OTW19-zawsze mogło by być lepiej...

[meg11]

Spadłam za piecyk.

Wątkowo. Już dopisałam wyjaśnienie. Pomyślunek blondynki

Wyobrażnię mam dość bogatą zaczęłam się zastanawiać gdzieś Ty piec dorwała w bloku i to w dodatku w maju i po jaką cholerę za niego lazłaś i jak żeś tam wlazła

[ASK@]

Wróciłam z obchodu. Mimo wczesnej godziny wszystkie koty były.
Jest teraz pięknie. Spokojnie i ciepło. Bzowe kwiaty umierają. Wczoraj końce ukraszone były jeszcze kolorem. Dziś już brąz panuje na kiściach. Smutne. I piękne. Jak z nami. Tylko wolniej idzie zmiana jaka w nas następuje. Kiedyś stałam w tym samym miejscu i patrzyłam na młode zawiązki co walczyły o przetrwanie. Teraz to dorosłe, dojrzałe drzewa. Wyższe ode mnie. Upływ czasu widać w takich szczegółach. Które zmieniają się niepostrzeżenie. Co dzień patrzę na nie i raz na jakiś czas dociera do mnie ,że już nie jest tak samo.

[Alienor]

Do mnie upływ czasu najbardziej dochodzi jak ktoś o wiek zwierzyńca/ile u mnie siedzą pyta. No i jak znienacka trafię na zdjęcia z wyjazdów i jest "moment, to ja tak długo już się w to bawię?"
U mnie bzy wycięli pod blokiem - zasłaniały widok tym z parteru. Tylko zamiast ściąć do wysokości podłogi (czyli circa 1 - 1,20) to tuż przy ziemi powycinali.

[MalgWroclaw]

U mnie bzy wycięli pod blokiem - zasłaniały widok tym z parteru. Tylko zamiast ściąć do wysokości podłogi (czyli circa 1 - 1,20) to tuż przy ziemi powycinali.

Ciekawe na co widok. Mojej znajomej kazali zlikwidować krzaki, bo durni wolą gapić się na kontenery ze śmieciami, przepełnione najczęściej. Ludzie są beznadziejni.

[Alienor]

Widok na duży trawnik i blok kawałek dalej. W sumie bardziej im światło zasłaniały, bo sięgały wysoko do połowy okien. Nadal mi szkoda - zwłaszcza że mogły się w nich chronić jeże, zające (na gościnnych występach ) i koty wolnożyjące.

[MalgWroclaw]

To niech im tak słońce świeci w okna, żeby mieli dość

[Alienor]

To niech im tak słońce świeci w okna, żeby mieli dość

Okna są na południe - słońce zaczyna operować od circa 2-3h po wschodzie słońca a przestaje jakieś 2h przed zachodem więc na pewno mają słońca pod dostatkiem .

[MalgWroclaw]

Też mam słońca pod dostatkiem, drzewa nie zasłaniają, bo mieszkam wysoko. Ale słońce jest dobre. Są plamy i można się wygrzewać.
Mam nadzieję, że macie się dobrze.

[ASK@]

Jestem zmęczona. Ale to już permanentny stan.
Nie dospana. To też normalne. Jeśli można to tak nazwać.

U nas przepiękne, wieloletnie żywopłoty wycięto na wyraźne życzenie mieszkających na parterze. Mamy w blokach niski parter, na poziomie ziemi. Blisko przebiegają chodniki. Są wejścia do klatek. Świat chcieli zobaczyć. Zasadzono w to miejsce wypierdki, które nie przyjęły się jakoś specjalnie. Rozdeptane przez ludzi, nie podlewane bo woda oszczędzana i takie tam. Teraz ci sami luzie mordki piłują, że im przechodnie głowy w okna wsadzają. Bo tak jest. Wielu odruchowo gapi się w nie widząc co i jak w środku się dzieje. Co niektórzy nawet zaglądają ukradkiem. Co widziałam osobiście. Nasza osiedlowa "zakonnica" ma we krwi łypanie. Wysokie i gęste krzaluny , te stare, nie pozwalały na przejście ciekawskich. Były też siedliskiem drobnego ptactwa. Schronem zimą i latem. Taki krzewostan żył prawdziwie. Ale ludziom wszystko zawadza. Od drzew wysokich, traw nie skoszonych do ptaków, kotów, dzieci... Aby auto pod klatką postawić i mieć spokój. No, nie całkiem. Bo dobrze wiedzieć co inni robią i plotkować, plotkować...
Sami chcieli widzieć ale przeliczyli się. Nie pomysleli, że będą jak na widelcu.
Szkoda tych pięknych drzew i krzewów jakie zostały przetrzebione. Wyciąć jest łatwo. Odrastają latami. Jeśli się to im uda. Boe nie tylko aura nie pomaga. Ale i lepkie ręce. Wieczorem jest nowy nasad. Z rana tylko dołki zostają. Komuś na działkę się przydaje. Dzieciom w ogródki. Niczyje wszak jest! Ano, może być jego.

[Alienor]

Łączę się w bólu jeśli chodzi o niewyspanie i zmęczenie. Jak jeszcze jest wysokie ciśnienie i słońce, to łatwiej funkcjonować, ale u nas szaro buro i ponuro...

[ASK@]

Tak Ruda i Krówka co dzień mnie witają.
Albo siedzą pod autami gdy pada. Mając widok na drwi klatki schodowej.
Albo, gdy jest ciepło, czekają usadzając doopki na ławeczce. Która stoi między forsycjami.


Potem prowadzą mnie na "stołówkę" co i raz sprawdzając czy idę za nimi.
A popędzaniom końca nie ma


Obie mają ponad 12 lat.

[MalgWroclaw]

U mnie dziś nikogo nie było. Lunęło dopiero, jak wróciłam do domu, w nocy też chyba padało, w każdym razie miski zalane wczorajszym deszczem, przynajmniej porządnie dały się umyć.

[mimbla64]

Śliczne koteczki. Jak pięknie ogonki splecione.

[ASK@]

Śliczne koteczki. Jak pięknie ogonki splecione.

One bardzo się kochają. Tulą, ocierają, płaczą za sobą gdy jakieś znika z oczu. Były jeszcze dwa chłopaki w tej grupie. Noski. Całą czwórka zawsze razem. Odeszły w ciągu roku na mocznicę.
Po ich śmierci jeszcze bardziej się zbliżyły. Choć Ruda to szwendaczka i czasem łazi gdzieś sobie. A Krówcia jej szuka. My też.
Chyba opisywałam już poniższą sytuacją.
Ale raz jeszcze naskrobię.

Kiedyś spotkałam Krówcię w dziwnym miejscu. Na tyłach jednego bloku. Przypadkiem ją wypatrzyłam. Nie czekały rano i zaniepokoiłam się. Szukając zastałam ją wciśniętą w róg dużego okna od pralni. Zawołałam. Wypytałam o siostrunię. Dałam jeść. Była niespokojna. Ciągle rozglądała się na boki. Dreptała niespokojnie. Wracała do wykusza. Złożyłam to na karb nowego miejsca w jakim dostała żarcie. Na drugi dzień gdy ich nie było znowu poszłam na tyły bloku. Króweńka była. Przyklejona znowu do szyby. Podbiegła z miaukiem. By nie drażnić ludzi dałam jej jeść w krzalunach obok rosnących. Ale ona wzgardziła. Skubnęła tylko i niespokojnie kręciła się. Gdy odchodziłam biegła za mną z jojczeniem. Gdy wracałam, uciekała ku oknu. Olśniło mnie. Poszłam za nią. Odwracała się i sprawdzała czy lezę. Coś tam memłała pod nosem. Stanęła przy oknie i nie spuszczała oka ze mnie. Ożywiła się gdy zaczęłam zaglądać przez szybę. Dostała pałera.. Podbiegła do ostatniego w szeregu okna i stała drąc się. A za oknem, drapiąc w szybę stała ... Ruda. Wlazła do środka przez uchylone okno, ktoś potem zamknął je, a ta została. Trzy dni jej szukałyśmy. A ona siedziała w tej piwnicy. Innego niż zwykle bloku. Bo ma swoje ulubione. Krówcia dulczyła po drugiej stronie i cierpiała. Nie opuściła koleżanki. Wolała nie jeść. Próbowała dać mi już wcześniej do zrozumienia co i jak. Tylko ja nie gramotna byłam. Poleciałam do znajomej mieszkającej w tym budynku. Ona wzięła klucze od innej. Wypuściła małą. Jak one się witały. Jak gadały. Jak odeszły "w dal" oparte barkami o siebie. Sytuacja filmowa. Ale prawdziwa.

[tabo10]

Niesamowite! Piękna przyjaźń i jaka kocia mądrość!!!