Strona 80 z 109

Re: OTW19-zawsze mogło by być lepiej...

PostNapisane: Nie cze 09, 2019 10:24
przez ametyst55
Witusiu [']

Re: OTW19-zawsze mogło by być lepiej...

PostNapisane: Pon cze 10, 2019 5:38
przez ASK@
Życie plecie się i plecie.
Smutek z radością. Kłopoty z ulgą.

Jestem już pewna, że czarny i gruby co nie jest Budrysem :wink: jest drugim , który z nim był wyłapany. I wykastrowany. Znikł. Od dnia wypuszczenia nie pokazał się na osiedlu. Nie przy mnie. Przeżył bardzo pobyt w Koterii, jazdę i wszelkie zabiegi dookoła siebie. Okazało się, był cały czas w lesie. Tylko trzymał się z dala. Teraz podchodzi na tyle blisko, że widzę jego ucho. Lewe jest nacięte. Uff, tak okropnie się o niego bałam. Brzuszysko ma ogromne. Nawet martwiłam się czy to nie ciężarna kotka. Jest błyszczący i wielki. Przezimował w budce wraz z Burą.
Foty zrobić sobie nie da. Każdy zerk powoduje zryw i zwianie. Trzy razy "z" :mrgreen:

Ale inny brzusiek pokażę.
Ulubiona poza cholery

Agrafcia
Obrazek
Obrazek

Re: OTW19-zawsze mogło by być lepiej...

PostNapisane: Pon cze 10, 2019 7:11
przez meg11
Bezwstydnica :mrgreen:

Re: OTW19-zawsze mogło by być lepiej...

PostNapisane: Pon cze 10, 2019 8:27
przez Alienor
Boska :1luvu:

Re: OTW19-zawsze mogło by być lepiej...

PostNapisane: Pon cze 10, 2019 9:53
przez MonikaMroz
:( Smutno :(

Re: OTW19-zawsze mogło by być lepiej...

PostNapisane: Wto cze 11, 2019 6:30
przez ASK@
MonikaMroz pisze::( Smutno :(

Smutno. Ale pocieszeniem jest, że Wituniek miał cudny dom. Kochający go bardzo. Miał kociego przyjaciela, który odszedł dwa lata temu. Tęsknił bardzo za nim. Ludzie też. "Dobrano" mu kolegę, z którym natentychmiast się zaprzyjaźnił. Teraz on został sam.
Jak Wituniek był u nas, chorował. Zimne lato wtedy było. I bardzo deszczowy początek jesieni.Trafiłdo nas bardzo podupadły na zdrowiu. Potem doszły zębiska. Pani Ola nie wystrachała się jego problemów z paszczą. Czekali na niego długawo. Bo dość poważnie było. Wzięła chłopaka na doleczenie, przekonując mnie ,że jest odpowiedzialna. Bujała się z tym . Opracowała strategię i wiedziała kiedy coś się dzieje. Zaraz pędzili do weta. Wtedy uwierzyłam, że zadba o dzieciaka i nie żałuję. Wituniek doczekał się dwójki maluszków. Rodzina powiększyła się o chłopaków.
Był szczęśliwy bardzo.

Z jego adopcją wiąże się fajna historia. Zgłosiła się po niego Pani Maja. Była warszawianka co wyprowadziła się na Mazury. Przemiła kobietka. Miała dom w odległym miejscu. Bezpieczny. Strasznie fajna i bardzo otwarta. Jej koty wychodziły i taki byłby Wituś. Po przemyśleniach postanowiłam odmówić jednak. Bałam się ,że jako kot niepełnosprawny będzie bardziej narażony na wypadki. Wszak miał ograniczone widzenie.
W między czasie do Agneski wróciła Trusia z adopcji. Starsza kotka , która trafiła do niej po śmierci opiekunki. To też jest temat do opowiadania. U mnie był Daszek. U hanelki Bodzio... U innych inne.
Trunia miała najpiękniejsze w świecie szmaragdowe oczy. Wróciła z domu zwichrowana deczk. Zadziało się w nim nie fajnie. Życie ludziom zdrowie i los poplątało. Na kocie się odbiło. Trunia nie mogła się odnaleźć w DT. Bardzo przeżywała zmianę. Zaproponowałam Agnesce, że jeśli akceptuje warunki u Majki, to pogadam z nią o Trusi. Wiadomo, kot starszy. Problemy behawioralne. Zaraz mogą wystąpić problemy zdrowotne. Ale opowiem co i jak. Zobaczymy. Aga zgodziła się.
Zadzwoniłam. Powiedziałam o swoich wątpliwościach dotyczących Witusia. Ku memu zaskoczeniu, Majka przyznała mi rację. Mówiąc, że miała takie same obiekcje. Uff. Nabrałam powietrza. Zaczęłam nieśmiało
Wiesz Maju, jest taka kotka starsza, po przejściach, wróciła z adopcji...
zanim rozpędziłam się z gadaniem padło
Wezmę. Kiedy mam przyjechać ?
Zatkało mnie. Bardzo się wzruszyłam. Nie obchodziło Majkę nic, tylko to ,że kot jest w potrzebie.
Trusia dostała wspaniały dom na ostatnie dni. Rządziła w nim. Była rozpieszczana i kochana. Jak dopadły ją poważne choroby i starcze przypadłości (często nie fajne), Majka ze spokojem znosiła fanaberie Starszej Damy. Byłyśmy w stałym kontakcie. W 2014 roku , we wrześniu, zadzwoniła i łykając łzy powiedziała, że Trunia odeszła. Spokojnie. We śnie.
Majka to Majka Gałecka. Działa aktywnie na rzecz zwierząt w tak trudnym terenie. Gdzie ma się za nic zwierzęta. Prowadzi DT. Jest azylem dla zwierząt chorych, starych, nie adopcyjnych. Pełno jej na fb. Napisała pomocowy katalog/post dla osób szukających zaginione zwierzaki. Zawarła w nim wszystkie ważne działania jakie trzeba podjąć by kota odszukać. Żyje on już własnym życiem!
Jestem dumna okropnie ,że ją poznałam. Do dziś wzrusza mnie to ,że nie pytając o nic, wyraziła chęć dania domu niemłodej już kotce. Bo Trusia w dniu adopcji miała dwucyfrową liczbę latek. Nikt nie wiedział dokładnie ile. Była najstarszą i ukochaną kotką Pani Aldony. Której życie też jest tematem do snucia opowieści.
Dzięki Witusiowi Trunia znalazła ostatnią przystań.
Z Witusiem wiąże się i inna historia. Okazało się ,że Ola jest siostrzenicą p. Ani ,co zaadoptowała od nas Ignasia. Będąc u nas mocno Witunia wygłaskiwała. Ale to Ignaś skradł jej serce. Gdy zobaczyła go u Oli na parapetówce , wyściskała siostrzenicę i kota. I zaraz po tym do mnie obie zadzwoniły.
Jeden kot. A tyle zdarzeń.

Witusiek u nas
Obrazek

Z Żuniem (*)
Obrazek

Wituś bardzo się Żuniem opiekował. Gdzie był mały tam był i on. Mam nadzieję, ze jeśli Niebo istnieje to głównie zwierzęta mają prawo do niego trafić. Mam nadzieję, że chłopaki się spotkają i rozpoznają.
Obrazek

Re: OTW19-zawsze mogło by być lepiej...

PostNapisane: Wto cze 11, 2019 17:28
przez ASK@
Łzę obetarłam z ócz moich. :placz:
Pusto ci u nas jak cholera.
Skwar wypłasza?

Wróciłam od kotów. Żar z nieba się leje. Tylko muchi aktywne.
Pilnowała mnie znowu pani co to kiedyś gałązki zbierała. Dziś dopieszczała bukiet z chwastów. I stopki swoje przed kamykami broniła. Co i raz je wytrzepując z klapeczków japoneczkami zwanych. Gdy weszłam do ogródka zza winkla bloku wyglądała. Bond normalnie. Pomachałam jej rączką by wiedziała, że widzę.

Re: OTW19-zawsze mogło by być lepiej...

PostNapisane: Wto cze 11, 2019 17:35
przez ametyst55
Piękna opowieść i losy kotów :1luvu:

Wszędzie gorąco :evil: , jak sobie pomyślę , że mam drałować z kontenerkiem i kotem do weta to już mnie osłabia.

Re: OTW19-zawsze mogło by być lepiej...

PostNapisane: Wto cze 11, 2019 18:51
przez Marzenia11
Mi sił brakuje, wszelkich, ale czytam dla relaksu umysłu.

Re: OTW19-zawsze mogło by być lepiej...

PostNapisane: Śro cze 12, 2019 7:11
przez ASK@
Skwar leje się z nieba już o 5 rano. Wyszłam jakoś tak kilka minut po. Zajmuje jednak dużo czasu noszenie i uzupełnianie wody w miskach. Stanie i pilnowanie kiedy koty zjadły by wszystko ogarnąć. Umyć. By muchy pożywki nie miały. Kotów nie zaskoczyłam. Były. Nawet Kocurek zjawił się popiskując cicho. Zostawiłam mu przysmaki różne i odeszłam. By nie straszył się. Poza tym w tych krzewiskach gdzie siedzi komary mają bal. A ja jestem daniem głównym. Ludzie prawie nago chodzą ja zaś w polarze cycki chronię przed żraczami ludzkiej krwi łaknących. Oni w klapeczkach ja w trampach za kostki. Tam najbardziej żrą. Do tego mam zwiewną sukienusię w trzech kolorach. W tym róż typu bobo. Bawełniana jest. Dobra bo pot wchłania.
Zanim towarzystwo obeszłam była prawie szósta. A w domu też obowiązki czekają. Promocyjnie pranie wstawiłam. Bo zaraz ciśnienie może spadnie. Susza daje o sobie znać i w kranach. Wczoraj Janusz ciałka sobie nie obmył wieczorkiem. Film oglądał. Jak wszyscy. A po filmie ciśnienia w rurach brak było. Każdy się stokiwał. Na 4 piętrro woda nie doszła. Rano mogło być podobnie. A nie każdy o szóstej jest już mocno zarobiony. Oczki ludzie otwierają dopiero.Wyrobiłam się. Uff.
Uliś przy upale nie odstępuje od ciepłego Conva. Druga strzykawa, już ostygnięta, mniej mu pasi. Ale włazi.
Kolejny dzionek patelniany się zapowiada.

Re: OTW19-zawsze mogło by być lepiej...

PostNapisane: Śro cze 12, 2019 9:16
przez MalgWroclaw
Oj, ciekawe, co by ludzie powiedzieli, jakby nas zobaczyli razem
:kotek:
bo ja w kurtce, zapiętej pod szyję, spodnie, buty całe (to za dużo powiedziane, bo są dziurawe, ale ich korzenie to tzw. półbuty) i kaptur na głowie, szczelnie zawiązany pod szyją. Wiadro w ręce.

Re: OTW19-zawsze mogło by być lepiej...

PostNapisane: Śro cze 12, 2019 10:33
przez ASK@
Dwa dziwolągi by były.
też noszę wiaderko z wodą. Lub butelkę. Choć teraz jak lato to wiaderko tacham. Nie mam źródła wody w pobliżu niektórych stanowisk. A tam, okazuje się, że trzeba dolać. Miski przepłukać by muchy nie miały pożywki. Jesli trzeba to wywędrować do studni i donieść ptakom. A w czymś trzeba. Kilka spacerków wychodzi.

Re: OTW19-zawsze mogło by być lepiej...

PostNapisane: Czw cze 13, 2019 9:03
przez ASK@
Marzenia11 pisze:Mi sił brakuje, wszelkich, ale czytam dla relaksu umysłu.

Widać jest takich wielu.
Zagląda, czyta i nawet nie skrobnie lajka. Mam wrażenie już długi czas , że piszę dla samej siebie. Jakby nas nie było. Jestem zmęczona bardzo, może dlatego taki ton mi się narzucił. Każdą wolną chwilę zasypiam. Ale to nie pomaga. Głowa i kręgosłup dokuczają. Odczuwam latka jednak. Najlepiej się czuję wczesnym rańcem. Spać nie mogę więc tyłek podnoszę, obrabiam dom i lecę w plener z garami. Jeszcze jest w miarę chłodno, cicho, muchy śpią... Tylko ja, koty, ptaki na niebie i przyroda. Jeszcze mam chęć. Tylko że po powrocie misat głowę do poduszki przyłożyć wsadzam ją pod prysznic.
W poniedziałek zasłabłem w pracy. Rabanu się narobiło wiele. Strachu też.
Upał, zmęczenie...wiecznie coś.

Każdy oglądał Avatar. Jest tam taka scena, gdzie jedno do drugiego mówi widzę cię.
Bardzo mnie ta chwila poruszyła. Niby drobnostka ale jakże ważna.
Jak wiele mówi!

Myślę niekiedy, czy w ogóle warto coś skrobać? Dzielić się przemyśleniami, troskami, radością , widzeniem świata ...
Może powinnam zakończyć wątek i dać sobie spokój. Nic nowego nie wnoszę. Nic się nie dzieje.
Jestem ja i ... ja i ... czasem ktoś.
Brakuje mi tego sygnału widzę cię.

Wybaczcie, nie za wesoły mam nastrój.
Żebrząco to wygląda :roll:

Re: OTW19-zawsze mogło by być lepiej...

PostNapisane: Czw cze 13, 2019 9:11
przez MonikaMroz
Ja Cię widzę i czytam <3
I cieszę sie w sercu z każego sukcesu adopcyjnego i płaczę gdy piszesz o kotkach za TM.
Jakoś tak życie sie gmatwa... Kazdemu.
Zadzwonili własnie do mnie ze po dwoch latach czekania zakwalifikowałam sie do zabiegu czyszczenia zatok.
Teraz nie mogę iść jak na złość bo mój mąż choruje na cos czego lekarze nie umieją zdiagnozować. Jestem ledwo chodzącym wrakiem człowieka.
Dodatkowo wczoraj koleżanka z córką miały okropny wypadek. Jej nie uratowałi a 14latka walczy o życie.

Ale czytam Asiu zawsze... :1luvu: i podziwiam :ok:

Re: OTW19-zawsze mogło by być lepiej...

PostNapisane: Czw cze 13, 2019 9:16
przez Alienor
Widzę Cię, Asiu. I podziwiam. U mnie kończy się na wodzie dla jeży/kotów/ptaków w 3 miejscach. Na szczęscie u mnie póki co są karmicielki i pomoc im nie potrzebna. Czy jak się wykruszą przejmę ich obowiązki? Nie wiem, wątpię mocno. Bo noszenie cięższych rzeczy niestety jest mi niedostępne. Karmą + wodą przekroczyłabym mój dopuszczalny udźwig. :( A nie piszę, bo życie troszku daje w kosć i odczuwam ciągle zmęczenie, więc na nastrój też to się rzuca.