Też nie wiem czy najgorsze mamy już za sobą. Oby. Ale tak jak piszecie, ludzie zupełnie już nie przestrzegają żadnych zasad, tłoczą się wszędzie, nie noszą maseczek, nie zachowują żadnych odległości nawet w przestrzeniach zamkniętych, tam gdzie są do tego zobowiązani.
Ja noszę maseczkę nawet na ulicy, wszędzie tam gdzie są ludzie i zachowuję odległości, tylko co z tego? Jak w kolejce do kasy w sklepie stoi z tyłu prawie mi na plecach chłopak i kiedy proszę go o zachowanie odległości (czasami już nie wytrzymuję tych cisnących się mi na plecach ludzi) mówi do mnie "a co się pani tak boi?" Mówię mu grzecznie, że jest zobowiązany do zachowania odległości, a on nawet nie ma maseczki. Na co chłopak do mnie, że maseczkę to on ma i na dowód wyjmuje z kieszeni żeby mi pokazać, że ma. Oczywicie nie założył, udowodnił że ma i schował z powrotem do kieszeni.
To jak ma być lepiej? Ech...
Kasiu, Maksiu nie ma jak na razie (odpukać!!!) żadnych problemów onkologicznych

Minęło już 2,5 roku od operacji i diagnozy i oby tak już było zawsze! Ale Maksiu ma nawracające problemy z pęcherzem, ostatnio znowu miał z tym kłopoty, leczenie trwało długo i to w tym najgorszym czasie epidemii.
Uszko Marcelki ładnie się zagoiło, tak teraz panienka wygląda

Tylko że Marcelka nie dość że ma wciąż kłopoty jelitowe, to teraz jeszcze ma problemy z płucami i musi brać steryd wziewny. Na razie przyzwyczajam ją do aerocata, ale idzie nam to opornie
Harruś na szczęście ma się dobrze. Gania, rozrabia, zaczepia koty, na szczęście ma balkon który kocha i starszyzna ma wtedy trochę spokoju od niego. No i leki wciąż bierze.
