OTW19-zawsze mogło by być lepiej...

[kwiryna]

Agrafka

[ASK@]

Agrafka

Oj, tak. Należą się wszystkie serduszka świata. I wszystkie cholerowanie
Dziś ma łaskawy dzień. Prosi się o głaskanie i tulanki burcząc zalotnie. Wskakuje , siada obok, grucha i ... wylizuje ręce i twarz. Nie znoszę tego ona uwielbia. Nie ma co się bronić. Nie przestanie dopóki tego nie zrobi. Nie dopuści.
Albo oparta o nogę chodzi tak wraz ze mną. Ciągle podburkując śpiewnie. Ma takie śmieszne grucholenie wtedy.
A mruczy przy tym okrutnie.

[mimbla64]

Zdjęcia Cekinka dodane do albumu:
https://photos.app.goo.gl/GSdxLvrH3rV2Cugh9

I jeszcze kilka zdjęć Synusia.

[ametyst55]

Cudny

[MalgWroclaw]

Takiemu, co zwierzętom zabiera wodę, żeby grządki podlać, chętnie wylałabym tę wodę na łeb. Najlepiej już po ptasiej wizycie, brudną, może by go to otrzeźwiło

[ASK@]

Tak, Cekinek jest cudny. Janusz nazywa go Synuś.
To takie połączenie niesfornego dzieciaka z ograniczonym lizusem.
Jest łobuzem ale w uroczy sposób.
Wlezie wszędzie. Zobaczyć też musi wszystko. Na siatkach w oknach wisi jak nietoperek. Kocha reszteczki co się przykleiły do kuchenki. Poświęca wiele czasu by je wygrzebać, oderwać, odkleić. Potem bawi się nimi między palnikami. Dzięki temu kuchenka jest zawsze myta. Nawet ja to robię, choć wolę brudną Nie znoszę jej szorować Ale strach o zgrillowanie się gadziny jest większy. Synusiowi czasem załącza się wspomnienie wolnościowe. Wtedy skacze na klamkę i jojczy ku łąkom szerokim. Umie sobie drzwi otwierać więc przyszły dom musi być uważny. Szlag mnie też trafia na jego wybredny apetyt. Nie je wszystkiego. Woli suche niż mokre.

Jest lizuzem ale nie nachalnym.
To nie jest typ kolankowca czy narączkowca. Wszelkie umizgi przyjmuje z obrzydzeniem. Choć daje się wycałować. Potem myje się aż zliże ten zapach obleśny nasz. Jednak jak ma napad miziania, to chodzi w około ludzia, drepcze jak tancerka, wygina się, wdzięczy, mruczy, gada i ociera. Musi być już i teraz. Kiedy on chce. Musisz głaskać wypięty tyłeczek. Podziwiać taneczny krok. Zagadywać pieszczotliwie. Dawać buziaki wyciągającemu się ku nam pysiowi. I jak się już rozochoci człek jest niespodziewany ... koniec. Zostajemy z uniesioną ręką, dziubkiem na ustach ... i patrzą nasze oczy zaskoczone za odchodzącym ku swoim sprawom ogonkiem.

[ASK@]

Takiemu, co zwierzętom zabiera wodę, żeby grządki podlać, chętnie wylałabym tę wodę na łeb. Najlepiej już po ptasiej wizycie, brudną, może by go to otrzeźwiło

Dla nie wiedzących jest to odpowiedź do wpisu mego na wątku Pralci

U mnie w te upały koty pod blokowe i mieszkaniowe mało jedzą. Martwi mnie to.
Nawet ptaki nie są tak agresywne podczas karmienia.
Za to muszki są wszędzie. I osy co straszą futra gdy te przy miskach są.
Jakiś dupek stale wylewa wodę z misek ptasich. Chodzą tam jeże, psy i nasze koty.
Jeden pan, samoistny król ogródków, wykorzystuje "naszą wodę" by swoje ugory podlać. Nie chce mu się łazić do studni i nosić.

....

[ASK@]

Agrafcia poszła po raz kolejny w świat. Czy znajdzie konesera? W dobie maluszków? Zwykły czarny, krzywo łapy i pełno brzuszny kot?
Kciuki poproszę.

Jestem zmęczona. Ogarnęłam chatę i kuwety. Ślimaczym tempem.
Od kilku weekendów łapię. W dni powszednie robię to w kratkę. Zależy jak się przed pracą wyrabiam. A i kręgosłup nie pozwala łapki nosić radośnie i co dzień. Boli. A błędnik szaleje gdy ciężary podnoszę.
Niestety, wędrówki są bez powodzenia. Koty nowe , zbyt wystraszone, pojawiają się bardzo nieregularnie.

Doczytałam dopiero o wielkiej obniżce drapaków w zooplusie. Przy zamawianiu saszetek felixa.
Bardzo dziękuję raz jeszcze za pomoc darczyńcy
Fajna promocja. Mam jedno marzenie ale... jeszcze za mała obniżka. Poza tym to moje marzenie nie kotów

[Alienor]

Za TEN telefon dla Agrafki i za sukcesy łapankowe

[MalgWroclaw]

Trzymamy za spokojny dzień i żeby się dały połapać, te, które powinny.

[ASK@]

Trzymamy za spokojny dzień i żeby się dały połapać, te, które powinny.

Nie ma jej. Bo jedna to na pewno kotka. Kręci się między blokami.
Dziś też byłam naszykowana . Nie przyszła.
W lesie mogę łapać tylko po południu. I gdy Janusz jest. A z tym różnie bywa. Nie doniosę łapki. Za daleko. Raz spróbowałam i myślałam, że kręgosłup wypluję. Poza tym od razu złapany kot winien jechać do weta. Nie mam możliwości przetrzymania go w domu. Więc Janusz i jego prawko jest mocno potrzebne. A Jasny i Pingwin w lesie nie zawsze się zjawia. Wczoraj były. Tylko niedziela i TZ brak pokrzyżowało plany.

Dziś chłodno. Jednak dziady fruwające żrą jakby im pasiła taka pogoda. Zdecydowanie mniej futra jedzą. W domu i na podwórku.
Ziemia spalona na popiół. Skoszona trawa od razu zrobiła się żółta. Szkoda ,że to zrobili. Ochrona gleby i drobnicy w niej żyjącej powinna być ważniejsza. Na pewno było wilgotniej gdy trawa szumiała na wietrze. Mnie nie zawadzała jej wielkość. Nie wiem w czym innym zawadzała. Jak mają estetykę na wysokim poziomie to nie powinni papierków po gumie czy cukierkach wyrzucać po odwinięciu na chodnik. O chusteczkach zmilczę.

[MalgWroclaw]

... i o butelkach.
Ziemia spalona to, jak widać, miły widok. I koszenie do ostatniego źdźbła miłe sercu jak wrzask i obśmiewanie trzynastolatko, która stoi pod Sejmem. I głupota, jak napadanie RPO.

[ASK@]

Pisałam wam o kocie z niedowładem tyłu. Niestety, przemieścił się i nie mogę go zlokalizować. Moje zaiteresowanie wystraszyło go bardzo i wymiotło z kryjówki. Strach pomyśleć co od człowieka ucierpiał. Mam żal do siebie. Choć wiem ,że wpływu na to nie mam. Wydawało by się ,że pełna miska i dobra meta, zatrzymają go na miejscu. To ,że o nim nie piszę nie oznacza, że nie szukam. Szukam. Mam nadzieję, że znajdę. że to czarne ekstra płochliwe, co przychodzi pod blok, to on cudnie wyleczony.
By mieć czyste sumienie zostawiam pod jego balkonem miskę z jedzeniem. Raniutko, o piątej wkradam się i wpycham głęboko pod podłogę. Wieczorem wszystko sprzątam. Choć nie ma co bo jest wylizane. On czy nie on, coś dojada. W krzakach jest postawiona też woda. Widziałąm jak ptaki i jeże siorbały. Schowana butelka z nią w gęstwinie też jest. By dolać i gar umyć. Talerzyki wymieniam jeśli doszorować trudno. Nie chcę by muchy się kręciły. Nic z chodnika nie widać. Lokal jest pustostanem. I co? Ktoś od kilku dni systematycznie zabiera talerze. Wczołguje się pod balkon, wydłubuje spodek i wynosi. By było fajniej znika tylko skorupa, jedzenie jest wywalane. Muszę je zbierać bo wszystko co lata zbiega się. Wylewana też jest woda. Zabierana butelka. Obok walające się puszki i inne śmieci nie zawadzają. Mimo, że łatwo dostępne, nie są zbierane. Ten ktoś woli ekstremalny sport czyli robienie z siebie naleśnika podczas wpełzania. Woli przeszukać krzaki, przeczyścić chaszczory. Miska z wodą i karmą mu zawadza. Wybiórczy czyściciel mie się trafił.

[Alienor]

Zachwyca mnie fakt, że u mnie przynajmniej misek z wodą nie opróżniają ludzie na ziemię, do ogródka czy jak. Bo widzę jak ptaki przysiadają i piją, czasem nocą jeż tupta wyraźnie do wodopoju. Choć też trawniki pogolone a jedzenie zwierzakowe przeszkadza - w odróżnieniu od woreczków i innych śmieci walających się nieraz całkiem blisko koszy...
za ucapienie tych na które polujesz

[Szalony Kot]

A na jakim talerzu wykładasz? Może oni zastawę kompletują