Stomachari pisze:ASK@ pisze:Sporo ich przybyło. Mam coraz większą pewność, że ktoś z rozmysłem wywala nam koty. Za dużo ich.
Może tak być. Ale może być też tak jak u mnie: micha cały czas w tym samym miejscu nęci coraz więcej kotów. Czy przekazują sobie informacje umyślnie, czy tylko jedne bacznie obserwują te przychodzące i same się odważają, a może po prostu zapach, jaki zostawiają koty na tej samej ścieżce do żarcia wabi w końcu inne - tak czy owak na próbę przychodzą nowe. Jak im się spodoba zostają, jak nie odchodzą, nie dawszy szansy na złapanie.
Niby tak ale u mnie od lat nie było takiego "naboru". Pojedyncze sztuki i owszem wędrowały. Z reguły zostawały jeśli przeżyły. Bo jedzenia dostatek. Jest gdzie tyłek schować. Wyrzucone, zagubione, naszłe... Okolica została wycięta przeze mnie. I cały czas to było robione. Co nie oznacza, że jednak coś się nie przemyci. Ale pojawiają się teraz całe komplety kotów w jednym wieku. Jakby miot zmaterializował się. Po prostu nie wierzę, że na przestrzeni dwóch lat taka ilość sobie przywędrowała sama z siebie. Wyznacznikiem zawsze było żarło. To znaczy jego znikająca ilość. W tej chwili, co pisałam, jest tego pożerane bardzo wiele. I nie przez jeże. One robią taki kipisz, że nie ma szans na to by nie poznać ich bytności. Od czasu do czasu przypadkiem zauważę nowe zwierzę. Tyle mojego.
Cekinek. Cekinek doskonale się odnajduje w domu. Doskonale dogaduje się z kotami. Nie daje sobie w kaszę dmuchać. Do ludzi różnie bo na razie szuka swgo rytmu. Bo rytm wyznaczają mu jaja. Które są nie pozorne ale z dumą noszone. Mimo małości mają wpływ na rozumek Cekinka. Na jego głos także. Jak tylko zapada zmrok, czy otwarte są okna wychodzi z nego Koralgol. Drze ryja, biega po parapetach, podejmuje próby przeciśnięcia się przez szpary, pilnuje drzwi... I śpiewa, śpiewa, śpiewa... Apetyt różnie. Gustuje w badziewiu. Co mnie martwi. Powoli pracujemy nad zmianą przyzwyczajeń. Jako jedyny korzysta z kuwetki z drewnem. Nie ma problemu czy jest kryta, z otworem u góry czy "normalna". Doskonale sobie radzi. Umie też spacerować po blatach. Stół i przesiadywanie na nim nie jest mu obce również. Śpi na posłankach z kołami do góry. Kocha myszkami się bawić. Wie co to drapak. Szczególnie słupki mu pasują. Jest bardzo fajnym kotem. Po kastracji będzie jeszcze fajniejszy. Ale wpierw szczepienia załatwiamy. I uszy leczymy. Wisienką na kocim grzbiecie był znaleziony kleszcz. Przemycił się i odżywiony dobrze upasły, wpadł dopiero w łapki.