki Harrusia, które miałam już zgrane, pochodzą z końca września. Ale chłopaczek nie zmienił się za bardzo, oczyska dalej wielkie i rozbrajające <3


Obrazek

Obrazek

Re: Harry nie ma w życiu szczęścia... Czy ktoś go pokocha?

PostNapisane: Wto lis 26, 2019 23:57
przez MalgWroclaw
Lek zapisałam i zapytam mojego doktora, czy dawać Pralci. Ucałuj Harrutka!

Re: Harry nie ma w życiu szczęścia... Czy ktoś go pokocha?

PostNapisane: Śro lis 27, 2019 7:59
przez Katia K.
Jeżeli chodzi o zdjęcia, to ja zmniejszam w zwykłym Paint'cie systemowym (zmieniam rozmiar do 35%) i takie ładuję przez fotosik. Z fotosika korzystam już ponad 4 lata i zdjęcia nie znikają, w przeciwieństwie do tych wstawionych przez np. zapodaj.
Fajny kocurek z tego Księcia. Trzymam kciuki, żeby jak najdłużej był w pierwszej fazie. Za niekapryszenie przy jedzeniu.

EDIT Nie wiem czy czytałaś, co się u nas stało...

Re: Harry nie ma w życiu szczęścia... Czy ktoś go pokocha?

PostNapisane: Śro lis 27, 2019 23:16
przez zuzia96
MalgWroclaw pisze:Lek zapisałam i zapytam mojego doktora, czy dawać Pralci. Ucałuj Harrutka!

Harruś wycałowany :201461 a on to bardzo lubi (jak nie facet :D )

Małgosiu, pogadaj ze swoim wetem. Chociaż wielu weterynarzy podchodzi sceptycznie do ludzkich leków, boi się, albo ich po prostu nie zna. Tak było z tą wetką mojej znajomej. Nie znała tego, obiecywała jej że poczyta i ciągle nie miała czasu, ale znajoma cisnęła, bo widziała efekty u Harrego. I dzisiaj jest bardzo zadowolona, bo ta jej bida to już nie ten sam kot.

U mnie była też podobna sytuacja z ludzkim lekiem i Maksiem. Maksiu ostatnio często rzygał i zaczęło się to nasilać. Najczęściej zaraz po zjedzeniu wymiotował niestrawionym jedzeniem, ale wtedy jeszcze myślałam, że może je zbyt łapczywie, że może za duże porcje mu daję. Ale bywało już też tak, że rzyganko potrafiło go zbudzić w czasie snu. A czasem wymiotował już samą wodą. I wtedy nasza wetka zaleciła podawać mu ludzki Controloc (nawet miałam w domu, bo sama to kiedyś zażywałam). Kazała podawać 1/2 tabletki (2 mg) na czczo 1 godzinę przed posiłkiem przez 4 tygodnie.
Jesoo, byłam w szoku (tym pozytywnym) bo rzyganie ustąpiło już chyba po drugiej tabletce. No CUD, Maksiu nie rzyga!!! A co się nasprzątałam chałupy, bo Maksiu rzygał tam gdzie stał, najczęściej na puchatym dywanie :smokin: Chociaż często też gonił z przedpokoju na dywan, żeby czasami nie rzygać na zimne płytki :mrgreen: skoro przecież można na ciepłym i miłym :smokin: I zawsze zdążył dolecieć :twisted:

Maksiu(15+ już prawie 16) ma zdiagnozowane 2 nowotwory (w grudniu miną 2 lata od wykrycia i operacji i to jest kolejny cud!) i dość długo brał taki preparat antyrakowy Anticancel. Wetka mówi, że to mogło podrażnić/uszkodzić błony śluzowe żołądka, bo na usg wyszło przewlekłe zapalenie żołądka. I stąd było to rzyganie.

Re: Harry nie ma w życiu szczęścia... Czy ktoś go pokocha?

PostNapisane: Nie gru 01, 2019 16:46
przez zuzia96
Zdjęcia robię telefonem, bo coś mi się podziało z aparatem i wciąż nie mogę zgrać na komputer. A może zapomniałam jak to się robi, bo miałam przerwę w życiu i dawno tego nie robiłam. Ale zawsze przecież zgrywało się automatycznie, ja nie byłam za bardzo do tego potrzebna, jedynie do podłączenia aparatu. Dlatego nic nie rozumiem :cry: muszę skontaktować się z informatykiem, bo jednak z aparatu są lepsze zdjęcia

Harruś ostatnio pokochał parapet, wcześniej za bardzo go nie interesował :wink: Co prawda podsiadał koty na różnych ich ulubionych miejscówkach, ale zwykle długo miejsca nie zagrzał na jednej i szukał następnej. Na razie parapet jest na topie, wykolegował z niego (dziką) Kaję, zobaczymy na jak długo :D

Obrazek

Obrazek

A tutaj niedzielny zimowy poranek, to część stadka :D Harruś na parapecie ma plecy w zygzaki, ale zaręczam, że w realu Harrutek jest w całości, to tylko tak ułożyła się firanka :D
Obrazek

Re: Harry nie ma w życiu szczęścia... Czy ktoś go pokocha?

PostNapisane: Nie gru 08, 2019 17:35
przez zuzia96
Harrutek nostalgiczny :wink:

Obrazek

Obrazek

Obrazek