Jak zwykle z poślizgiem
dziękujemy Cioci Ani za paczkę dla Cekinia
Spożywa z przyjemnością dzieląc się z drugim zdechlaczkiem Ulisiem
Fotka słaba. Główny odbiorca był wyjątkowo aktywny podczas inspekcji.
Samopoczucie jakie Małgosiu? Nie wiem. Lepsze, bo szybko znalazłam dokument potrzebny mi do rezonansu w tygodniu. Lepsey bom sobie przypomniała ,że by to dzieło dokonać, mam zrobić kreatyninę. Więc mam czas. Jutro rano polecę.
Gorsze. Bo wyjęłam ostatnią paczkę nerek. Jak nie przywiozą zaraz, już jutro, to doopa. Znaczy się, mają puszki, ale nie chcą tego jeść.
Gorsze bom dziś poszła na kotłownię. Sprawdzić czy są ruszone miski z suchym. Woda wypita. Ślady spania w nowych miejscach. Czy Czekolad bytuje w bunkrze po bezdomnym. Tym kulturalnym co był. I mnie szlag trafił. Obsrane wszystko. Miski pod schodami ustawione nie ruszone. Bo szczają obok nich. Przestawiłam pojemniki z posłaniami pod bunkier i co? Każdy został potraktowany jak kuweta. Walnięte każde odchody i nawet...papier toaletowy też. Kultura używa go. Wszystko wywaliłam. Spięłam się z jednym co to oczka otworzył. Bom cegły wywalała by dziurę odsłonić. Policją mnie straszył. Bom weszła nielegalnie do jego domu. On ma pozwolenie właściciela a ja jestem złodziejką. On nigdzie nie sra. Nigdzie. Ja to sobie wymyślam. On koty kocha. I wcale nie zdewastował domków kocich. Bo on je kocha. I wcale nie zarzucił gruzem wejścia pod ziemię. A te puste pojemniki to nie jego. Miałam dzwonić na tą policję celem konfrontacji. Ale... spieprzyłam. "Młodszy" podniósł się zapijaczony mocno. A ja przypomniałam sobie, że wedle wiedzy AnkiMojej on jest oskarżony o udział w zabójstwie. I jest agresywny po alkoholu. Więc godnie spierdoliłam. Policja? Przekierowali mnie ale nikt nie odebrał. Czyli normalka.