pyma pisze:Klatkę po Meloniku, to trzeba porządnie odkazić virkonem i ścianę za klatka też. Może trzeba by małą lampę wsadzić do środka na jakąś godzinkę przynajmniej, tylko wtedy trzeba klatkę szczelnie okryć jakimś kocem.
Kurczę, za późno przeczytałam ten post.
Klatke odkaziłam virkonem, ale lampy nie włączałam. Prawde mówiąc nie wiem nawet gdzie mamy takie mniejsze, które zmieściłyby się do klatki.
Wymieniłam osłonki, łopatkę, przygotowałam kuwetę i miseczki z woda i suchym + legowisko. Ściany za klatką nie myłam.
Pozostała część dzisiejszego, środowego dyżuru:
W szpitaliku Baton wporwadza terror i już w krew mu weszło wylewanie wody i wysypywanie żwirku z kuwety, najlepiej w tę wodę właśnie.
Apetyty u każdego ok - dostali Carny. Farcik zjadł wszyściutko dzisiaj, z wczoraj zostało. Synulox podany. A ponieważ był to mój debiut, który na dodatek zakończył się sukcesem więc śmiem twierdzić, że kociak dobrze znosi nakłucia
Welfon wyjęty. Na jego klatce postawiłam sucha karmę dla niego zgodnie z ustaleniami.
Na tabliczce zmieniłam rozpiskę leków. Przy czym dziś nie podałam lactulose, bo nie znalazłam
Blanka po sterylce ma się bardzo dobrze. Wczorajsze jedzonko zjadła i nie zwróciła.
W kuwetach komplety. Olek ma wywalone na wszystko, ale potwierdzam teze z wczoraj - w klatce je mokre
Przyjechał nowy kociak - Zeus. Trafił do klatki po Melonie.
Na ogólnym sposkój. Bystry z dnia na dzień wraca do normalności. Znów przychodzi sie pomiziać i daje się głaskać. Nie chowa się już, chociaż nadal jego ulubionym miejscem jest daszek chatki na drapaku.
W kuwetach ok, apetyty baaaardzo dopisywałay, ale to może tez dlatego że nie miały suchego. Dosypałam im dzisiaj troszkę, ale to naprawde troszkę.
Zauważyłyście jak Irina i Nadia wypiękniały? Teraz to nareszcie wyglądają jak kotki, a nie kocięta
Bigos jest pełen energii i strasznie ciągnie do kolegów z ogólnego. Od razu opróżnił całą miseczkę jedzonka, w kuwecie komplet ok.
Witek dzisiaj był prawie tak samo napastliwy jak Baton, przy czym nie jest agresywny. No ale strasznie chciał się tulić, trudno było na krok odejść.
To co było umyte w łazience schowałam do kantorka, kosz wystawiłam na ogólny i ułożyłam tam koc.
Pojemnik na żwirek z ogólnego umyłam, suszy się, podobnie jak zabawki, kuweta i łopatka z klatki Melona. Jak pojemnik wyschnie to można wsypac tam żwirek - zostało w kuchni pół worka i można wstawic do Witka, bo ten pyusty pojemnik na żwirek od Witka ustawiłam w kuchni i wsypałam do niego wór żwirku.
Połowa worka poszła do Bigosa.
I tym sposobem rozdzieliłam cały żwirek. Nie ma juz więcej worków.
W szpitaliku i kuchni wymieniłam ręczniki i gabeczki do mycia.
Podłogi pozamiatane i pomyte.
Wstawiłam pranie, jutro będzie do rozwieszenia.