Trzymajcie, trzymajcie ...
Mały nie je!
Nie pije.
Podchodzi czasem do misek z chrupami, poskubie. I koniec.
Karmię go co 3 godziny po 5 ml Convy. Buntuje się ale je. Upierdzielony okrutnie. Klnie i śmiesznie "śpiewa". Ale łyka.
Tylko piątka płynu a wydaje się jakby cały Ocean Spokojny bym mu w mordkę pchała.
Bunt przy kroplówce rano był okrutny. Ale udało się wpuścić 40 ml. Udało się podać również leki.
Precuś tak się spina ,że igła ledwo włazi. A wyciągnięta uwalnia płyn, który pod ciśnieniem wypływa.
Płyn jest ciepły. Grzeję go powoli. Łatwiej to znosi.
Jest takie jakiś "opuchnięty". Może to od podskórnych wlewów? Nie wiem ale martwię się. Głupie myśli przychodzą mi do głowy.
Jutro wraca nasza wetka. Ona , jeśli trzeba, założy mu wenflon do żyły. Jestem tego pewna. No, prawie. Choć miała gorsze przypadki.
Obie obecne to fajne babki. Mają wiedze i mnie "słuchają". Tylko jeszcze jakoś tak nie mają pewności w ręku przy małym kocie.
Asia nawet 14 dniowemu dziecku założyła. Może my, ja znaczy się, mam jakąś łatkę dopiętą więc są ostrożne
Precelek dostał status nie obsługiwalnego i tak mu zostało oplakatowane.
Dziś szuka ciepła. Włazi pod koc.
Nie cieszę się. Nie cieszę.
Reszta jest obserwowana.
Ciągle i ciągle.
Wpisałam w kalendarz pod niedzielną datą
Pierniczek umarłaNa widok tego wpisu coś we mnie pękło.
Dobrze, że byłam w domu sama.
...