maczkowa pisze:Asia, co u Was?
Maczkowej bardzo dziękujemy za zestaw podwójny Convy
Jesteśmy domem convą płynącym
i idzie u nas jak rzeka.
Co u nas?
Małą 40,4. Szlag. Wydawało się ,że już temperatury mamy za sobą. Ale wygląda to na drugi rzut. Co bywa w kalici. Dobrze,że kolejny antybiotyk wszedł. Niestety, wenflon rankiem okazał się bezużyteczny. Podałam jej kroplówkę pod skórnie. Janusz ją trzymał. Ona ma w sobie gen nietoperka i kobry i diabła tasmańskiego. Dobrze ,że ma refleks. Janusz ją trzymał ale facet za delikatny jest. Klął jak szewc, spocił się i mnie wqrwił. Ale udało się wkropić, zrobić zastrzyki dwa i wysmarować pysk Balsamem Szostakowskiego. Ma okropne nadżerki. Garb rzymianina na nosku jakby zmniejszył się. Wetka uważa ,że może to być jakiś ropień spowodowany urazem. Nie koniecznie u nas dokonanym. Takie sprawy wychodzą ,jak już ranka zasklepi się. Może być uderzona (jak ją z wyrzucali pod sklep?) , zadrapana...Teraz to się ujawniło a kalici skumulowała objawy. Więcej chodzi. Troszkę pije. reaguje na otoczenie. Wczoraj jej szukałam , wołałąm a ona zakwiliła cichutko.
Pierniczek...Pierniczek dziś miał 41 stopni
Janusz wręcz podskoczył z radochy ,że kolejny pod igłę idzie. Dostał kroplówkę. Już miał go chłop puścić z ulgą gdy widzi mnie ze strzykawą. Oczami przewracał ale utrzymał. Linco poszło przy wrzaskach niemiłosiernych. Już miał go puścić gdy...zobaczył mnie z drugą strzykawą. Teraz Tolfina poszła. Genotyp u Precla ten sam co u Pierniczka więc wicie się, darcie, syczenie, ataki paszczą i nogami (wszystkimi czteroma
) były.
Koty zostały dziś znowu same. Wracam do domu z duszą na ramieniu. Nie schodzi ona z nich cały czas. Rano, gdy nie słyszę odgłosów dobijania się, już ta dusza zamiera. Gdy nie jedzą- drętwieje. Gdy pokładają się- trzęsie się ze strachu aż mi gatki opadają. Biedna jest bo nie ma czasu nóg wyprostować.