Jakby ktoś pytał
to jesteśmy
Malce skończyły antybiotyk i Fosprenil. Zostały odrobaczone.
Straszne wiercipięty z nich są. Tłuką się okrutnie aż drżą ściany. Pierniczek do tego drze ryja na całą chałupę. Pod drzwimi wtedy urzęduje Cekinek. Nie wiem czy ku obronie czy by wpitolić od siebie stawia się.
Mała to nakrętka , która wlezie wszędzie. Cudaczek taki cudny. Mruczak i gaduła. Specjalista od wywalania brzucha i "mądrych" min. Tylko kombinuje co by tutaj zrobić, zmajstrować , wejść. W kuwetce przysiada delikatnie i ostrożnie. Zakopuje pazurkiem. Ma fajną okrągłą główkę i oczy o ton ciemniejsze od brata. Jest drobna. Bardzo odważna. Całą czarna.
Precelek jest ostrożniejszy. Ale i on rozruszał się. Kocha głaskanko. Wypinanie dupki. Nadstawianie ryjka. Najbardziej lubi wtulić się w rękę uszkiem. Urobek zakopuje jak zawodowy górnik. Żwirek jest wszędzie. Czuć go już wagowo w ręku. Strasznie jojczy gdy się go tuli. Pysiolek ma wydłużony. O jasnych, pienych oczach. Kilka białych włoskó na szyjce ku ozdobie dostał.
Wczoraj, podczas ogarniania ich pokoju, pozwoliłam im polatać po przedpokoju. Ależ było uciechy. Skoki, fikołki, rzuty i ataki, taneczne skoki i puszenie się. Zamknięta brać tarabaniła się okrutnie podejmując próby dołączenia. Na powrót zamknięte poszły umordowane spać.
Reszta , po rozwarciu wierzej, wypadła jak z procy. Jakie miny robił każdy kot gdy wywąchiwał zapach tego goowna co się przypętało. Miałąm ubaw co nie miara. Cekin warkoli. Agrafka też. Każdy na innym tonie. Żwirek przy wyraźniejszym zapachu ...zwiał. Obcy może spod podłogi atak przeprowadzić wszak. Ulisiek siedział na drapaku i go obwąchiwał. Tam to to też wpełzło. Wszystkie zerkały na mnie z pretensjami.
Swoją drogą wieczorem śladu nie było po moim heroicznym zajęciu.
swoją drogą sama sobie dołek wykopałam. Gówniarze raz wypuszczone mają pretensję o zamknięcie. Mnie nie uciekają między nogami. Januszowi i owszem. Pierniczek przoduje. Prędkość światła to mało. Ona je przekracza siejąc popłoch i jeżąc włos na grzbietach utowarzyszy. Wie, że może być złapana. Więc unika nas jak ognia i wody. Jak kataklizmu.
Precelek jeno nos wystawia. Na drewnianych łapkach przekraczając próg. Na nasz widok dostaje kopa i podejmuje próby rozwinięcia prędkości.
Kochają okno. Lubią na nim siedzieć.
Nawet nie wiecie jaką radość sprawia mi to, że koty wszystkie tak się cieszą z tego marnego namiastka balkonu.
Są cudne. Kopie Emek. Nawet urodowo. Strasznie się o nie boję.