I znowu nas 100 lat nie było!!!
W tym najtrudniejszym czasie epidemii strasznie się bałam. Nie o siebie. O koty. To znaczy o siebie bałam się w tym sensie żeby nie zachorować, bo co będzie z kotami. I ten strach w ciężkim czasie był największy. Bo kto poda im leki, prawie wszystkie chore, to koty potrzebujące specjalnej troski. I co będzie z nimi gdyby mnie stało się coś gorszego Myślę że jest to strach każdego z nas kto mieszka sam ze zwierzakami. Nie tak łatwo byłoby prosić kogoś o pomoc, widziałam jak ludzie się bali, bali się nawet tych na kwarantannie, co wcale nie znaczyło że są chorzy. A mieszkając w bloku widać to bardziej.
Ale jakoś przetrwaliśmy to najgorsze Koty miały się dobrze, ich strach nie dotyczył a nawet były zadowolone, bo służba siedziała cały czas w domu. I dogadzała jak mogła
A tak właśnie spędzały społeczną kwarantannę moje koty
Harry niezależnie od sytuacji epidemiologicznej, politycznej czy gospodarczej i tak zawsze kocha balkon
Marcelka półuszka
Kaja dzikuska (teraz już bezzębna)
Maksiu, nasz senior
Lili, kochana beznózia i bezoczka
Misia, wieczne dziecko